Ciała ładowane na pakę. Film nagrany przez polskie zoo hitem w internecie
Nie działały apele, prośby i czysta informacja na temat tego, co odwiedzający zoo goście mogą zrobić zwierzętom. Dlatego zoo we Wrocławiu zdecydowało się nagrać film, który stał się w internecie wielkim hitem. Już ma 30 tysięcy reakcji, więc może to podziała.

Pomysłowość zoo we Wrocławiu wyszła naprzeciw pomysłowości odwiedzających zoo, którzy potrafią sprawić problemy niekiedy zagrażające życiu mieszkańców ogrodu. Film nagrany przez zoo wrocławskie jest zatem z przymrużeniem oka, ale jednak dotyczy bardzo poważnej sprawy. I bardzo dużego problemu, nierzadko śmiertelnego dla zwierząt.
Jedna z pracownic ogrodu zoologicznego we Wrocławiu zostaje zaczepiona i zapytana o to, co by zrobiła, gdyby zobaczyła, że ktoś dokarmia zwierzęta w zoo. - My z reguły podchodzimy grzecznie, tłumaczymy że tak nie wolno i ten nasz turysta grzecznie odchodzi - odpowiada pani z napisem "Edukator" na koszulce i kanistrem zapewne z benzyną w ręce.
A potem następuje coś, co zmiażdżyło internautów. Pani dochodzi do przyczepy ciężarówki, a tam są już ciała. Skrępowane i obezwładnione, miotające się. - Ne rzucaj się tam, grzecznie, grzecznie - mówi edukatorka, zgodnie z zapowiedzią.
Grzecznie to grzecznie.
Film jest tak popularny i cieszy się tak kapitalnym odzewem, że nie ma chyba najmniejszych wątpliwości, że zostanie zapamiętany przez ludzi bardziej niż wszelkie apele, ostrzeżenia i prośby. Nawet te bardzo dramatyczne, bowiem ogrody zoologiczne nie wahają się przedstawiać wprost zgubnych rezultatów działania swoich gości. Tych, którzy nie rozumieją, że dokarmianie zwierząt na własną rękę może oznaczać nawet ich śmierć.
"Zwierzęta nie są głodne. Dostają przygotowane dla nich posiłki o wymaganych porach. Nie wymagają dokarmiania" - piszą ogrody, ale to nie działa. Ludzie lubią podać coś zwierzęciu, żeby "sobie zjadło". Konsekwencje są poważne.
Goście będą jedli siano odplute przez przeżuwaczy
I to nie tylko w sytuacji, gdy ktoś wpycha zwierzętom ciastka, słodycze i pokarm zupełnie dla nich nieodpowiedni. Także wtedy, gdy goście podają coś, co wydaje im się jadalne dla mieszkańców ogrodu. Zaledwie kilka dni temu warszawskie zoo pisało o grubym skandalu, gdy na wybieg nosorożców indyjskich ktoś wrzucił całe jabłka. "Kobieta w kolorowej bluzie miała przy sobie całą reklamówkę jabłek i była widziana przy wybiegach słoni oraz nosorożców." - pisało zoo, które rozpoczęło poszukiwania sprawczyni za pomocą monitoringu. I dodało: - "Nasze zwierzęta mają ściśle określoną dietę opracowaną przez dział żywienia zwierząt oraz opiekunów. Np. samica nosorożca Shikari nie może jeść ani owoców, ani warzyw. Poza tym każdy pokarm od zwiedzających może prowadzić do poważnych konsekwencji dla naszych zwierząt, a pamiętajmy, że wiele z nich to zagrożone wyginięciem gatunki: To np. ryzyko udławienia, bo nosorożec ma wąski przełyk i tak duży owoc podany w całości jest dla naszej Shikari śmiertelnym zagrożeniem. Jest też możliwość zarażenia pryszczycą - chorobą, która może mieć dramatyczne skutki dla całej hodowli."
Przypadki, gdy zwierzę zmarło na skutek dokarmiania, przekarmiania czy rzucenia mu czegoś przez zwiedzających zdarzają się i to bynajmniej nie tak rzadko. W 2018 roku zoo w Poznaniu podało, że śmierć jego żyrafy Dobrawki miała miejsce z takich powodów. Poznański ogród pisał wtedy: "Uprzejmie informujemy, że osoby dokarmiające zwierzęta (dorośli, bo nawet jeśli dziecko dokarmia, to odpowiada za to jego opiekun) będą odłapywane przez pracowników ochrony i serdecznie zachęcane do jedzenia siana odplutego przez przeżuwacze. Bo żadne apele i posty nie bronią naszych zwierząt przed śmiercią, a tabliczki, mandaty i zdrowie zwierząt nadal są lekceważone. Będziemy też zgodnie z wcześniejszą obietnicą publikować zdjęcia osób, które chcą skrzywdzić zwierzęta zoo oraz będą pozywane te osoby do sądu."
Ogrody zoologiczne organizują co jakiś czas specjalne dokarmianie zwierząt, do którego zapraszają gości. To jednak imprezy, podczas których odwiedzający mogą podawać im wyłącznie karmę przygotowaną przez opiekunów i wyłącznie w odpowiedniej ilości także ustalonej przez nich.