Polskie fermy przemysłowe. Zyski kontra cierpienie zwierząt

W hodowli przemysłowej zwierząt nie ma miejsca na empatię i szacunek. Na rozwoju takich ferm cierpi środowisko, zwierzęta oraz całe społeczności. "Przemysłowa hodowla zwierząt nie ma przyszłości" - twierdzi koalicja, która od wielu lat zwraca uwagę na fatalne skutki rozwoju masowej hodowli zwierząt w Polsce.

Problem związany z ekspansją ferm przemysłowych dotyka zwierzęta, społeczeństwo i przyrodę
Problem związany z ekspansją ferm przemysłowych dotyka zwierzęta, społeczeństwo i przyrodę123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Czy przemysłowa hodowla rośnie w siłę przez wzgląd na zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego Polaków? Niekoniecznie, ponieważ połowa produkcji mięsa w Polsce trafia na eksport, a rozwój szkodliwych dla ogółu (zwierząt, środowiska, ludzi) ferm niesie za sobą ogrom cierpienia oraz zarobek dla wybranych.

Według respondentów z 13 krajów, w tym Polski, hodowla przemysłowa zwierząt stawia zyski ponad środowisko, ochronę klimatu i dobrostan zwierząt - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie organizacji ekologicznej Compassion in World Farming.

Zaoranie rolników i smród

"Jak możemy bronić przemysłu drobiarskiego, sięgając po argument o bezpieczeństwie żywnościowym w sytuacji, w której ponad połowa wyprodukowanego mięsa trafia dziś na eksport, a koszty odszkodowań i zarządzania kryzysowego wywołane grypą ptaków zbliżają się do zysków z eksportu? A to tylko jeden z ukrytych kosztów przemysłowej produkcji drobiu" - komentuje Bartosz Zając z Otwartych Klatek (Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym).

Współczesna uprzemysłowiona hodowla jest dla coraz większej części społeczeństwa symbolem okrucieństwa i wyzysku. Zwierzę w takiej hodowli jest tylko produktem. Żywe istoty są faszerowane antybiotykami, hormonami i sterydami.

Zwierzęta są tuczone i przebywają w ciasnych klatkach lub tłoczą się w przemysłowych halach bez dostępu do światła i trawy. Cierpią z powodu licznych zaburzeń behawioralnych i fizycznych (np. niemożność poruszania się, wydziobywanie piór, gryzienie prętów, uszkodzenia kończyn, przerost mięśni).

Taka forma polityki rolnej stawia zyski wielkich firm nad kosztami ponoszonymi przez mieszkańców (wsi), środowisko i zwierzęta. Ponadto hodowla przemysłowa stwarza ogromne zagrożenia epidemiologiczne.

My jesteśmy po prostu kurnikiem Europy, ze wszystkimi ukrytymi kosztami z tym związanymi. Brakuje przepisów, które oddałyby głos mieszkańcom wsi i prawa decydowania o swoim sąsiedztwie.
Bartosz Zając, Koalicja Społeczna Stop Fermom Przemysłowym

Protesty mieszkańców: "będziecie płakać"

Mieszkańcy gminy Kodeń od dawna protestują przeciwko budowie jednej z największych w kraju sieci ferm dla kurczaków. Anna Dejneka, liderka protestu przeciw budowie ferm w Kodniu mówi wprost, że polska wieś zostanie przez takie inwestycje "zaorana":

"Boimy się o nasze miejscowości. Mamy gospodarstwa ekologiczne, prowadzimy różnego rodzaju działalność ekologiczną, a także hotele. Jesteśmy za rozwojem wsi, ale nie przemysłu. Pojechaliśmy do miejscowości, gdzie już działają fermy inwestora i rozmawialiśmy z mieszkańcami, wszyscy do nas mówili “nie dajcie się wrobić w to, bo jeżeli my płaczemy, to wy też będziecie płakać". Polska wieś nie zasługuje na to, żeby ją zaorać. A niestety takie koncerny zaorają polskiego indywidualnego rolnika. Mały rolnik, który będzie miał 2-3 kurniki niestety zostanie wchłonięty przez taką firmę" - mówi Anna Dejneka.

Decyzje środowiskowe w sprawie budowy kurników w Kodniu zostały zaskarżone przez mieszkańców i trafiły do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Koalicja Społeczna STOP FERMOM PRZEMYSŁOWYM od wielu lat zrzesza tych, którzy są przeciwni ekspansji ferm przemysłowych w Polsce. Według koalicji dalsza ekspansja ferm przemysłowych w Polsce zaprzecza zapewnieniu dobrostanu zwierząt, szkodzi środowisku i mieszkańcom. Stanowi również zagrożenie (wbrew temu, co mówi przemysł) dla bezpieczeństwa żywnościowego - podaje koalicja.

Dalsza ekspansja ferm przemysłowych

6 czerwca komisje infrastruktury oraz samorządu terytorialnego odrzuciły większość poprawek Senatu do projektu nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Komisje nie zgodziły się też na zmianę, dającą samorządom możliwość decydowania o lokalizacji ferm przemysłowych na swoim terenie. Sugerowano, aby podstawą dla lokalizowania także szkodliwych dla środowiska ferm - w tym przemysłowych - był plan miejscowy. Poprawki o tej samej treści, zgłoszone na komisji sejmowej zostały wcześniej zablokowane w Sejmie głównie przez polityków partii rządzącej.

Decyzja ta oznacza dalszą ekspansję ferm przemysłowych w Polsce.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas