Najwyższym szczytem kraju jest wysypisko. Bomba biologiczna rośnie od lat

Mateusz Zajega

Z roku na rok poziom wód w oceanach coraz bardziej rośnie, co już wkrótce może doprowadzić do zalania wszystkich nisko położonych terenów. Jednym z najbardziej narażonych krajów na taki czarny scenariusz są Malediwy, które nie posiadają żadnych wzniesień. Najwyższym szczytem tego państwa jest olbrzymia góra śmieci, która jako jedyna może przetrwać nadciągające podniesienie poziomu wód.

article cover
Twitter

Wielu podróżników marzy o tym, by móc chociaż przez kilka dni zamieszkać na jednej z malediwskich wysepek, które odznaczają się doprawdy niezwykłymi plażami oraz wyjątkowo czystą, lazurową wodą.

Wydawałoby się, że wspomniane miejsce jest synonimem błogości i beztroski, a całe państwo składa się wyłącznie z obrazów niczym z widokówki. W końcu nie bez powodu miejsce to odwiedza miliony turystów każdego roku. Tak wielka liczba osób umieszczona na tak małym obszarze musiała jednak doprowadzić do pewnych problemów. Największym z nich dosłownie i w przenośni jest Thilafushi - śmieciowy szczyt Malediwów.

Thilafushi - potężne wysypisko

Na początku lat 90. XX wieku władze Malediwów zmagały się z poważnym problemem związanym ze składowaniem śmieci. Rozwiązaniem tego kłopotu miała więc zostać sztucznie utworzona wyspa, na której znalazłyby się odpady z całego kraju. Tym właśnie sposobem powstało "pływające wysypisko" - Thilafushi.

Już w 1992 roku pierwsze tony śmieci trafiły do wspomnianego celu. W żaden specjalny sposób się z nimi nie obchodzono - wrzucano do wytworzonych otworów i przysypywano piaskiem. Tak przez lata składowano plastik, szkło, elektronikę, zużyte baterie czy nawet azbest.

Lata takich praktyk poskutkowały tym, że wyspa z dnia na dzień stawała się coraz większa oraz z dnia na dzień stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Wkrótce niektórzy nie bez powodu zaczęli określać ją "pływającą bombę biologiczną" czy "apokaliptycznym tworem".

Najwyższy szczyt Melediwów

Góra śmieci mierzy obecnie około kilkunastu metrów. Porównując ten szczyt z najwyższym naturalnym wzniesieniem kraju mającym zaledwie pięć metrów wysokości, okaże się, że w całym kraju nie ma on sobie równych.

Zdarzają się sytuacje, kiedy dochodzi do samozapłonu odpadów, a śmierdzący dym powoduje problemu z oddychaniem u okolicznych mieszkańców, w tym również tych mieszkających w odległej o sześć kilometrów stolicy państwa - Male. Natomiast czasami śmieci nie trafiają na wyspę, gdyż pracownicy wyrzucają je kilka metrów wcześniej wprost do oceanu.

Na szczęście w końcu władze zorientowały się, że problem robi naprawdę poważny i postanowiły zainwestować setki milionów dolarów w ulepszenie systemu gospodarki odpadami, aczkolwiek nawet takie działanie nie rozwiąże natychmiast problemu narastającego od dziesięcioleci. 

Wielka przeprowadzka. 250 słoni znajdzie nowy dom INTERIA.TVAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas