Weganizm pomoże uratować świat. Nauka mówi jasno
Czy dieta to całkowicie indywidualna sprawa i nie należy nikomu spoglądać do talerza? Większość ludzi odpowie, że tak, ale nie zdaje sobie sprawę, że razem z mięsnymi posiłkami gotuje się nasza planeta.
"Przejście na dietę roślinną (opartą głównie bądź wyłącznie na produktach pochodzenie roślinnego - przyp. red.) jest kluczowym narzędziem łagodzenia zmian klimatu. Wiele instytucji akademickich i naukowych podkreśla, że jest to niezbędny krok dla zatrzymania kryzysu klimatycznego" - to fragment listu otwartego, który ukazał się po zakończeniu szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow. Jego autorem jest 40 naukowców z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).
Badacze stwierdzili, że "według IPCC przejście na dietę roślinną w bardzo dużym stopniu zmniejszyłoby emisję gazów cieplarnianych związanych z żywnością i dałoby wielką szansę na złagodzenie zmian klimatu i dostosowanie się do nich, podczas gdy ostatnie badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Oxfordzie wykazały, że emisje z systemów żywnościowych mogłyby zostać zmniejszone o ok. 70 proc. w wyniku przejścia na dietę roślinną".
Badacze w liście stwierdzili też, że ślad ekologiczny żywności odzwierzęcej jest znacznie wyższy niż w przypadku żywności pochodzenia roślinnego. W wielu przypadkach powoduje również ponad dwukrotnie wyższy stopień zanieczyszczeń.
"Produkcja żywności pochodzenia zwierzęcego jest odpowiedzialna za około 66 proc. wszystkich rocznych emisji związanych z żywnością, jednocześnie zapewniając ludzkości jedynie 18 proc. kalorii" - podkreślili naukowcy i dodali, że "przejście na dietę i rolnictwo oparte na roślinach pozwoliłoby funkcjonować ludzkości w zdrowych granicach dla planety, biorąc pod uwagę perspektywę ciągle rosnącej populacji" a "uniknięcie katastrofalnego ocieplenia jest uzależnione od rozwiązania problemu konsumpcji mięsa i nabiału".
Oszczędzić lasy
Jedną z przyczyn destrukcyjnego wpływu produkcji mięsa na środowisko naturalne jest wylesianie terenów pod pastwiska i uprawy roślin na paszę dla zwierząt - 40 proc. ziem, które pozyskuje się poprzez wylesianie, pełnią rolę pastwisk lub pól uprawnych. W sumie aż 80 proc. wszystkich gruntów rolnych przeznacza się na produkcje żywności odzwierzęcej - mięsa, czy nabiału.
Według analizy, która ukazała się w czasopiśmie "Global and Planetary Change" niższa konsumpcja żywności odzwierzęcej może zdecydowanie zmniejszyć wylesianie (o 47-55 proc.) i łączne straty uwięzionego w środowisku węgla (o 34-57 proc.). Według naukowców największe ograniczenie emisji dwutlenku węgla - o 63-78 proc. - można osiągnąć, kiedy zmniejszenie konsumpcji produktów pochodzenia zwierzęcego połączy się z inwestycjami w zwiększenie wydajności produkcji roślinnej.
Niektóre raporty stwierdzają, że wybór wegetariańskiej żywności zredukowałby emisję gazów cieplarnianych na osobę jedynie o 3 proc., a inne wskazują na redukcję o 20-30 proc. w przypadku zmniejszenia spożycia mięsa o połowę. Skąd tak duża różnica w szacunkach?
Jak tłumaczył na łamach dziennika "The Guardian" pisarz i działacz na rzecz ochrony środowiska George Monbiot, istnieją dwa zupełnie różne sposoby szacowania śladu węglowego diety. Jeden to liczenie wyłącznie dwutlenku węgla uwalnianego podczas wytwarzania żywności. Drugi, to patrzenie na koszt alternatywny, czyli jaka jest alternatywa pod względem emisji dla wyprodukowania mięsa.
"Jeśli chcesz wyprodukować mięso, to jest to kwestia na przykład tego, do czego zostałaby użyta ziemia, bądź do czego była używana, jeśli nie wykorzystać jej do produkcji mięsa" - tłumaczył.
Kiedy na tej ziemi mieliśmy wcześniej na przykład las czy torfowisko, to różnica w emisyjności będzie ogromna.
"Większość z tego, co można zrobić na poziomie indywidualnym, jest mało znacząca w porównaniu z tym, co muszą zrobić rządy, (...) ale zmiana diety nie. To ma duży wpływ" - powiedział działacz.
Najważniejsza zmiana
Z tym stwierdzeniem zgadzają się nie tylko badacze z IPCC. W 2018 r. inni naukowcy opublikowali w magazynie "Science" niezwykle kompleksową analizę szkód, jakie rolnictwo wyrządza planecie. Oparto ją na danych z prawie 40 tys. gospodarstw w 119 krajach i objęła ona 40 produktów, których spożycie stanowi 90 proc. spożycia całej żywności na świecie.
Stwierdzono w niej, że unikanie mięsa i produktów mlecznych jest najskuteczniejszym pojedynczym sposobem na zmniejszenie swojego wpływu na środowisko. Badanie wykazało, że bez konsumpcji mięsa i nabiału wykorzystanie gruntów rolnych na całym świecie mogłoby zostać zmniejszone o ponad 75 proc. - to obszar odpowiadający USA, Chinom, Unii Europejskiej i Australii razem wziętych - i wystarczyłoby to do wyżywienia świata.
Badacze stwierdzili też, że nawet mięso i produkty mleczne o najmniejszym śladzie środowiskowym nadal powodują znacznie więcej szkód dla środowiska niż najmniej zrównoważona uprawa warzyw i zbóż.
"Dieta wegańska (zawierająca wyłącznie pokarmy pochodzenia roślinnego - przyp. red.) jest prawdopodobnie najskuteczniejszym sposobem na zmniejszenie własnego negatywnego wpływu na planetę, nie tylko w kwestii gazów cieplarnianych, ale także globalnego zakwaszenia, eutrofizacji, wykorzystania ziemi i wody. Jest to o wiele bardziej znaczące niż ograniczenie lotów czy kupno elektrycznego samochodu" - stwierdził Joseph Poore z Uniwersytetu Oksfordzkiego, główny autor badania.
Czym zastąpić mięso?
Wiele osób, które z powodów etycznych bądź środowiskowych decydują się na zaprzestanie spożywania mięsa, zadaje sobie to pytanie, czym właściwie je zastąpić. O ile, jeśli chodzi o poszczególne składniki odżywcze, których źródłem jest przede wszystkim mięso - czyli np. białko, czy żelazo, to z łatwością znajdziemy je w różnego rodzaju roślinach strączkowych, takich jak ciecierzyca, soczewica czy fasola. Jedynym składnikiem, który będąc na odpowiednio zbliansowanej diecie roślinnej trzeba absolutnie koniecznie suplementować jest witamina B12.
Jeśli chodzi o produkty, które mają zastąpić nam walory smakowe mięsa, dzisiaj jest ich na rynku dostępnych bardzo dużo, a najpopularniejsze to np. roślinne mięso firmy Beyond Meat, Linda McCartney czy polskie Niemięso lub produkty Dobrej Kalorii. Większość z nich wykorzystuje teksturowane białko roślinne różnego pochodzenia, np. pszeniczne czy sojowe, które po połączeniu z innymi składnikami może do złudzenia przypominać konsystencją i smakiem mięso. Problematyczna jest cały czas cena tego typu produktów, jednak wraz ze wzrostem popytu i konkurencji systematycznie tanieją. Dodatkowo - co bardzo istotne - Produkty te według dietetyków nie powinny być podstawą diety - tak jak samo prawdziwe mięso - a jedynie spożywane sporadycznie, ponieważ mimo że są zdrowsze od mięsa, to nadal to żywność mocno przetworzona. Jeśli wydaje Ci się, że roślinne zamienniki mięsa to współczesny wynalazek, to nic dalszego od prawdy - seitan, czyli "mięso" uformowane z glutenu pszennego, został opracowany już w XX wieku w Japonii.
Smaker poleca: Dlaczego warto mieć miód w kuchni?
Dieta bezmięsna z długą tradycją
Podobnie z samym wegetarianizmem czy weganizmem - diety roślinne mają długą i bogatą historię, i nie zaistniały wyłącznie dlatego, żeby poradzić sobie z wyzwaniami związanymi z kryzysem środowiskowym. Za pierwszych historycznie potwierdzonych zwolenników wegetarianizmu uznaje się orfików, którzy żyli około 600 lat p.n.e., a ich rezygnacja z mięsa miała podłoże religijno-filozoficzne. W Europie i USA rozwój wegetarianizmu na dobre rozpoczął się w XIX wieku, ale wcześniej wegetarianami były takie wybitne jednostki, jak np. Pitagoras i Leonardo da Vinci.
Także w Polsce początek rozwoju popularności diety bezmięsnej przypada na przełom XIX i XX wieku, a w polskim słowniku istnieje kiedyś bardzo popularne określenie na wegetarian - jarosze. I jest coraz więcej powodów, żeby słowo to wróciło do łask. Według raportu "Jak odżywiają się Polacy? Kukuła Healthy Food 2020" już 10 proc. Polaków między 18 a 65 rokiem życia jest wegetarianami, a 4 proc. weganami. Kolejne 10 proc. zadeklarowało, że planuje wypróbować dietę wegetariańską.
Mateusz Czerniak