W naszych domach są mordercy. Zabijają tysiące gatunków, w tym chronione
Pieszczotliwie nazywamy je mruczkami i często nawet nie posądzilibyśmy ich o mordercze zapędy. Należy jednak pamiętać, że koty domowe to urodzeni zabójcy, którzy mogą dziesiątkować przyrodę. Dowodzą tego kolejne badania, z których wynika, że kuzyni i kuzynki Filemona zagrażają aż dwóm tysiącom gatunków, z czego ponad 300 jest zagrożonych lub chronionych. To kolejny argument za tym, żeby nie wypuszczać kotów z domu.
Kociarze, którzy nie wypuszczają swoich podopiecznych na dwór mogą łatwo zapomnieć o tym, że Felis catus to urodzeni zabójcy. Koty najczęściej przecież kojarzą nam się z głaskaniem, mruczeniem i wylegiwaniem się w ciepłych miejscach. Ale nie z morderstwem na innych gatunkach.
Ile zwierząt zabijają koty? Liczba gatunków idzie w tysiące
Iluzja zostanie szybko zweryfikowana, gdy zdecydujemy się wypuścić naszego kota na dwór. Wtedy dość szybko przekonamy się, że na pozór niegroźne mruczki mogą być w naszym środowisku groźnymi, śmiertelnie skutecznymi drapieżnikami.
Niegdyś oszacowano, że w samej tylko Australii koty domowe każdego roku zabijają aż 1,5 mld zwierząt. Nowe badanie postanowiło się skupić na konkretach diety wypuszczanych na dwór osobników. Wnioski są przerażające.
Badacze na łamach czasopisma "Nature Communications" podają, że kot domowy (Felis catus) pożera aż 2084 różne gatunki zwierząt. Co więcej, aż 347 z nich to gatunki zagrożone wyginięciem lub chronione.
Analiza wykazuje, że 90 proc. z organizmów pożeranych przez koty domowe to ptaki, gady i ssaki. Kiciusie potrafią jednak raczyć się także płazami i owadami. Większość z ofiar kotów waży mniej niż 5 kilogramów, ale zdarza się, że mruczki zapolują na cięższą zdobycz.
Kolejny powód, żeby nie wypuszczać kotów z domu
"Nasze szacunki są ostrożne. Wyniki pokazują, że koty są ekstremalnie niewybrednymi drapieżnikami. To bardzo ważne, jeśli chcemy zrozumieć ich wpływ na ekosystemy i wypracować rozwiązania, aby temu zaradzić" - ocenia Christopher A. Lepczyk, główny autor badania.
Jaki z tego morał? Nie wypuszczajmy kotów na dwór. Po prostu. Jeśli choć odrobinę zależy nam na otaczającej przyrodzie, najlepszym sposobem na zachowanie dużej bioróżnorodności będzie powstrzymanie naszych zwierząt przed jej dewastacją.
Badania są też kolejnym potwierdzeniem tego, jak ważny jest wysiłek pracowników schronisk i wolontariuszy zajmujących się odławianiem wolnożyjących kotów. Zapewnianie im domu i sterylizacja/kastracja pomagają nie tylko mruczkom, ale i całej przyrodzie.