Przemysław Białkowski podcast: Strefy Czystego Transportu

Stare i kopcące auta być może niedługo nie będą mogły wjeżdżać do pewnych stref w miastach. Umożliwia to poszerzona ustawa o Strefach Czystego Transportu. Gościem podcastu Przemysława Białkowskiego jest Bartosz Piłat, aktywista Polskiego Alarmu Smogowego.

- Jak najszybsze wdrożenie Stref Czystego Transportu, ale o jak bardzo łagodnych wymaganiach. W pierwszym kroku mógłby to być zakaz wjazdu dla pojazdów z silnikami diesla produkowanymi przed 2006 r. - mówi Piłat. Aktywista przypomina, że takich aut, w zależności od regionu, jest do 3 proc., jednak odpowiadają one za 15 proc. zanieczyszczeń powietrza.

Skąd pośpiech? To też sygnał dla pozostałych właścicieli aut, którzy będą chcieli wjeżdżać do stref. Pierwszy krok będzie oznaczał, że prędzej czy później strefy będą poszerzone o kolejne szkodliwe dla środowiska auta. Dzięki temu mieszkańcy mogą zacząć brać pod uwagę emisje podczas kupna auta. - Ludzie muszą zobaczyć czerwoną flagę - mówi aktywista.

Reklama

- Spodziewam się, że Kraków będzie pierwszym miastem, które wprowadzi te przepisy. Już takie próby były podejmowane, miasto ma świadomość problemu, jaki stanowią zanieczyszczenia transportowe. Ten test się nie udał przede wszystkim ze względu na braki w ustawie. Dziś miasto ponownie się tego podejmuje, będą prowadzone realne badania - wyjaśnia Piłat.

Zdaniem aktywisty, problem z zanieczyszczeniem spalinami ma każde duże miasto. Wynika to z dużej liczby aut, przez co w mniejszych miejscowościach tego problemu aż tak nie widać. KE wskazała Wrocław, Katowice, Warszawę i Kraków jako te metropolie, które muszą jak najszybciej wprowadzić takie rozwiązania. Jak na razie pierwsze kroki podjął Kraków. Myśleć o tym zaczęła także Warszawa.

Wyzwaniem może być jednak nie transport samych mieszkańców miast, a osób dojeżdżających do pracy. W przypadku większych metropolii, jak Warszawa, mowa o nawet o 500 tys. pracowników, którzy w 2019 r. codziennie dojeżdżali do pracy - podał Super Express, powołując się na stołeczny Ratusz i Unię Metropolii Polskich. Problemem są pieniądze. Piłat zwraca uwagę na to, że miasta nie powinny dopłacać do transportu zbiorowego sąsiadujących gmin. Z drugiej strony tych może być nie stać na zapewnienie takiej usługi. To, zdaniem aktywisty, pole do popisu dla rządu. 

- U nas pojawia się problem, polegający na tym, że urzędnicy czy samorządowcy wymagają wykładni wprost, jak należy postępować. Strefy Czystego Transportu de facto dałoby się wprowadzać na podstawie obecnych przepisów. Tyle że ktoś by mógł to zaskarżyć, a tego samorządy się boją - mówi Piłat. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: strefy czystego transportu | elektromobilność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy