Słynny sokół z Lublina otruty. Młode czekają w gnieździe. "Brak nam słów"
Historia rodziny sokołów wędrownych z Wrotkowa w Lublinie jest doprawdy dramatyczna. Najpierw media doniosły o tym, że samica gdzieś zaginęła, w związku z czym zabrano samcowi jaja, by zaopiekować się nimi w inkubatorze. Gdy partnerka nieoczekiwanie wróciła, jaja zwrócono. Teraz jednak opiekujący się wyklutymi już pisklętami samiec został znaleziony martwy. Otruli go ludzie. Co dalej z małymi sokołami?
Gniazdo sokołów wędrownych na kominie elektrociepłowni Wrotków w Lublinie jest obserwowane dzięki zamontowanym kamerom przez przyrodników i wielu miłośników ptaków. Dzięki temu dość szybko zauważono brak samicy w gnieździe. Od pewnego czasu jaja wysiadywał tylko samiec. Trwało to już od 40 godzin, co sugerowało, iż sokolica zginęła. Matki nie zostawiają gniazda na tak długo. Dlatego zapadła decyzja, by jaja zabrać.
Wtedy wydarzyła się rzecz zaskakująca. Po długiej nieobecności samica jednak wróciła do gniazda. Nie wiadomo, co się stało, ale była to sytuacja mocno zaskakująca. Przyrodnicy mieli dylemat, gdyż jaja znalazły się już w inkubatorze w Nadleśnictwie Garwolin. Zapadła decyzja, by podłożyć sokołom atrapy. "Zbyt dużo niewiadomych, a jeśli podłożymy do gniazda młode, nie będzie już czasu na reakcję, gdyby coś poszło nie tak. Padł więc pomysł, żeby podłożyć do gniazda inne jajka i zobaczyć jaka będzie sytuacja. Jeśli samica będzie kontynuować wysiadywanie - oddamy jej pisklęta najszybciej jak to będzie możliwe. Bo wykluły się już wszystkie." -informowało nadleśnictwo.
I ta operacja się udała. Trzy sokole pisklęta wróciły pod opiekuńcze skrzydła rodziców - Wrotki i Czarta. Na Facebooku można było obserwować jak rosną, a rodzice je dokarmiają. Czart okazał się bardzo troskliwym tatą. Szczególne wrażenie robi ten film, na którym wlatuje do gniazda bez zdobyczy, ale po to, by sprawdzić czy dzieciom nic nie zagraża i ewidentnie je... policzyć.
Kolejny dramat w rodzinie sokołów w Lublinie
Wydawało się zatem, że wszystko jest w porządku i rodzina lubelskich sokołów z Wrotkowa odchowa swoje trzy młode, a dramaty w tej rodzinie się skończyły. Nic podobnego. W piątek pojawiła się informacja o znalezieniu w okolicach Lublina martwego sokoła wędrownego. Samca, który został otruty przez ludzi. Wykładają oni trutki, aby np. chronić swoje gołębniki, hodowle ptaków i aby pozbyć się sokołów, jednych z najrzadszych ptaków w Polsce. To się niestety wciąż w Polsce zdarza. Tak było w tym wypadku.
Podejrzenia niestety się potwierdziły. Zabitym ptakiem okazał się czart. Rodzina została bez ojca.
Stowarzyszenie na rzecz Dzikich Ptaków "Sokół" zamieściło jedno z ostatnich zdjęć Czarta z maluchami i napisało: "Brak nam słów. Tyle starań, żeby maluchy przeżyły ..Wrotka to dzielna samica, wierzymy, że je wykarmi. Wrotka była truta 2 razy i przeżyła bo to jest fajterka! Jak by były problemy, będziemy pomagać"
Jak czytamy, istnieje podejrzenie, że pisklęta otrzymały dawkę trucizny, o ile zostały nakarmione tym, co zabiło ich ojca - wyłożoną przez podstępnych ludzi ptasią padliną z trucizną. Pozostaje mieć nadzieję, że tak nie będzie.
Matka Wrotka staje teraz przed trudnym zadaniem poradzenia sobie z samodzielnym wychowaniem trójki młodych. To niezwykle obciążające dla jednego ptaka, który będzie musiał niemal bezustannie polować, bez odpoczynku. Jej postępy można śledzić w internecie TUTAJ.
Czy rozpoznasz polskie ptaki? Będzie łatwo, potem coraz trudniej [QUIZ]
Sokoły wędrowne wracają do Polski
Obecność sokołów wędrownych na kominie elektrociepłowni takiej jak Wrotków może zaskakiwać, ale jest normalna. Sokoły gnieżdżą się tam gdzie wysoko. Budynki miejskie, nawet drapacze chmur, a także kominy i wysokie platformy zakładów przemysłowych imitują im urwiska, skały i wysokie drzewa, na których gniazdowały wcześniej. Stąd obserwują okolicę i polują na liczne ptaki zbierające się w okolicach miast, zwłaszcza gołębie, mewy, kawki czy kaczki. Elektrociepłownia Wrotków w Lublinie to jedno z takich miejsc.
Sokoły wędrowne niemal wymarły w Polsce w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych na skutek działania środka chemicznego DDT. Dostawał się on do organizmów ptaków tak jak trutki, poprzez zjedzenie ofiar. Wytrącał węglan wapnia, powodował, że skorupki jaj ptaków były zbyt cienkie i pękały przy wysiadywaniu. W latach osiemdziesiątych nie mieliśmy już w zasadzie sokołów, ale teraz wracają. Pojawiają się także w miastach, gdzie kontrolują populację gołębi i innych miejskich ptaków. Wysokie kominy i budynki są dla nich idealnymi miejscami na gniazdo i do obserwacji.
Sokół wędrowny to najszybsza żywa istota na Ziemi. Potrafi rozpędzić się w locie nurkowym nawet do 389 km/h. Poluje na ptaki w locie, które atakuje z przewagą wysokości i szybkości.