Ktoś mieszka przy śmierdzącej fermie? Branża rolnicza to ignoruje

"Fermy zamieniają w piekło życie tysięcy Europejek i Europejczyków żyjących w ich sąsiedztwie" - twierdzi europosłanka Sylwia Spurek, która chce, by problemem zajęto się na szczeblu unijnym. Pomysłowi temu sprzeciwia się m.in. Krajowa Rada Izb Rolniczych.

Ktoś mieszka przy śmierdzącej fermie? Branża rolnicza: „Odczuwanie zapachów to kwestia indywidualna”
Ktoś mieszka przy śmierdzącej fermie? Branża rolnicza: „Odczuwanie zapachów to kwestia indywidualna”Andrew Skowron / Otwarte KlatkiFlickr.com, CC BY 2.0
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Czy osoby mieszkające na obszarach wiejskich mają prawo do czystego powietrza i zdrowia? Czy też uciążliwe zapachy i zanieczyszczające środowisko gospodarstwo rolne w sąsiedztwie to codzienność, z którą pozostaje im się jedynie pogodzić?

Nie brakuje mieszkańców wsi twierdzących, że takie prawo jak najbardziej mają. Istnieją też osoby i organizacje, które w egzekwowaniu tego prawa chcą ich wspierać. Ale są i przeciwnicy, których zdaniem osoby osiedlające się na wsi "powinny brać pod uwagę uwarunkowania związane z takim wyborem".

NSA: Fermy szkodzą zdrowiu

W latach 2009-2019 w Polsce odbyło się 841 protestów lokalnych społeczności przeciwko fermom. W podobnym okresie samorządy skierowały też do instytucji kontrolujących 2683 skargi i 24 apele dotyczące hodowli.

Związek przykrego zapachu z funkcjonowaniem ferm dostrzegł również Naczelny Sąd Administracyjny. I połączył to z realnym wpływem na pogorszenie zdrowia. W wyroku z 2019 r. wskazał m.in. na takie konsekwencje, jak występowanie "stanów chorobowych" i "ułomności fizycznych", odczuwanie niepokoju i dyskomfortu, depresje, bóle głowy, podrażnienia, problemy układu oddechowego i wymioty.

Mimo to wciąż nie doczekaliśmy się "ustawy antyodorowej", która regulowałaby odległość problematycznych praktyk od zabudowań mieszkalnych.

Pojawiła się więc inicjatywa, by sprawą zająć się na poziomie europejskim.

Fermy zamieniają życie w piekło

Sylwia Spurek przygotowała projekt rezolucji, którą miałby zająć się Parlament Europejski. Wzywa w nim Komisję Europejską do aktualizacji prawa w zakresie koncentracji ferm oraz ich odległości od miejsc życia i aktywności ludzi. Europosłanka Zielonych chce też, by wzmocniono ochronę wód przed zanieczyszczeniami z rolnictwa oraz wyznaczono cele dotyczące zmniejszenia emisji z amoniaku.

"Fermy zamieniają w piekło życie tysięcy Europejek i Europejczyków żyjących w ich sąsiedztwie. Z powodu uciążliwości odorowych ludzie nie mogą wyjść na spacer z dzieckiem, otworzyć okna. Ale nie chodzi tylko o smród. Fermy to emisje szkodliwych gazów i pyłów zawieszonych, to wirusy i bakterie, zanieczyszczenie wód, gleby i powietrza oraz stały hałas" - pisze Spurek w liście do przewodniczącej Parlamentu Europejskiego.

Wspomina w nim też, że wartość nieruchomości w pobliżu ferm spada, przez co ludzie, nierzadko starsi, nie mogą się stamtąd przeprowadzić w inne miejsce. Do tego prowadzenie gospodarstwa agroturystycznego i ekologicznej produkcji roślin staje się niemożliwe.

To nie wieś śmierdzi

Projekt rezolucji jest obecnie procedowany. Spurek liczy, że zostanie przyjęty w obecnej kadencji PE.

W inicjatywie tej wspiera ją kilkadziesiąt polskich i europejskich organizacji, w tym m.in. stowarzyszenie Otwarte Klatki, fundacja Viva!, Akcja Demokracja, Compassion in World Farming

Polska, Ekowyborca, Fundacja Klub Myśli Ekologicznej, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny i Rodzice dla Klimatu.

- Zgłaszają się do nas osoby mieszkające na obszarach wiejskich, które nie mogą już żyć w stresie, smrodzie, hałasach. To nie wieś śmierdzi - ten smród to konsekwencja intensyfikacji i uprzemysłowienia "rolnictwa" - komentuje Morgan Janowicz z Green REV Institute, organizacji założonej przez Spurek.

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne123RF/PICSEL

Zapach to kwestia indywidualna

Inicjatywą europosłanki Zielonych zainteresowała się Krajowa Rada Izb Rolniczych.

Jest oczywiste, ze odczuwanie zapachów jest kwestią indywidualną, a zatem ten sam zapach może wywołać różne reakcje, a określenie jednoznacznych kryteriów uciążliwości zapachowej jest niezwykle trudne
Wiktor Szmulewicz

Szmulewicz przyznaje przy tym, że odory "mogą mieć negatywny wpływ na samopoczucie i zdrowie człowieka", ale ich źródła mogą być różne - nie tylko produkcja rolna. Do tego, jak tłumaczy, odległości przedsięwzięć związanych z produkcją zwierzęcą od istniejących budynków mieszkalnych określają już inne przepisy prawa.

"Samorząd rolniczy jest zdania, że prawidłowo prowadzona gospodarka rolna nie stanowi znacznej uciążliwości dla mieszkańców wsi. Osoby decydujące się na osiedlenie na wsi powinny brać pod uwagę uwarunkowania związane z takim wyborem miejsca zamieszkania"- pisze prezes Krajowej Izby Rad Rolniczych.

Spurek: To nie jest łatwa sprawa

Choć KIRR chce wycofania projektu rezolucji, Spurek nie zamierza tego robić.

Europosłanka podkreśla, że osoby mieszkające na wsi nie tylko borykają się z ogromnymi problemami, ale i walce z wielką branżą posiadającą ogromne pieniądze muszą radzić sobie sami. Według niej Izba powinna stać więc po stronie mieszkańców.

"Wiem, że to nie jest dla Pana łatwa sprawa, wiem, że prezentowane przeze mnie rozwiązania polityczne i prawne stanowią duże wyzwanie dla reprezentowanej przez Pana branży, ale bez uznania naukowych danych dotyczących odziaływania sektora hodowlanego na nasze otoczenie i na nas samych możemy zapomnieć o rozwoju wsi, wspieraniu odpowiedzialnego i etycznego rolnictwa, a także o ochronie środowiska i krajobrazu na terenach wiejskich" - podsumowuje Spurek w odpowiedzi na pismo Szmulewicza.

Siarkowodór, amoniak, pyły...

W projekcie rezolucji podkreślono m.in., że działanie ferm hodowlanych narusza prawo do zdrowia, prawo do czystego środowiska i prawo do życia rodzinnego osób mieszkających na wsi.

Stwierdzono też, że powstają na nich szkodliwy siarkowodór i 90% amoniaku w Europie, a większość chorób zakaźnych to choroby odzwierzęce. Do tego sektor hodowlany odpowiada za 73% zanieczyszczeń wód wynikających z rolnictwa i odpowiada za znaczne emisje pyłu zawieszonego, który jest składnikiem smogu.

Z kolei we wspomnianym wyroku NSA zwraca uwagę, że problem odoru "w praktyce najczęściej dotyczy przedsięwzięć w postaci intensywnej hodowli zwierząt, w tym przede wszystkim hodowli tzw. drobiu lub świń".

Musimy mieć odwagę powiedzieć, jak hodowla zwierząt wpływa na nasze życie, zdrowie, środowisko i naszą planetę. To dopiero początek debaty na ten temat. Wiele lat temu rozpoczęliśmy debatę na temat paliw kopalnych i na początku były emocje i kontrowersje. Dziś nikt nie kwestionuje potrzeby transformacji sektora energetycznego.
Sylwia Spurek

Początek debaty

Mimo to wciąż nie doczekaliśmy się "ustawy antyodorowej", która regulowałaby odległość problematycznych praktyk od zabudowań mieszkalnych. Choć prace nad projektem rozpoczęły się w 2019 r., a ich zakończenie zapowiadano już kilka razy, do przyjęcia dokumentu wciąż nie doszło. I nie wiadomo kiedy i czy w ogóle dojdzie.

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu odrzucono zaś poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o planowaniu przestrzennym. Gdyby przeszły, samorządy zyskałyby możliwość decydowania o lokalizacji ferm przemysłowych na ich terenie. Ale rząd PiS tego nie chciał.

"Kradnie telefony, zapalniczki, papierosy, herbatę, kawę...". Niezwykły "złodziejaszek" w ukraińskim okopieAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas