Walczyli o czyste Tatry. Posądzili ich o zaśmiecanie
Butelki, puszki, opakowania czy nawet pieluszki… To tylko część z odpadów zalewających polskie góry. Nie ma roku, by nie było mowy o śmieciach i apeli, by nie pozostawiać ich na szlaku. Aktywiści dwoją się i troją, aby w górach nie zalegały hałdy śmieci. Tam niestety śmieciarka nie przyjedzie.
Spis treści:
Góry od zawsze przyciągają rzesze turystów. Jednak wraz z nimi pojawia się palący problem - śmieci. Mimo apeli tych nie ubywa, a przybywa.
Jak już informowaliśmy przed 2021 rokiem Tatrzański Park Narodowy corocznie sprzedawał nawet 3,1 mln - 3,7 mln biletów. Później sprzedaż wzrosła niesamowicie. W 2021 roku sprzedano ich łącznie 4,6 mln, w 2022 - 4,58 mln.
Te liczby przekładają się na ilość odpadów. Tylko w Tatrzańskim Parku Narodowym to nawet 15-20 ton rocznie. Mowa tu wyłącznie o śmieciach pozostawionych na szlakach, nie wliczają się w to odpady ze schronisk, przenośnych toalet, czy koszy na śmieci.
Jednak nawet mandat w wysokości 500 zł za zaśmiecanie nie robi na nikim wrażenia.
Ale jest tak mało koszy!
Co poniektórzy wędrujący po szlakach mogliby narzekać na brak koszy. Jednak należy zadać sobie pytanie dlaczego koszy na śmieci jest w przestrzeni górskiej tak mało?
Śmietników na trasach nie ma z przyczyn prozaicznych - niepotrzebnie przyciągałyby zwierzęta. W naszym parku jest bardzo dużo dzikich zwierząt, które mają świetny węch, a w śmieciach często są pozostałości po jedzeniu. Przez to zwierzęta regularnie by odwiedzały te miejsca. W latach 80. i 90. mieliśmy kosze, które przyciągały niedźwiedzie
Mimo braku koszy z roku na rok internet zalewają zdjęcia, np. jeleni na Krupówkach. Nic dziwnego - zwierzęta oswoiły się z ludźmi i w poszukiwaniu pokarmu zapuszczają się nawet do miast. Pamiętajmy, że nasze pożywienie oraz odpadki mogą zagrozić zdrowiu zwierząt. Niby powstały “anty-misiowe” śmietniki, ale jest to nadal rzadkość.
Problem znany od wieków
Już lata temu sama Wanda Rutkiewicz mówiła, że ludzie czekany ze szlaku wezmą, ale śmieci już nie. Śmieci stają się kłopotliwe, gdy nie wiemy, co z nimi zrobić. Najprostszy sposób i jedyny skuteczny to… nie śmiecić.
Mieć zawsze worek lub torebkę i zbierać do nich odpadki. Skoro jesteśmy w stanie wnieść półlitrową butelkę z wodą, to możemy znieść kilka gram pozostałości po niej - pustą puszkę lub butelkę.
Od lat prowadzone są działania edukacyjne. Należą do nich m.in. tablice informacyjne na szlakach, czy zajęcia prowadzone przez muzea przyrodnicze parków narodowych. Ale konieczne jest też wykorzystanie innych kanałów w celu uatrakcyjnienia przekazu i dotarcia do dużej liczby odbiorców - wykorzystują to parki narodowe podczas kampanii edukacyjnych jak np. "Śmieci to temat podniosły!" w 2018 roku czy "Śmieci?! Kto to widział?!" z 2021 roku. Wówczas przygotowano wiele filmów, wykorzystano w kampanii media społecznościowe i transport publiczny.
#No Trash, No Trace
Rocznie Karkonoski Park Narodowy przeznacza na wywóz śmieci ponad pół miliona złotych. W tym roku na szlakach można spotkać wolontariuszy rozdających specjalne worki na śmieci.
No trash, no trace (ang. żadnych śmieci, żadnego śladu) to kampania jednej z marek odzieży outdoorowej. W ramach akcji w Karkonoskim Parku Narodowym w ręce turystów trafi gadżet - dirtbag. Jest to worek na śmieci, w który można zapakować kłopotliwe odpadki, tak by nie zabrudzić plecaka.
Poza szlakiem można go także zakupić. Pieniądze z zakupów przeznaczone będą na wsparcie KPN, ale i fundację Puchaczówka oraz GOPR.
Kasztany w górach
Miłośników polskich gór witały swego czasu ciekawe billboardy. Na drodze do Karpacza można było przeczytać: "Kto śmieci w górach ten kasztan i pije wodę po ruskich pierogach".
Była to jedna z kampanii outdoorowych grupy HRejterzy - marki należącej do informatycznej firmy Code Two. Teksty nawiązywały do słynnej już w internecie walki łódzkich kibiców na napisy na murach.
"Jesteśmy maniakami gór, zwłaszcza Karkonoszy i podczas wypraw sami widzimy, co dzieje się przy szlakach" – powiedział press.pl Kamil Glaser z HRejterów. Billboardy i cały pomysł na akcję powinien śmieszyć, jednak znaleźli się tacy, którzy zarzucili im… zaśmiecanie środowiska.
"Myślę, że więcej dobrego by zrobili, gdyby doprowadzili do zlikwidowania tego billboardu" – skomentował w rozmowie z portalem press.pl Aleksander Gurgul, reporter, autor książki "Podhale. Wszystko na sprzedaż", w której opisywał m.in. reklamową patologię przy drodze z Krakowa do Zakopanego. – W uporządkowaniu billboardozy najskuteczniejsze są uchwały krajobrazowe.
A śmieci jak były - tak nadal są.
Nowy trend wśród biegaczy
Jak wiemy - nie brakuje na górskich szlakach tych, którzy lubią pobiegać. Wśród sportowych zapaleńców jest widoczny nowe zachowanie.
Jest to plogging, łączący bieganie i dbanie o środowisko. Słowo to połączenie angielskiego „jogging” i szwedzkiego słowa „plocka”, które oznacza „zbierać, podnosić”. Erik Ahlström, biegając po Sztokholmie był wielce poirytowany ilością napotkanych śmieci. Pewnego dnia wściekł się i postanowił działać.
Pomysł był prosty: w trakcie joggingu zaczął zbierać śmieci napotykane po drodze. Zaczął zachęcać do tego rodzinę i przyjaciół, oni swoich bliskich. Po czasie akcją zainteresowały się lokalne media. Później akcja rozszerzyła się na inne szwedzkie miasta, by w pewnym momencie przekroczyć granicę kraju. Moda na plogging przybyła do Polski w 2018 r.
Jeśli chcesz przyłączyć się i opublikować post ze zdjęciem z posprzątanego miejsca w trakcie biegu, to wystarczy, że dodasz #plogging.
Śmiecenie jest passe
W internecie jest mnóstwo treści, które wyśmiewają zaśmiecanie oraz samych śmiecących. Internet śmieje się do rozpuku. Bo pozostawianie po sobie śmieci nie jest powodem do dumy.
O zachowaniu czystości w górach w czystości przypominają oczywiście ratownicy górscy. TOPR wspiera inicjatywy w Tatrzańskim Parku Narodowym, zaś Bieszczadzkie GOPR wymienia dbanie o czystość w swoim dekalogu turysty:
"Szanuj przyrodę, nie hałasuj. Dbaj o czystość i porządek w górach. Usuwając śmieci, dajesz dowód swojej kultury".