Groźne chemikalia znów niszczą jednego z najwspanialszych ptaków
Ptaki szponiaste takie jak sokoły wędrowne źle znoszą zanieczyszczenia środowiska, zwłaszcza zanieczyszczenia chemiczne. Przekonaliśmy się o tym w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy masowo były używane w rolnictwie środki takie jak DDT. Doprowadziły do niemal całkowitej zagłady polskich ptaków szponiastych. Udało się wyhamować ten proces w ostatniej chwili. Wydawać się mogło, że wnioski zostały wyciągnięte. A jednak nie.
O sprawie zagłady ptaków szponiastych w związku z zastosowaniem środka chemicznego DDT w rolnictwie pisaliśmy niedawno w Zielonej Interii. Azotoks znany jako DDT miał być zbawieniem dla ludzkości. Najpierw niszczył owady odpowiadające za rozprzestrzenianie się chorób takich jak malaria, a następnie niszczył owady zjadające zbiory rolników. Skutki jego zastosowania miały jednak konsekwencje. Przez ciała innych zwierząt dostawał się on do organizmów ptaków i powodował, że podczas wysiadywania pękały skorupki ich jaj o zbyt słabej zawartości węglanu wapnia.
W ten sposób niemal straciliśmy wszystkie ptaki szponiaste takie jak sokoły, orły, bieliki, krogulce, trzmielojady i inne.
Populacje udało się odbudować. Sokół wędrowny na przykład wrócił do wielkich rejonów, w których wcześniej zniknął. W Polsce w latach osiemdziesiątych był niemal gatunkiem wymarłym. Dzisiaj grupy sokołów można spotkać w polskich górach - dla ich bezpieczeństwa zamykano np. niedawno pewne szlaki w tatrach.
Ptaki te, wykorzystujące do ataków na zdobycz przewagę wysokości i prędkość w locie nurkowym, upodobały sobie także ludzkie budowle. Lubią miasta z wysokimi wieżowcami czy kominy i platformy dużych zakładów przemysłowych. Gnieżdżą się chociażby na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie czy Zakładach Chemicznych w Policach.
Sokół wędrowny znów zagrożony przez chemię
Sokół wędrowny powraca, ale wciąż jest poważnie zagrożony. Do nowych niebezpieczeństw dochodzi ponownie chemia stosowana przemysłowo przez człowieka. Sokoły znalazły się w strefie zagrożenia zanieczyszczeniami powodowanymi przez środki zmniejszające palność. Chodzi o substancje chemiczne dodawane do różnych produktów konsumenckich w celu spełnienia norm palności.
Tę właściwość potwierdza Da Chen z chińskiego uniwersytetu w Jinan. Jak możemy przeczytać w "Environmental Science & Technology", badane pod tym kątem były sokoły wędrowne w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych począwszy od lat osiemdziesiątych. Polibromowane etery difenylowe zwane PBDE to środki najczęściej stosowane w ludzkich produktach, aby zmniejszyć ich palność i zarazem są najczęściej wykrywane w jajach sokołów. Co więcej, są wykrywane mimo iż ich produkcję wstrzymano.
Czy rozpoznasz polskie ptaki? Będzie łatwo, potem coraz trudniej [QUIZ]
"Sokół wędrowny jest wręcz idealnym modelem do takich badań" - uważa prof. Da Chen. Jest bowiem drapieżnikiem szczytowym, a zatem to w jego ciele i w konsekwencji w jego jajach kumulują się wszystkie zanieczyszczenia zbierane ze środowiska. Przez rośliny dostają się one do organizmów ofiar drapieżnika, więc ten staje się całym spektrum chemicznych związków przenikających do przyrody.
Mało tego, akurat sokół wędrowny jest ptakiem o bardzo szerokim zasięgu na skalę światową. Zasiedla wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy. Można go zatem spotkać zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych, żyje tak w Chinach, jak i w Indiach, Argentynie czy Australii. Trudno o lepszy probierz wśród zwierząt.
Jak mówią naukowcy, sokół wędrowny jest jak kanarki, które kiedyś umieszczano w klatkach w kopalniach, aby sygnalizowały nadmiar niebezpiecznych gazów. Sokoły zmianami w swym życiu i biologii oraz organizmie sygnalizują nam, że coś złego dzieje się z chemicznymi związkami w środowisku. Wycofane dziesięć lat temu związki zmniejszające palność nadal się odkładają w ciałach kolejnych pokoleń, co wskazuje jak długoterminowe skutki ma przenikanie chemii do środowiska.