Słychać ciężkie buczenie. Nadlatuje olbrzym, którego wielu w Polsce się boi
Wśród chrząszczy nie ma chyba drugiego, który budziłby u wielu ludzi takie odruchy jak chrabąszcz majowy. Majowy już tylko z nazwy, bo od dawna pojawia się wcześniej. To właśnie teraz, w kwietniu słychać basowe buczenie tych zwierząt. Chrabąszcze nadlatują jak małe bombowce.

Nie sposób przeoczyć tego niskiego buczenia, z jakim chrabąszcze nadlatują zwłaszcza wieczorem. Nie są wybitnymi lotnikami, no ale to spore owady. Dorosły chrabąszcz majowy może mierzyć 3,5 cm i - jak na bezkręgowca - waży dość sporo. To czołówka pod względem wielkości polskich owadów, chociaż do takich gigantów jak jelonek rogacz wciąż mu daleko.
Nie zmienia to faktu, że chrabąszcz majowy w locie to jak potężny bombowiec mikroświata, który nadlatuje z dźwiękiem budzącym u wielu lęk. Nie jest do końca jasne, co sprawia, że ludzie tak obawiają się chrabąszczy - czy to, że mogą one na nich usiąść, czy to że wydają taki buczący dźwięk. Jest to jednak jedna z najbardziej znanych entomofobii, silnie działających na wiele osób.

Pędrak chrabąszcza majowego to też olbrzym
W rzeczywistości dorosły chrabąszcz w żadnym razie nie zagraża bezpośrednio człowiekowi. Za to groźne mogą być jego okazałe i białe larwy, zwane pędrakami. To one wylęgają się z jaj złożonych przez te owady w miękkiej glebie i potrafią ogryźć korzenie wielu roślin tworzących uprawy albo rosnących w ogródku. Straty mogą być spore, np. larwy te mogą zniszczyć trawnik czy łąkę kwietną. Jeżeli zatem widzimy chrabąszcza, warto obserwować, gdzie usiądzie na glebie, by wiedzieć, gdzie złożył swe jaja.
Pędrak tego owada jest naprawdę pokaźny. Tłusta, biała larwa w ostatniej fazie rozwoju może mierzyć nawet 5 cm, zatem jest większa od dorosłego imago. Gdy ją przypadkiem wykopiemy z ziemi, robi wielkie wrażenie. Na powierzchni jednak widuje się ją rzadko, bowiem te larwy potrafią tkwić nawet metr pod powierzchnią. W większości wypadków pokarmem pędraków są już i tak martwe części roślin, rozkładająca się materia, aczkolwiek czasem cierpią też zdrowe korzenie - zwłaszcza w wypadku larw w ostatnich, trzecim stadium rozwoju. Trwa to dość długo, co jest częste u chrząszczy - u nich larwy są duże i wymagają sporo czasu na rozwój. W wypadku pędraków chrabąszcza majowego to nawet 2-3 lata.

To znaczy, że przez 2-3 lata możemy mieć w ogrodzie podziemne larwy, które będą podgryzały rośliny. No, chyba że ktoś je skonsumuje. Głównym wrogiem tych pędraków jest kret, który potrafi odnaleźć je i pożreć pod ziemią. No ale jeżeli komuś przeszkadzają kopce kretów i eliminuje te zwierzęta z ogrodu czy trawnika nawet środkami chemicznymi, musi ponieść konsekwencje - gryzące korzenie trawy i innych roślin larwy, których kret nie zjadł.
Na pędrakach chrabąszcza żeruje wiele innych zwierząt np. jeże, borsuki, nawet lisy, ale one nie są w stanie dobrać się do nich pod ziemią, tak jak to skutecznie robi kret.
Pędraki chrabąszcza były ważnym żerem dla ptaków
Podczas przekopywania ogrodów i pól za pługami i motykami chętnie podąża wiele ptaków, właśnie w nadziei na to, że nagle na powierzchni znajdzie się jakiś tłusty, podziemny kąsek. A gdyby był to wielki pędrak, to można mówić o uczcie dla takich ptaków. Rudziki, kosy i inne drozdy, gawrony oraz kruki, nawet dzięcioły i sikory uwielbiają zjadać taką zdobycz, ale wielkimi specjalistkami od zjadania pędraków są dzierzby - polskie ptaki wróblowe, które znane są z dość makabrycznego nabijania zdobyczy na kolce i ciernie. Srokosz czy gąsiorek chętnie nakłuwają także larwy chrabąszcza, ale dzierzba czarnoczelna w zasadzie wyspecjalizowała się w polowaniach na pędraki oraz dorosłe chrabąszcze majowe. To jej przysmak. Potrafi ich wyłapać bardzo dużo, zostawiając nierzadko na cierniach na zapas.

I tu pojawia się problem, bowiem okres lęgowy wielu ptaków żerujących na dużych larwach np. dzierzby czarnoczelnej dostosowany jest do wysypu tych larw. Do tej pory było to - zgodnie z nazwą - w maju i dalej, w czerwcu oraz lipcu. Teraz jednak zmiana klimatu sprawiła, że chrabąszcze majowe gody, składanie jaj i - co za tym idzie - wylęg larw rozpoczynają wcześniej. Już teraz, w kwietniu słychać buczenie latających olbrzymów, którym w zasadzie należałoby zmienić nazwę z chrabąszcza majowego na chrabąszcza kwietniowego albo przynajmniej wiosennego.
To pewne zaskoczenie, bowiem loty chrabąszczy kojarzyły się nam nierozerwalnie z ciepłymi majowymi wieczorami do tego stopnia, że nadaliśmy owadom określoną nazwę. Zmiana jest widoczna i chrabąszcze w kwietniu stają się plagą także dlatego, że ptaki za nimi nie nadążają. Nie dały rady dostosować swych cykli rozwojowych do tych zmian.
Może to oznaczać, że chrabąszczy majowych będzie więcej niż kiedyś. Ostatnimi laty ich liczba spadła i coraz rzadziej słychać było ich buczące loty wieczorem. - Kiedy było ich sporo, gdy dochodziło do wysypów. Nie tylko dzierzby, ale nawet dzięcioły białoszyje przestawiały się na chrabąszcze. Sowy uszatki zmieniały dietę pod ich wpływem - przypomina poznański ornitolog prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Potem liczba tych owadów spadła, więc i zjadające je drapieżniki przestały tak bardzo na nich polegać. Gdy teraz pod wpływem zmian klimatu chrabąszcze częściej zjawiają się w kwietniu niż w maju i czerwcu, może to oznaczać reakcję łańcuchową. Zwierzęta nie zdołają się przestawić i ich zjadać, a wtedy liczba pędraków wzrośnie. I strat przez nie powodowanych - również.