"Koniec hejtu drobiu" - początek hejtu wegan. Kampania branży mięsnej

Magdalena Mateja-Furmanik

Fundusz Promocji Mięsa Drobiowego zorganizował kampanię pt. "Ko ko koniec hejtu drobiu". Jej główną strategią jest antagonizacja społeczeństwa w połączeniu z taktyką oblężonej twierdzy. W skrócie komunikat, jaki otrzymujemy, to "drób jest cudowny, to nasza tradycja, musimy walczyć za nasze kurczaki, a weganie są źli, chcą nam odebrać rosół i to oni niszczą planetę." Treści fanpage'a nie tylko obrażają inteligencję przeciętnego czytelnika, ale również w dużej mierze są po prostu nieprawdziwe.

Kampania "Ko ko koniec hejtu drobiu" zakłada, że każda krytyka branży mięsnej to hejt.
Kampania "Ko ko koniec hejtu drobiu" zakłada, że każda krytyka branży mięsnej to hejt. 123RF/PICSEL

Niestety w Polsce podejście do diety wegańskiej jest rozpatrywane tylko w biało-czarnych barwach. Albo jest idealna, bez wad dla każdego zawsze i wszędzie i jeśli ktoś jej nie przestrzega rygorystycznie, to jest okrutnym hipokrytą bez serca, albo wręcz przeciwnie: to wymysł z Zachodu (gdzieś to już słyszeliśmy?), który niszczy Polskę, a prawo do rosołu jest prawem człowieka. 

Taką wizję podsyca kapania "Ko ko koniec hejtu drobiu", która serwuje nam narrację rodem z TVP. Ratuje ją jedynie fakt, że nie jest finansowana ze środków rządowych lecz z kieszeni prywatnych przedsiębiorców.

Promocja drobiu w teorii

Zgodnie z Ustawą o funduszach promocji produktów rolno-spożywczych, każde z 10 sektorów produktów rolnych musi promować swoje towary. Co ciekawe, wśród nich tylko trzy są wegańskie - Fundusz Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych; Fundusz Promocji Owoców i Warzyw; Fundusz Promocji Roślin Oleistych.

Warto podkreślić te informację w obliczu głosów o rzekomym "lobbingu wegańskim". Jest jasne, że to właśnie branża mięsno-mleczna otrzymuje o wiele większe pieniądze na promowanie swoich produktów. Doszukiwanie się "spisków finansowych" w branży wegańskiej nie ma potwierdzenia w faktach. 

Fundusz Promocji Mięsa Drobiowego wspierają sami producenci. Co ciekawe, nie jest to dobrowolne: przedsiębiorcy mają obowiązek się do niego dokładać. Jako, że nie otrzymują funduszy od państwa, mają większą swobodę, która jednak jest regulowana ustawą. Jednocześnie jest jasne, że działania Funduszu są stricte marketingowe i ich celem nie jest edukacja społeczeństwa w zakresie mięsa czy przedstawianie rzetelnych informacji, a jak największa sprzedaż, jak to ma miejsce w przypadku każdego przedsiębiorstwa.

Nie jest to zatem program rządowy, chociaż można odnieść takie wrażenie czytając pod każdym postem "Ko ko..", że jest on finansowany ze środków Funduszu Promocji Mięsa Drobiowego". Jednocześnie agresywna strategia marketingowa przyjęta przez Fundusz mimo wszystko jest co najmniej rażąca. 

W teorii, zgodnie z Ustawą, ma ona zajmować się informowaniem o jakości i cechach mięsa, promocję spożycia oraz badania naukowe mające zwiększyć jakość mięsa. W praktyce zajmuje się walką z weganami. 

Polacy odchodzą od mięsa, więc trzeba z nimi walczyć

Zgodnie z raportem "Atlas Mięsa 2022" Polki i Polacy stopniowo odchodzą lub ograniczają mięso. Zgodnie z ankietą, 8 proc. z nich w wieku 15-29 lat deklaruje dietę bezmięsną, podczas gdy 44 proc. z nich ogranicza jego spożywanie. W przyszłości 4 proc. badanych chce zupełnie wyeliminować mięso a 27 proc ograniczyć jego spożycie. Jeśli deklaracje zostaną zrealizowane, odsetek wegan wzrośnie z 8 do 11 proc., a 51 proc. będzie ograniczać mięso. 

Statystyki pokazują, że młodzi Polacy i Polki z dużych miast chętniej przechodzą na dietę wegetariańską. Atlas Mięsa 2022materiały promocyjne

Jest zatem ewidentne, że branża mięsna widzi w weganach swoich wrogów. Pozostawiona w prywatnych rękach, postanowiła przejść do ataku.

"Argumenty" kampanii 

Na stronie widzimy posty przedstawiające rękę trzymającą awokado na tle suchej, popękanej gleby z podpisem "Wycinka lasów? Miliardy litrów wody dziennie? Degradacja gleby? A to wszystko dla popularnego wśród wegan awokado." Jest prawdą, że hodowla awokado wymaga ogromnych ilości wody oraz jego import generuje duży ślad węglowy. Weganie jednak nie muszą go jeść, aby być weganami. Poza tym fakt, że awokado jest szkodliwe dla klimatu, nie sprawia, że hodowla drobiu jest mniej szkodliwa. Nie jest również tak, że stoimy przed wyborem "albo kurczaki, albo awokado - oba są szkodliwe, więc w zasadzie po co rezygnować z mięsa". Jest wiele alternatyw wegańskich - chociażby strączki czy seitan - które można produkować lokalnie. 

Dla wielu osób ważniejsze są kwestie humanitarne od klimatycznych. Hodowla zwierząt wiąże się z ogromnym cierpieniem i żadne awokado tego nie zmieni.

Gdy w komentarzu jedna z internautek zapytała, co ma awokado wspólnego z hejtem drobiu usłyszała, że fanpejdż "już wkrótce zdradzi więcej informacji". 

Niektóre posty są wręcz komiczne w swojej sprzeczności. Na jednym z nich czytamy "Gdzie szukać sprawdzonych informacji w tym morzu kłamstw i fake newsów? Pora odkryć karty prawdy.  Już wkrótce..." i widzimy telefon, na którym widnieją napisy "GMO, antybiotyki, zła hodowla, tylko wege" co następnie jest opatrzone pieczątką "FAKE NEWS". Jednocześnie nigdzie nie ma żadnego odniesienia do źródeł czy argumentów ani uzasadnienia, dlaczego to miałby być fake news. Jednocześnie to, że sam post jest fake newsem, ze względu na swoją formę jest ewidentne.   

W innym poście czytamy "Kto chce obrzydzić Ci mięso drobiowe? Mity, kłamstwa i dezinformacja to dla nas codzienność! Bezpodstawne oskarżenia i ataki na mięso drobiowe mają na celu wzbudzenie emocji i lęku u konsumentów. Nie boimy się konfrontacji, bo dla nas istotna jest prawda. Chcecie ją poznać? Obserwujcie nasz profil!". 

Jednocześnie na profilu nie ma ani jednego odesłania do źródeł, żadnych danych, niczego poza katastroficznymi obrazkami spalonej ziemi i szafowaniem mocnymi pojęciami, takimi jak "prawda, wolność, tradycja". Czyż nie jest to bardzo nieudolna próba zagrania na emocjach? Interesujący jest również fakt, że fanpejdż "nie boi się konfrontacji" a jednocześnie ukrywa wszystkie komentarze, które są niewygodne. 

"Ko ko..." robi weganom przysługę

Paradoksalnie weganie powinni się cieszyć z kampanii "Ko ko koniec hejtu drobiu" ponieważ jest tak marna i żenująca, że jest w stanie przekonać tylko już przekonanych i ewentualnie wywołać ciarki żenady. Żadna osoba, która rzeczywiście podejmuje refleksję nad ograniczeniem drobiu i szuka argumentów nie zostanie przekonana garstką zdawkowych informacji, które już dawno zostały obalone lub pogłębione. 

Kampania trafia do osób, które i tak by nie zrezygnowały z mięsa więc nie szukają żadnych alternatywnych informacji, tylko ewentualnie chcą się utwierdzić w swoim wyborze. 

Na szczęście "Ko ko..." jest finansowane ze środków przedsiębiorców, więc nikt nie może im odebrać prawa do robienia tak mało inteligentnej kampanii jaka im się tylko podoba. Jednak najzwyczajniej w świecie szkoda, że te pieniądze nie zostały wydane chociażby na optymalizację hodowli drobiu by uczynić ją bardziej ekologiczną i związana z mniejszym cierpieniem. Wydaje się, że to właśnie takie zmiany skuteczniej przekonałyby osoby wahające się do jedzenia mięsa oraz poprawiły dobrostan zwierząt i planety.

Darmowa komunikacja w Luksemburgu. Jak oceniają ją obywatele?INTERIA.TVAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas