W tym roku miał powstać Centralny Azyl dla Zwierząt. Pojawiły się problemy
Centralny Azyl dla Zwierząt miał ruszyć w 2024 roku - zapewniała rok temu minister Anna Moskwa, ale pojawiły się kłopoty. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki złożył do laski marszałkowskiej poprawki dotyczące finansowania tego projektu. Pomysł budził jednak kontrowersje już znacznie wcześniej, niemal od samego początku. Możliwe, że szybciej doczekamy się regionalnych azyli niż tego centralnego.
To, że azyle dla zwierząt są potrzebne, to jasne. Wiele zwierząt odbieranych nieodpowiedzialnym właścicielom, przemycanych czy chwytanych w naturze jako gatunki obce nie ma bez nich gdzie osadzić. Historia z poznańskiego zoo, w którym znalazły się chociażby pamiętne tygrysy zarekwirowane na koniec 2019 roku na polsko-białoruskiej granicy, pokazała to dobitnie. Znalazły one schronienie w ogrodzie w Poznaniu.
Azyl dla zwierząt potrzebny od zaraz
Stąd pomysł, by stworzyć taki azyl i jako centralną placówkę umieścić pod Warszawą. "To ośrodek, który w dobrych warunkach na czas prowadzenia postępowań mógłby przechowywać dziką faunę, ale też i wszystkie inne zwierzęta, które by w toku tych postępowań mogły się pojawić. Centralny ośrodek będzie działał od 2024 roku, będzie zaplanowany w Chojnowie pod Warszawą, w miejscowości Warszawianka w gminie Lesznowola na gruntach Skarbu Państwa" - mówiła rok temu minister Anna Moskwa.
Mieszkańcy tej okolicy zaczęli jednak protestować. Liczyli na to, że porastający niszczejące budynki Radiowego Ośrodka Nadawczego las będzie służył do ich rekreacji. Poza tym wizja dzikich zwierząt gromadzonych w tym miejscu przerażała ich. W grę wchodziły bowiem także gatunki niebezpieczne.
Ustawa o Centralnym Azylu dla Zwierząt zakłada, że jest on ośrodkiem, w którym czasowo przetrzymuje się żywe zwierzęta należące do:
- inwazyjnych gatunków obcych,
- gatunków objętych konwencją waszyngtońską CITES, czyli konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem - mowa zatem głównie o zwierzętach z przemytu,
- gatunków chronionych,
- gatunków niebezpiecznych.
Lista gatunków chronionych i niebezpiecznych nie jest podana w ustawie o Azylu. To zwierzęta wymienione w odrębnych przepisach.
Poza tym Centralny Azyl dla Zwierząt może przetrzymywać inne zwierzęta niż te wymienione powyżej, o ile są to: gatunki obce i nie zaliczane do inwazyjnych ani gospodarskich; dzikie zwierzęta niebędące gatunkami CITES, co do których odrębne przepisy weterynaryjne przewidują zakaz lub ograniczenia przywozu, tranzytu lub handlu; wreszcie hybrydy wymienione w ustawie o ochronie przyrody.
I te przepisy weszły w życie już 1 stycznia 2024 roku, zupełnie jakby Azyl mógł już działać pełną parą. Tak się jednak nie stało.
Centralny Azyl dla Zwierząt ma problem z finansowaniem
Sam premier Mateusz Morawiecki złożył do laski marszałkowskiej poprawki dotyczące finansowania tego projektu. Jak czytamy w uzasadnieniu, powodem jest limit wydatków budżetu państwa wskazany w ustawie, a przeznaczony na wydatkowanie środków w roku 2022 i 2023.
Inne przyczyny to m.in. opóźnienie w założeniu księgi wieczystej dla nieruchomości przewidzianej pod lokalizację Centralnego Azylu - ta jest w posiadaniu Lasów Państwowych i musi zostać przekazana do Skarbu Państwa. A zatem środki nie będą mogły być wykorzystane w planowanym zakresie. Wydatki te ponoszone będą dopiero w kolejnych latach.
Jak to wygląda w praktyce? Wydatkowanie na azyl ma rozłożyć się tak:
- 2022 r. - 0,000 mln zł;
- 2023 r. - 0,962 mln zł;
- 2024 r. - 7,093 mln zł;
- 2025 r. - 7,100 mln zł;
- 2026 r. - 10,310 mln zł;
- 2027 r. - 14,150 mln zł;
- 2028 r. - 18,879 mln zł;
- 2029 r. - 6,280 mln zł;
- 2030 r. - 6,300 mln zł;
- 2031 r. - 6,300 mln zł.
Inaczej mówiąc, sprawa się opóźnia, a na dodatek nie wiemy, jak na kwestię Centralnego Azylu zareaguje nowa władza w Polsce. Co do samej budowy był raczej konsensus, ale poza mieszkańcami tego regionu Mazowsza, w którym ma powstać, protestowali też ekologowie i organizacje prozwierzęce.
Chodzi o pewien wytrych w przepisach. Nie określają one losu zwierząt tych gatunków, które nie zostały wymienione jako możliwe do przetrzymywania w Azylu. Co się z nimi stanie po odebraniu właścicielom czy z przemytu? Ekologowie obawiają się, że zwierzęta zostaną uśmiercone, bo Azyl ich nie przyjmie. Nie będzie mógł. A art. 15 ustawy dopuszcza takie uśmiercenie.
Ustawa o azylu jest nieprecyzyjna
Z tego powodu wielu prawników uważa tę ustawę o azylu za bubel prawny. Zwłaszcza, że nie ustala ona także, w jakich warunkach mają być trzymane zwierzęta, nawet nie określa minimum tych warunków. Jest mowa tylko o "humanitarnym traktowaniu".
Nie ma też mowy, co zrobić z osobnikami chorymi, rannymi, bliskimi śmierci, jaką zapewnić im opiekę i kto ma się nią zajmować. Ustawa nie wskazuje tych kompetencji. Zwłaszcza, że do zadań Azylu ma tez należeć kwarantanna, izolacja, znakowanie zwierząt i wreszcie zadanie niezwykle trudne, delikatne i wymagające ogromnej wiedzy. Chodzi o wprowadzanie do środowiska przyrodniczego zwierząt przetrzymywanych w Centralnym Azylu.
Przemyt zwierząt jest dzisiaj na świecie trzecim co do skali przemytem na świecie, po broni i narkotykach. Na polskich granicach zatrzymuje się corocznie tysiące zwierząt, z czego najliczniejsza grupę stanowią zawsze bezkręgowce. Dalej są gady, a szczególnie często przemycane żółwie, ale także węże i jaszczurki, wreszcie ptaki. Relatywnie najmniej przemyca się ssaków, ale zdarzają się nawet drapieżne koty. W 2020 roku na polskiej granicy zatrzymano nawet duży transport węgorzy w fazie rozwoju zwanej "węgorzem szklistym". To także zabronione.