Koszmar świń na fermie w Polsce. Filmy mrożą krew w żyłach

Dobijanie zwierząt siekierą, uderzanie nimi o betonową posadzkę, kastracja bez znieczulenia - to tylko z niektórych sytuacji, jakich doświadczyła aktywistka organizacji Otwarte Klatki, zatrudniając się na fermie świń w woj. łódzkim. Obrazy zostały uwiecznione na wideo. Filmy mrożą krew w żyłach. O znęcaniu się nad zwierzętami powiadomiono prokuraturę.

Organizacja Otwarte Klatki opublikowała nagrania z nowego śledztwa na farmie świń w woj. łódzkim. Zwierzęta były traktowane w niehumanitarny, bestialski sposób (zdj. ilustracyjne)
Organizacja Otwarte Klatki opublikowała nagrania z nowego śledztwa na farmie świń w woj. łódzkim. Zwierzęta były traktowane w niehumanitarny, bestialski sposób (zdj. ilustracyjne)David McNew / ContributorGetty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Materiały zostały nagrane na fermie zarodowej świń oraz w odchowalni w województwie łódzkim. Aktywistka Otwartych Klatek - Weronika - pracowała tam przez trzy miesiące w drugiej połowie 2022 r. W tym czasie udokumentowała szereg okrutnych praktyk stosowanych wobec zwierząt, w tym znęcanie się nad nimi.

Woj. łódzkie. Hodowcy znęcali się nad świniami

Na filmie widać m.in. jak pracownik odchowalni nieskutecznie dobija prosięta obuchem siekiery. Przydeptuje je, przeklinając, gdy próbują się wyrwać i uciec, a ostatecznie uderza nimi o betonową posadzkę, przy czym słychać przeszywający pisk. W ten lub podobny sposób podczas trwania śledztwa zostało zabitych przynajmniej pięć świń.

"Nie spodziewaliśmy się, że zobaczymy coś tak strasznego. Absolutne okrucieństwo, które nigdy nie powinno mieć miejsca" - mówi w materiale Wirtualnej Polski mec. Angelika Kimbort, reprezentująca Otwarte Klatki.

Jak podkreśla Kimbort, o tzw. uboju z konieczności powinien decydować lekarz weterynarii, który następnie takiego uboju dokonuje. W tym przypadku zabijaniem zwierząt zajmowały się osoby do tego nieuprawnione, co potęgowało i przedłużało cierpienie świń.

Co więcej, zwierzęta były zabijane na oczach innych, które doskonale zdawały sobie sprawę z tego, co się dzieje, co również nie powinno mieć miejsca.

Bestialskie traktowanie zwierząt na fermie świń

Nagrania przedstawiają także różne zabiegi, którym prosięta są poddawane bez znieczulenia: przycinanie ogonów, zębów oraz kastracja. Maciory frustrowały się, gdy młode były podnoszone przez Weronikę - żuły pręty kojca, niektóre próbowały ją ugryźć. Prosięta po zabiegu zawijały tylną część ciała pod siebie, pozostając w bólu.

"Kastracja miała miejsce w pierwszych trzech dniach życia. Myślę, że to był dla nich ból, który wychodzi poza skalę rozumowania normalnego człowieka" - mówi Weronika. "Po odstawieniu do kojca całe się trzęsły, szły do mamy, w okolice jej nosa. Pewnie, żeby chociaż trochę się poczuć bezpieczniej" - dodaje.

Nie wszystkie prosięta dożywają tych zabiegów - niektóre umierają przedwcześnie, a ich ciała leżą pośród żywych zwierząt. Część z nich umiera w agonii, powoli, na oczach swoich matek i rodzeństwa. Powody mogą być różne: niewystarczająca ilość pokarmu, słabsza natura zwierzęcia, choroby.

"Pewnego dnia umarło ich tyle, że zabrakło miejsca w kontenerze, gdzie wynosiłam martwe prosięta" - opowiada Weronika.

Sprawa trafiła do prokuratury

Otwarte Klatki wskazują również na problem przetrzymywania macior w kojcach porodowych - jest to powszechna i dozwolona praktyka na fermach trzody chlewnej. Lochy zamykane są w nich na tydzień przed porodem, a następnie spędzają w nich kolejne cztery tygodnie po porodzie. Klatki są tak ciasne, że zwierzęta nie są w stanie obrócić się o 180 stopni.

"Nagrania pozyskane przez Weronikę przedstawiają szereg problemów dobrostanowych. Nie jesteśmy w stanie zmienić ich wszystkich na raz, ale mamy szansę pomóc maciorom" - mówi Maria Madej ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Otwarte Klatki złożyły zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas