Urzędniczki z Konina z zarzutami. Chodzi o nielegalne składowanie odpadów
Do trzech lat więzienia grozi dwóm urzędniczkom, które w 2018 r. uczestniczyły w wydawaniu decyzji dot. zbierania odpadów na jednej z działek w Koninie (woj. wielkopolskie). Prokuratura zarzuciła im niedopełnienie obowiązków. Nielegalne składowisko odpadów na swój koszt częściowo usunie miasto.

Jak wynika z aktu oskarżenia, Sylwia K. w 2018 r. pełniła funkcję zastępczyni kierownika Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Koninie, a Joanna F. - inspektora w tym wydziale.
Nielegalne składowisko w Koninie. Dwie urzędniczki z zarzutami
Obie urzędniczki uczestniczyły w wydawaniu decyzji dla firmy TOMY Sp. z o.o. z Nieszawy, zezwalającej na uruchomienie przy ul. Marantowskiej w Koninie punktu skupu złomu i innych odpadów. Decyzja już po kilku miesiącach została cofnięta. Kontrole WIOŚ i Urzędu Miejskiego w Koninie wykazały, że firma zwozi i składuje na działce odpady niezgodnie z wydaną decyzją.
Pod wspomnianą działką przebiega gazociąg. Śledczy w akcie oskarżenia wskazali, że zgodnie z przepisami nad nitką gazociągu wyznaczona powinna zostać strefa kontrolowana o szerokości 40 m, w której nie można niczego budować ani składować.
Brak takiej strefy powoduje trudności z kontrolą infrastruktury. "W obecnej sytuacji nie ma możliwości, aby stwierdzić, co dokładnie się dzieje i jaki jest stan rury, która znajduje się dokładnie pod składowiskiem (rozszczelnienie gazociągu może doprowadzić do wybuchu)" - wskazała w opinii dla prokuratury Polska Spółka Gazownictwa.
Zdaniem prokuratury obie urzędniczki nie dopełniły obowiązków przy wydawaniu decyzji w tym zakresie; nie określiły dla firmy dodatkowych warunków związanych z zachowaniem minimalnych odległości od gazociągu ani nie zobowiązały jej do uzgodnienia prowadzenia zbierania odpadów z operatorem gazociągu.
Joanna F. oskarżona została jako urzędniczka bezpośrednio przygotowująca decyzję, a Sylwia K. ze względu na sprawowany nad procesem nadzór merytoryczny i ostateczne jej zatwierdzenie. Za przestępstwo z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego grozi im do trzech lat więzienia.
Obie kobiety w toku śledztwa nie przyznały się do winy. Sylwia K. wyjaśniała, że nie miała wiedzy o przebiegającym przez działkę gazociągu i nie czytała całości akt decyzji, bo miała to zrobić jej przełożona, ówczesna kierowniczka wydziału.
Joanna F. wskazała, że nie była odpowiedzialna za finalną treść i zakres decyzji, a inwestor, nawet bez zobowiązania ze strony Urzędu Miejskiego w Koninie, zobowiązany był do wyznaczenia strefy ochronnej nad gazociągiem.
Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Koninie.
Bomba ekologiczna nadal zalega w Koninie
Na składowisku przy ul. Marantowskiej zalega obecnie ok. 15 tys. ton odpadów; głównie tworzyw sztucznych i opon. Szacunkowy koszt uprzątnięcia wszystkich śmieci to ok. 13 mln zł.
Władze miasta w 2019 r. nałożyły na firmę 50 tys. zł grzywny w związku z ich nieuprzątnięciem. Kary nie udało się wyegzekwować. Zastępca prezydenta Konina Paweł Adamów ocenił, że przedsiębiorstwo to "firma-krzak" bez żadnego majątku. Jak stwierdził, Konin stał się ofiarą "europejskiej mafii śmieciowej". W Sądzie Rejonowym w Koninie od sześciu lat toczy się proces, w którym oskarżeni są właściciele składowiska.
W poprzednich latach kilkukrotnie dochodziło do pożarów odpadów na tym na składowisku. Największy wybuchł w kwietniu 2023 r. Ogień objął powierzchnię ok. 3 tys. m². Przez kilkanaście godzin walczyło z nim ok. 200 strażaków z całego regionu, a słup dymu widać było z odległości kilkunastu kilometrów. Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali podejrzanego o podpalenie składowiska 27-letniego mieszkańca Konina - Grzegorza B. Mężczyzna skazany został na trzy i pół roku więzienia.
Miasto w maju postanowiło o usunięciu odpadów zalegających nad gazociągiem. Szacunkowy koszt takiego działania to ok. 4,6 mln zł; pieniądze pochodzić mają z pożyczki od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu.