Rodzice chcą wegańskich dań w szkołach. Ministerstwo proponuje dziczyznę
Grupa polskich senatorów i senatorek we współpracy z organizacjami ekologicznymi stworzyła projekt ustawy, który zakłada m.in. wprowadzenie dnia z dietą roślinną w szkołach, przedszkolach i żłobkach. Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu i środowiska w oficjalnej opinii na ten temat ocenia pomysł jako "daleko idącą ingerencję" w wolność wychowania dzieci i sugeruje podawać im… dziczyznę.
Projekt stworzony przez senatorów i senatorki we współpracy z organizacją "Rodzice dla klimatu" to pakiet wielu rozwiązań, które mają na celu nie tylko zmiany w diecie dzieci, ale także np. ochronę ich przed smogiem.
Senatorowie chcą diety wegańskiej w szkołach, przedszkolach i żłobkach
"Obecny model żywienia wpływa nie tylko na emisję gazów cieplarnianych, ale przede wszystkim na utratę bioróżnorodności oraz powoduje zagrożenia zdrowotne takie jak antybiotykoodporność, zaburzenia hormonalne, nadmiar nasyconych kwasów tłuszczowych, alergie, a także ryzyko wystąpienia epidemii" - wskazują autorzy projektu. I proponują, żeby jeden dzień w tygodniu w szkolnych stołówkach, przedszkolach i żłobkach był oparty wyłącznie na produktach roślinnych.
W toku prac nad projektem swoją opinię na jego temat wyraziło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Mimo że w uzasadnieniu jasno wskazano powiązania między ochroną klimatu a dietą w szkolnych stołówkach, przedszkolach i żłobkach, resort zdaje się ich nie dostrzegać. "Kwestie żywienia dzieci i młodzieży pozostają poza zakresem odpowiedzialności ministra klimatu i środowiska" - komentuje Małgorzata Golińska, wiceminister w resorcie.
Wiceszefowa ministerstwa klimatu ocenia jednak pomysł jako "daleko idącą ingerencję w wolność wyboru i wychowania dzieci przez rodziców". Zamiast posiłków roślinnych sugeruje podawanie dzieciom dziczyzny. "Mam propozycję, by w trosce o zdrowie i prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży, zapewnić w jednostkach systemu oświaty dostępność do wyboru posiłków przygotowanych z dziczyzny" - pisze Golińska.
Pełniąca funkcję głównego konserwatora przyrody i pracująca wcześniej jako leśnik wiceszefowa MKiŚ wskazuje także, że dziczyzna jest określana przez dietetyków jako "królowa mięs" i posiada "niespotykane wartości odżywcze i smakowe".
Rodzice odpowiadają. "Nie wiemy, czy się śmiać, czy płakać"
"Przedstawienie możliwości wyboru takiego posiłku byłoby szansą, szczególnie dla dzieci z większych miast, na poznanie jednego z najzdrowszych rodzajów mięsa" - komentuje propozycję diety roślinnej w szkołach i przedszkolach Golińska. Na koniec dodaje, że ustawa nie jest tak naprawdę konieczna, bo "większość z tych propozycji jest już realizowana (w nieco inny sposób)".
Organizacja "Rodzice dla klimatu", która zainicjowała zmiany w przepisach, tak komentuje tę opinię: " Nie wiemy, czy się śmiać, czy płakać". "Ministerstwo, wbrew nazwie, która je określa, zaproponowało, żeby dać sobie spokój z dietą planetarną. Zamiast tego zaproponowało... dziczyznę".
Aktywiści wskazują ponadto, że udowodniono ścisły związek między dietą ludzi a klimatem. Zauważają też, że wprowadzenie dziczyzny do diety dzieci jest niemożliwe, bo dzikie ssaki stanowią zaledwie 6 proc. biomasy ssaków na Ziemi. Biomasa ssaków hodowlanych to prawie 60 proc.