Niebieskie ślimaki coraz lepiej radzą sobie w Polsce. Są wielkie jak dłoń
Pomrowy są chyba najbardziej elektryzującą ludzi zwierzęcą nazwą tego lata. To niewątpliwy najnowszy "krzyk mody", bowiem w tym roku te nagie ślimaki dały się ludziom mocno we znaki. Zjadały uprawy i te przemysłowe, rolnicze, ale i wiele przydomowych jarzyn, kwiatów, ziół. A to boli szczególnie. Wydają się niezniszczalne, a chroni je śluz i barwy upodabniające do otoczenia. I na to wszystko wpełza taki oto ślimak o intensywnie niebieskim kolorze.
"Otoczenie" to pewien eufemizm. Wiele nagich ślimaków, takich jak pomrowy czy śliniki, ma barwy czarne albo brązowe, niekiedy beżowe. Najczęściej po to, aby przypominać cokolwiek, co może leżeć w ściółce, ze szczególnym uwzględnieniem... odchodów.
To jeden z patentów tych mięczaków na przetrwanie. Dla wielu drapieżników na pierwszy rzut oka są tylko ekskrementami.
Zobacz również:
Część nagich ślimaków ma plamki, ciapki i wzory. Pełnią one funkcję maskującą. Wydawać by się mogło, że nagi ślimak, bez schronienia w postaci muszli, ma się czego obawiać. Zatem maskowanie ma sens. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
Po pierwsze - pomrowy nie są pozbawione muszli. Dlatego nazywanie ich ślimakami nagimi jest właściwsze niż ślimakami pozbawionymi skorup. Muszla bowiem u pomrowów i śliników jest, ale bardzo skarlała. To nieduża płytka schowana pod płaszczem, w której oczywiście zwierzę schować się nie może jak winniczek czy zatoczek.
Po drugie - nagie ślimaki radzą sobie dobrze bez tego schronienia i bynajmniej nie opierają się tylko na maskowaniu. Patentem tych mięczaków na przetrwanie bez teoretycznie żadnej osłony i przy miękkim ciele, pozornie stanowiącym łakomy kąsek dla niejednego drapieżnika, są rozmiary oraz śluz.
Większość pomrowów i śliników to ślimaki relatywnie duże, wręcz ogromne. Ponadto wydzielają śluz, który czyni z nich ofiary niesmaczne.
I dzięki temu wiele tych zwierząt niespecjalnie musi się maskować. Ten niezwykły pomrów błękitny na przykład w ogóle tego nie robi.
Co w trawie piszczy? One mieszkają przy naszym domu. Rozpoznasz? [QUIZ]
Pomrów błękitny zachwyca kolorem
Mięczak ogromnych rozmiarów, bo sięgający nawet 14 cm długości (sic!) wypełza spomiędzy liści. 14 cm to naprawdę dużo, to dwukrotnie więcej niż ma nasz wielki chrząszcz jelonek rogacz, siedmiokrotnie więcej od szerszenia i prawie trzy razy więcej niż winniczek. I prawie tyle, co ludzka dłoń.
Tylko nieliczne pomrowy występujące w Polsce osiągają takie albo większe rozmiary, np. nakrapiany pomrów wielki. W każdym razie mamy do czynienia z gigantem. Niebieskim gigantem, którego kolory są bardzo intensywne.
Ślimaka widać dobrze z daleka, ale wbrew pozorom ten kolor działa. Mało kto decyduje się na zaatakowanie tak wielkiej zdobyczy i pomrów błękitny, jeden z najbardziej kolorowych mięczaków Polski, może bez problemu posilać się tym, co lubi.
A uwielbia grzyby, porosty i martwą materię, którą znajduje w ściółce i pod kłodami drzew, zwłaszcza iglastych. Pomrowy błękitne są zwierzętami związanymi głównie z obszarami górskimi.
Przywykliśmy do tego, że nagie ślimaki to bezkręgowce bardzo ekspansywne. Wiele ich gatunków jest inwazyjnych, do Polski dotarły np. z zachodniej Europy, w tym Półwyspu Pirenejskiego (np. ślinik luzytański, pomrów czarniawy). Opanowują kolejne lądy, wykorzystując fakt, że na zajmowanych obszarach nie są jeszcze znane drapieżnikom i stają się bezkarne.
Pod tym względem pomrów błękitny jest pewnym wyjątkiem. On także zaczął poszerzać swój zasięg. Dawniej związany głównie z Karpatami, teraz pojawia się w innych rejonach środkowej Europy (w południowej Polsce, na Węgrzech, na Morawach, które są jedynym jego miejsce występowania w Czechach, a w 2012 r. odkryto go w nizinnej części Niemiec), ale jego ekspansywność jest bezdyskusyjnie mniejsza niż w wypadku jego krewniaków.
Nadal jednak lubi górskie lasy, zwłaszcza iglaste i porośnięte kosodrzewiną. Uwielbia pola poziomek, które stały się jego przysmakiem. I jest niezwykle kolorowym symbolem Karpat.