Jak karp trafił na polską Wigilię? To robota Czechów, a nie wymysł PRL-u
Karp na stoły wigilijne miał trafić dopiero po II wojnie światowej, a za jego wprowadzenie na wigilijną wieczerzę odpowiadał Hilary Minc, wicepremier i minister handlu i przemysłu w PRL-u. Nie ma na to jednak żadnych dowodów. Karp stał się popularny nie dlatego, że ktoś tak chciał i zalecił, ale dlatego, że nie było innego wyjścia.
Hilary Minc był współtwórca utworzonej w Związku Radzieckim polskiej 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, która następnie z Armią Czerwoną ruszyła spod Lenino ku okupowanej Polsce. On także był oficerem politycznym tej dywizji jako zatwardziały komunista, szkolony jeszcze w Moskwie i w przedwojennej Polsce usunięty z pracy w Głównym Urzędzie Statystycznym za przynależność do organizacji komunistycznych.
W PRL jego kariera, rzecz jasna, rozkwitała. Został ministrem przemysłu i handlu, potem nawet wicepremierem u Józefa Cyrankiewicza czy Bolesława Bieruta, aż do odwilży w 1956 roku. I to właśnie Hilaremu Mincowi przypisuje się wprowadzenie karpia na polskie stoły wigilijne.
Brzmi to trochę dziwnie, bo mówimy o tradycji świątecznej i w sumie religijnej. Co ma do tego PRL?
Ano Hilary Minc miał rzucić hasło "karp na każdym wigilijnym stole", jako że ryba ta była w czasach Polski Ludowej najłatwiej dostępna i najtańsza, więc każdy mógł ją kupić i zjeść. To się tak bardzo utrwaliło, że do dzisiaj popularność karpia wiążemy ściśle z czasami PRL. Nie jest to jednak prawda.
Karp wigilijny nie jest wymysłem PRL
Trzy lata temu jednak serwis fakenews.pl, tropiący informacje zmanipulowane i nieprawdziwe, oznajmił: "Informacja o tym, że to Hilary Minc, minister przemysłu i handlu PRL, wprowadził karpia na polskie stoły jest nieprawdziwa. Tak mocno zakorzeniła się jednak w kulturze, że nawet historycy (m.in. Sławomir Koper czy Aleksandra Zaprutko-Janicka) przekazują ją dalej. Jak podaje Konkret24, zarówno w Dzienniku Ustaw, jak i Monitorze Polskim nie znajdziemy publikacji takiego rozporządzenia. My również przeglądaliśmy Internetowy System Aktów Prawnych i na ślad takiego dokumentu nie trafiliśmy. Na hasło, które miało przyświecać Mincowi i jego polityce, czyli “karp na każdym wigilijnym stole" również nie udało nam się znaleźć żadnych dowodów, ani w prasie z tego okresu, ani w przemówieniu Minc na kongresie założycielskim PZPR (grudzień 1948)."
Co więcej, tradycja spożywania karpia w Wigilię jest znacznie starsza niż epoka PRL. Sięga aż średniowiecza, gdy ryby te pojawiły się w Polsce.
Karp bowiem - co może wielu zdziwić - pochodzi ze wschodu, z terenów zlewisk Morza Czarnego i Kaspijskiego, zatem z obszarów Ukrainy, Rosji, ale także dawnych rubieży Rzeczpospolitej. Dzisiaj to zlewiska Morza Czarnego należy niecały procent polskiego terytorium (także na południu, bo mówimy również o Dunaju i jego dopływach), ale przed laty był to znaczniejszy udział.
Chińczycy udomowili czy też raczej zaczęli hodować karpie już 300-400 lat p.n.e, ale niewiele młodsze są doniesienia o ich hodowli w Europie, ale rozpowszechnili ją mnisi. Sięgali po ryby z konieczności. Przy restrykcyjnej formule w średniowieczu aż 180 dni w roku objętych było postem i zakazem spożywania mięsa. Można było jednak jeść ryby. Ich trzymanie w stawach było szansą na zaspokojenie głodu mnichów.
Ten zwyczaj przyszedł do Polski z południa, bo hodowlany karp to pomysł zapożyczony od Czechów. Pojawił się u nas w XII wieku za sprawą czeskich cystersów. Hodowali oni te ryby w przyklasztornych stawach w dolinie Baryczy, w kasztelanii milickiej. Sto lat później hodowlę karpia rozwinęli też duchowni w innych miejscach południowej Polski np. w Zatorze. Zator leży niedaleko Oświęcimia, Wadowic i Chrzanowa.
To właśnie w południowej Polsce hodowla karpi rozwinęła się najsilniej, za czeskim wzorem. Stawy powstawały jeden po drugim i w XVI czy XVII wieku takich stawów było już sporo.
Polskie wyczyny w hodowli karpi
Polska zapisała się w hodowli karpia w sposób spektakularny. Oto bowiem w 1880 roku Adolf Gasch, hodowca z Kaniowa w powiecie bielskim stworzył odmianę hodowlaną karpia o wygiętym grzbiecie i mocno przerzedzonych łuskach na ciele, co odróżniało go od sazana. Nazwano go karpiem królewskim i błędem jest mylić go z podobnym lustrzeniem. Galicyjski karp królewski trafił na wystawę hodowlaną w Berlinie w 1880 roku, gdzie mimo nietypowego wyglądu zyskał spore uznanie. Adolf Gasch dostał za niego złoty medal, pokazywał rybę także w Wiedniu i Mediolanie.
Karp i jego kumple po łusce. Wielki quiz o rybach przed Wigilią
Z kolei Tomasz Dubisch w 1868 roku w Landku na śląsku Cieszyńskim trochę przypadkowo odkrył system hodowli karpi zwany przesadkowaniem, czyli przenoszeniem rosnących ryb do większych i głębszych stawów. To skróciło ich wzrost, a zyski z hodowli podwoiło.
Przepisy na przyrządzanie karpia znajdziemy już w "Compendium ferculorum, albo zebranie potraw" z 1682 roku, czyli publikacji uznawanej za pierwszą polską książkę kucharską. Stworzyli ją kuchmistrz wojewody krakowskiego Aleksandra Michała Lubomirskiego, Stanisław Czerniecki i jego żona Helena. Mamy tu przepis na karpia duszonego z octem i sokiem wiśniowym, z przyprawami.
Staropolskie przepisy na karpia zakładały jego przyrządzanie z piwem albo winem, z chlebem razowym, a w Wigilię popularny stał się karp w szarym sosie.
I już wtedy ryba ta była niezwykle popularna na stołach nie tylko podczas Wigilii. Różnica była taka, że przez lata karp na wigilijnym stole nie pojawiał się solo, ale w towarzystwie wielu innych ryb, zwłaszcza sandacza czy szczupaka. W epoce PRL, zwłaszcza tuż po II wojnie światowej, gdy odcięte zostały dostawy innych ryb, rzeczywiście zaczął dominować i wypierać rybną konkurencję. Stało się to jednak niejako samoistnie.
A że karp od lat związany był bardzo mocno z kuchnią żydowską i Żydzi podawali go szczególnie chętnie, z minister Hilary Minc był żydowskiego pochodzenia, pokojarzono karpia z nim, kuchnią PRL i jej obyczajami.