Dyktator zwariował na punkcie niedźwiedzi. Wjechały nawet środki chemiczne
Gdyby nie Nicolae Ceausescu - krwawy dyktator komunistycznej Rumunii, zgładzony podczas rewolucji w 1989 r. - w tym kraju nie byłoby dzisiaj aż tylu niedźwiedzi. Za jego czasów wszedł w życie plan, by niedźwiedzie rumuńskie nie tylko rozmnożyć, ale stworzyć giganty. Dyktator wcielał go w życie.

Dzisiaj Rumunia stoi niedźwiedziami. Poza Rosją ma ich najwięcej w Europie, a dyskusja dotyczy jedynie tego, ile drapieżników żyje w tym kraju. Wiemy, że to wielokrotnie więcej nie tylko niż w Polsce, ale także Słowacji, gdzie co chwilę dochodzi do incydentów z udziałem ludzi i niedźwiedzi. W wypadku Rumunii mówi się o 7-8 tysiącach zwierząt, ale rumuński resort środowiska podał za Instytutem Badań i Eksperymentów Leśnych (ICEF), że występuje tu ok. od 10 tys. do 12 tys. drapieżników. Dane te są mocno kontestowane. O sposobach i problemach z policzeniem zwierząt informowaliśmy szczegółowo w Zielonej Interii.
Ile zatem niedźwiedzi mieszka w Rumunii? Trudno oszacować, ale bardzo dużo i Rumunia, podobnie jak Słowacja, podjęła mocno krytykowaną decyzję o zabiciu części swoich drapieżników.
Dla wielu osób może wydawać się dość osobliwe, skąd akurat Rumunia ma taką masę niedźwiedzi brunatnych? Przecież pobliskie państwa mogą się pochwalić populacjami o wiele mniejszymi. Chociażby Bułgaria, w której żyje i tak sporo, bo od 500 do 1200 (według najodważniejszych szacunków) zwierząt. Niedźwiedzie serbskie szacuje się na najwyżej 800 sztuk, nieco dalej w Chorwacji może ich być więcej, nawet 1000, podobnie jak w Słowenii. Ogarnięta wojną Ukraina ma mniej niż 400 zwierząt, a na Węgrzech drapieżniki te wymarły i dopiero wracają.

Rumunia słynie z niedźwiedzi. Ma ich mnóstwo
Aż tu Rumunia wyjeżdża z 7,8 tysiącami, a może i 10 tysiącami niedźwiedzi brunatnych, czyli przytłaczającą większością całej populacji karpackiej. Czyni ją to państwem niewątpliwie słynącym z niedźwiedzi.
Karpaty są odpowiedzią na pytanie, skąd tyle tych olbrzymów w Rumunii. Tu mają świetne warunki do życia, dodajmy też, że urozmaicone, gdyż Karpaty rumuńskie poprzecinane są dolinami i miejscami świetnie spełniającymi warunki tych ogromnych ssaków.
Historia niedźwiedzi brunatnych w Rumunii wcale nie jest jednak tak różowa i gdyby losy kraju potoczyły się inaczej, mogłoby ich być niewiele więcej niż u sąsiadów. Dość powiedzieć, że w latach pięćdziesiątych liczbę niedźwiedzi szacowano w Rumunii na zaledwie 1000 zwierząt. I to mimo tego, że w Karpatach miały dobre warunki do życia. Po wojnie Rumunia była jednym z najbiedniejszych państw nie tylko bloku wschodniego, ale i całej Europy. Słabo zaludniona, bez intensywnego rozwoju ludzkich przemysłów, właśnie takie warunki stwarzała. Niedźwiedzie były jednak wybijane masowo. W Rumunii ponad 70 lat temu groziło im realnie wymarcie, co dzisiaj wydaje się aż niebywałe.
W latach pięćdziesiątych liczbę niedźwiedzi szacowano w Rumunii na zaledwie 1000 zwierząt
Jeszcze do 1965 r. władze w Rumunii sprawował Gheorghe Gheorghiu-Dej, sekretarz generalny Rumuńskiej Partii Robotniczej i przewodniczący rady państwa. Gdy zmarł na raka, nowym przywódcą został Nicolae Ceausescu, który od końca lat sześćdziesiątych stał się faktycznym dyktatorem kraju i Słońcem Narodu Rumunii, z rozwijającym się kultem jednostki. Potępił poprzednika, potępił jego czasy i sprawił, że Rumunia stała się państwem ekstrawaganckim nie tylko w ramach bloku wschodniego (odmówiła udziału w inwazji na Czechosłowację w 1968 r., odmówiła bojkotu igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 1984 r. itd.), ale w ogóle na świecie.
Nicolae Ceausescu postanowił pobić rekord Europy
Nicolae Ceausescu miał na koncie wiele zbrodni, za które zresztą został zabity w grudniu 1989 r. wraz z żoną Eleną podczas obalającej system komunistyczny bardzo krwawej rewolucji rumuńskiej. To zbrodnie przeciw ludziom, ale nie tylko - także przeciw, przyrodzie. Dyktator miał plan stworzenia Rumunii według własnych, niekiedy poronionych pomysłów. A tak się składało, że był zapalonym myśliwym.

Sytuacja, w której w latach sześćdziesiątych zastał Rumunię z malejącą szybko liczbą niedźwiedzi (chociaż nadal było ich ponad 1000), uznał za niedopuszczalną. Nie dlatego, że tak bardzo kochał zwierzęta i chciał, by największy lądowy drapieżnik Europy był też symbolem państwa rumuńskiego i jego przyrody. Dlatego, że chciał mieć do czego strzelać i na czyich ciałach zdobywać myśliwskie trofea.
Rok po objęciu władzy, w 1966 r. Nicolae Ceausescu wprowadził program zwiększenia liczby niedźwiedzi w Rumunii. Myliłby się jednak ten, kto pomyśli, że chodziło o tworzenie rezerwatów, odpowiednich siedlisk itd. Plan rumuńskiego dyktatora był prosty - dokarmiać. Rzecz jasna, objął je ochroną, ale polecił też wielką akcję dokarmiania zwierząt. A dokarmianie niedźwiedzi, chociaż pomaga im przetrwać, zakłóca relacje między człowiekiem a zwierzęciem.
Dokarmianie drapieżników nie sprowadzało się jedynie do wykładania im naturalnego pokarmu. Ceausescu polecił stosować proteiny, środki witaminowe i inne substancje chemiczne. Chciał szybkiego efektu i uzyskał go. W latach siedemdziesiątych liczba niedźwiedzi w Karpatach rumuńskich mocno wzrosła, a do rewolucji 1989 r. osiągnęła 8 tysięcy zwierząt.
A Nicolae Ceausescu miał do kogo strzelać. I robił to, a na polowania na niedźwiedzie zapraszał też przywódców innych państw, aczkolwiek niekoniecznie z ZSRR, z którym przyjaźń miał szorstką. Przyjeżdżali jednak przywódcy Bułgarii, Jugosławii, państw Bliskiego Wschodu czy Libii. Zarazem rumuński dyktator zakazał polowań z udziałem komercyjnych myśliwych z Zachodu. W 1974 r. po raz ostatni było to możliwe.

Kulminacją okazała się zazdrość. Gruchnęła wieść, że w Jugosławii zastrzelony został ogromny niedźwiedź, największy na kontynencie. Miał go ubić sam jugosłowiański przywódca Josip Broz Tito niedaleko Bugojna w sercu Bośni. Dzisiaj wiemy, że prawdopodobnie niedźwiedzie specjalnie tam dla niego wabiono i karmiono, ale fakt był faktem. Tito miał rekord, a Ceausescu nie mógł tego tolerować.
Niedźwiedź Lache zapłacił wysoką cenę - depresji i życia
Ta historia wiąże się z losem niedźwiedzia imieniem Lache, który mieszkał w zoo w Oradea i ważył 400 kg, Jak na osobniki europejskie, było to zwierzę bardzo okazałe. Decyzją władz rumuńskich niedźwiedź został przeniesiony w rejon Brasova w Transylwanii, gdzie w zasadzie w pół-niewoli był dokarmiany, przekarmiany, faszerowany proteinami i środkami powodującymi wzrost tkanek (według innych źródeł - także piwem i kotletami), aby uzyskać zwierzę ogromne. Tak wielkie, że Brozowi Tito oko zbieleje. Następnie w 1983 r. podczas sfingowanego polowania Nicolae Ceausescu zabił zwierzę. I wyciągnął rękę po nagrodę Międzynarodowej Rady i Ochrony Łowiectwa za największego ubitego niedźwiedzia, którą ta mu wręczyła.
Niedźwiedź Lachebył głęboko nieszczęśliwy pod koniec życia. Przeżywał rozstanie z poprzednim domem, nie reagował na bodźce i w pewnym momencie przestał nawet jeść.
Według opiekunów Lache, niedźwiedź był głęboko nieszczęśliwy pod koniec życia. Przeżywał rozstanie z poprzednim domem, nie reagował na bodźce i w pewnym momencie przestał nawet jeść. I tak jednak został zabity.
Skórę Lache do dzisiaj można oglądać w Karpackim Muzeum Myślistwa w Brasovie, a rumuński dyktator pysznił się swym osiągnięciem. Jak niesie wieść, polował w karpackich lasach jeszcze kilka dni przed rewolucją rumuńską 1989 r., gdy sam został rozstrzelany.