Atak komarów i kleszczy w Polsce. Mają sposób, żeby przetrwać suszę i chłód
W formie imago komary i kleszcze mogą przetrwać okres suszy i niskich temperatur, czekając na poprawę warunków. Ekspert mówi, gdzie obecnie roi się od komarów i jakie warunki lubią najbardziej.

W skrócie
- Komary i kleszcze są bardziej aktywne podczas wysokiej temperatury i częstych opadów, rozwijając się w wodnych zbiornikach oraz wysokiej trawie.
- Ekspert podkreśla, że komary i kleszcze mogą przenosić groźne choroby, jednak w Polsce obecnie nie stanowią one dużego zagrożenia dla większości ludzi.
- Chemiczne zwalczanie komarów jest niezalecane – lepiej usuwać pojemniki z wodą w otoczeniu, by ograniczyć ich występowanie.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wysoka temperatura i deszcze sprzyjają namnażaniu się komarów. To idealne warunki, bo opady pozwalają im rozwijać się w tworzących się zbiornikach wodnych. W jakich okolicznościach możemy mieć do czynienia z największą aktywnością owadów?
Kamuflują się, żeby przetrwać
Niedawno informowaliśmy na łamach Zielonej Interii, że nielubiane przez nas zwierzęta, które wbijają się w skórę, gryzą lub ssą naszą krew, występują na terenie kraju nierównomiernie.
Np. liczebność kleszczy w tym roku jest największa na Mazurach, Mazowszu i w Wielkopolsce. Mniej jest ich w regionach przymorskich i przy górach. Liczba pajęczaków zależy choćby od warunków siedliskowych; kleszcze lubią ukrywać się w wysokich trawach, nie przepadają z kolei za zapachami takimi jak lawenda, werbena, czy czystek.

Kleszcze, choć mniej uzależnione od pogody wykazują teraz zwiększoną aktywność - obecna aura im sprzyja i jest ich pełno w parkach, na trawnikach, pojawiają się nawet w przydomowych ogródkach.
Jednym z czynników wzrostu liczby kleszczy jest wcześniejszy wzrost populacji gryzoni, które są dla nich ważnymi żywicielami.
Z kolei dla komarów odpowiednie do rozmnażania są obfite opady i temperatury przekraczające 20°C. "To gatunki idealne dla komarów. Jako imago, czyli osobniki dorosłe, owady mogą przetrwać okresy suszy i niskich temperatur" - mówi dr hab. Łukasz Myczko, profesor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Samice komarów składają niekiedy jaja w sporej odległości od wody, ale po intensywnych opadach są spłukiwane do tworzących się kałuż i tam mogą się masowo rozwijać.
Samice innych gatunków składają jaja w pobliżu powierzchni wody, by wzrost jej poziomu po opadach spowodował ich rozwój. Prof. Myczko uważa, że dobrym przykładem są rozlewiska w dolinach rzecznych, np. na łąkach nadnoteckich, które po intensywnych opadach stają się siedliskiem chmar komarów. Wzrost liczby komarów odnotowujemy nie tylko w przypadku terenów wiejskich i niezurbanizowanych.
Po letnich deszczach wzrasta też liczba komarów w miastach. Naukowcy od dawna przestrzegają przed obecnością komarów, które rozwijają się w niewielkich pojemnikach, na przykład wiadrach, a nawet zabawkach pozostawionych w ogródkach lub na podwórkach, gdzie po deszczu zbiera się woda. Takie baseniki stają się idealnym miejscem do rozwoju larw wyjątkowo uciążliwego komara brzęczącego.

Choroby odkleszczowe i roznoszone przez komary
Prof. Myczko przypomina w rozmowie PAP, że zarówno komary, jak i kleszcze mogą być nosicielami groźnych chorób. Kleszcze przenoszą m.in. boreliozę i kleszczowe zapalenie mózgu (KZM), komary - malarię, Usutu albo gorączkę Zachodniego Nilu.
Na terenach Polski choroby te egzotyczne nie występują lub sporadycznie pojawiają się ich pojedyncze przypadki (np. u osób przyjeżdżających z tropików). Niekiedy lokalnie pojawiają się zakażenia wśród dzikich ptaków. Jednak gatunki komarów, które są wektorami tych chorób, czyli przenoszą patogeny z jednego organizmu do drugiego, występują w Polsce. A to oznacza, że w przypadku pojawienia się patogenu mogą odpowiadać za dalszą transmisję choroby.
W naszej części Europy występuje ok. 50 gatunków komarów. Niektóre z nich są zagrożone wyginięciem, ale docierają do nas nowe, inwazyjne gatunki. Szczególnie niepokojące jest - jak przyznał - pojawienie się w Polsce komarów z gatunku doskwier japoński. Ekspert uspokaja zarazem: obecnie choroby przenoszone przez komary nie są zagrożeniem w naszej szerokości geograficznej. "Natomiast te, których obecność potwierdzono w Polsce, jak Gorączka Zachodniego Nilu albo Usutu, dla większości populacji nie stanowią poważnego problemu - wyjątkiem są osoby o poważnie obniżonej odporności" - podkreślił prof. Myczko.
Chemia nie jest rozwiązaniem
Ekspert stwierdził, że masowe zwalczanie komarów w Polsce, np. poprzez opryski, nie ma sensu, bo może prowadzić do destabilizacji lokalnych ekosystemów. W opinii naukowca zamiast stosować chemikalia, lepiej kontrolować swoje otoczenie, m.in. usuwać z niego zbędne pojemniki na wodę i zabezpieczać przed owadami zbiorniki, np. do zbierania deszczówki. Chemiczne zwalczanie komarów może być stosowane lokalnie, szczególnie wobec gatunków obcych naszej faunie.
"W stabilnym środowisku powinniśmy ingerować w naturę jak najmniej. Jeśli mamy do czynienia z rodzimymi gatunkami, które nie stanowią zagrożenia epidemiologicznego, to ich obecność należy po prostu zaakceptować" - podsumował prof. Łukasz Myczko.