Rzeki w Londynie wysychają. Woda pitna staje się rarytasem

Największe miasta świata mogą stracić dostęp do wody pitnej. Według raportu ONZ aż miliard ludzi na świecie ma problem ze znalezieniem czystej wody do ugaszenia pragnienia. Dotyczy to też mieszkańców wielomilionowych miast, takich jak Londyn czy Pekin.

Londyńczycy do 2040 r. będą mieli poważne problemy z dostępem do wody pitnej
Londyńczycy do 2040 r. będą mieli poważne problemy z dostępem do wody pitnej123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Położony nad Tamizą Londyn może nie wydawać się miejscem, w którym dostęp do wody pitnej stanowi problem. Ale miasto zajęło wysoką, dziewiątą pozycję w rankingu metropolii, gdzie taki dostęp jest utrudniony. Wielkie miasta wysychają coraz szybciej.

Mimo że woda pokrywa około 70 proc. powierzchni Ziemi, woda pitna jest na naszej planecie zasobem o wiele rzadszym, niż mogłoby się wydawać. Zaledwie 3 proc. zasobów naszej planety stanowi woda pitna. Już dziś miliard ludzi nie ma dostępu do wody, a kolejne 2,7 miliarda odczuwa jej niedobór przez co najmniej jeden miesiąc w roku. Badanie przeprowadzone wśród 500 największych miast świata szacuje, że co czwarte miasto znajduje się w sytuacji "stresu wodnego".

Według prognoz ONZ sytuacja tylko się pogorszy. W 2030 r. światowe zapotrzebowanie na słodką wodę przewyższy podaż o 40 proc. Problemem są zmiany klimatu, zanieczyszczenia, niszczenie naturalnych źródeł wody i wzrost populacji.

Tamiza wysycha

Wielka Brytania jest, choć może to być zaskakujące, jednym z miejsc, gdzie problem jest najpoważniejszy. Brytyjskie rzeki stopniowo wysychają, są też poważnie zanieczyszczone. Tylko 14 proc. rzek w Anglii jest w dobrym stanie ekologicznym. Reszta została zanieczyszczona przez ścieki i nawozy spływające z pól, zostały zabudowane, zmodyfikowane i poprzecinane tamami. Żadna z brytyjskich rzek nie jest w dobrym stanie chemicznym.

Liczący niemal 9 mln mieszkańców Londyn odczuwa skutki tego kryzysu coraz bardziej boleśnie. Wbrew obiegowej opinii opady w mieście nie są aż tak częste. Roczna średnia wynosi tam 600 mm - to mniej niż w Paryżu i aż o połowę mniej niż w Nowym Jorku. Skutkiem tego miasto aż 80 proc. wody pitnej musi czerpać z dwóch rzek: Tamizy i wpadającej do niej Lei.

Coraz częstsze fale upałów wywierają jednak poważny wpływ na stan tych krytycznie istotnych rzek. W ubiegłym roku południe Anglii zanotowało najsuchsze lato w swojej historii. W lipcu spadło zaledwie 17 proc. normalnej ilości deszczu. Z tego powodu źródło Tamizy wyschło, a rzeka zaczęła swój bieg aż o 8 kilometrów dalej niż zwykle.

Wbrew pozorom w Londynie nie pada aż tak często jak nam się wydaje. Miasto większość wody pitnej pobiera z rzek, a te wysychają
Wbrew pozorom w Londynie nie pada aż tak często jak nam się wydaje. Miasto większość wody pitnej pobiera z rzek, a te wysychająWikimedia Commonsdomena publiczna

Rzeki pełne ścieków

Według władz aglomeracji londyńskiej miasto zbliża się do kresu swoich możliwości. Przewidują one, że do 2025 r. Londyn będzie miał problemy z dostawami, a do 2040 r. zacznie notować poważne niedobory wody.

Rozwiązanie problemu wymaga dużych nakładów finansowych, które zapewne zostaną przerzucone na konsumentów. "Krajowa Komisja ds. Infrastruktury szacuje, że dalsze dostarczanie wody do kranów w Londynie i Anglii przez następne 30 lat będzie wymagało zainwestowania 20 miliardów funtów" - mówił podczas konferencji New Scientist Live aktywista Feargal Sharkey.

Poważnym problemem jest między innymi brak odpowiedniej infrastruktury do oczyszczania ścieków. Systemy monitorowania rejestrują, jak często i na jak długo otwierane są rury przelewowe, ale nie rejestrują, ile ścieków faktycznie trafia do rzek. Jedna z dwóch stacji monitorujących stan wody w Tamizie, położona w londyńskim Twickenham, w ciągu zaledwie dwóch dni w 2021 r. zarejestrowała wpuszczenie do Tamizy kilku milionów litrów ścieków.

Najsuchsze miasta świata

Brytyjska stolica nie jest jednak jedyną, która ma coraz poważniejszy dostęp z dostępem do wody pitnej. Według ONZ szereg innych ogromnych metropolii wkrótce także nie będzie mogło zapewnić swoim mieszkańcom dostępu do czystej, bezpiecznej do spożycia wody.

Sao Paulo, jedno z 10 największych miast świata w 2015 r. znalazło się już na krawędzi katastrofy. Zasoby wody w głównym zbiorniku zaopatrującym miasto spadły wówczas do zaledwie 4 proc. Oznaczało to, że pozostało zaledwie 20 dni zapasów dla 22 milionów mieszkańców miasta. Policja musiała eskortować ciężarówki z wodą, żeby powstrzymać fale kradzieży wody. Winna była niezwykle intensywna susza, która objęła południowo-wschodnią Brazylię na 3 lata, ale misja ONZ krytycznie oceniła brak odpowiedniego planowania i inwestycji w infrastrukturę.

Na drugim miejscu rankingu ONZ znalazło się indyjskie Bangalore, które w ostatnich dekadach zanotowało błyskawiczny rozwój. Niestety nie szedł on w parze z inwestycjami w wodociągi, które dziś są tak zużyte, że aż 50 proc. pompowanej do miasta wody wycieka przez uszkodzone rury. Do tego miasto cierpi z powodu bardzo poważnego zanieczyszczenia środowiska. Na terenie Bangalore znajduje się 35 jezior, ale szczegółowe badania wykazały, że w 85 proc. z nich znajduje się woda, która może być wykorzystywana wyłącznie do nawadniania i chłodzenia przemysłowego. Żadne jezioro nie miało odpowiedniej wody do picia i kąpieli.

Problemy z wodą ma nie tylko Londyn, ale także inne duże miasta na świecie. W 2015 r. w Sao Paulo Brazylii zasoby wody w głównym zbiorniku spadły do zaledwie 4 proc.
Problemy z wodą ma nie tylko Londyn, ale także inne duże miasta na świecie. W 2015 r. w Sao Paulo Brazylii zasoby wody w głównym zbiorniku spadły do zaledwie 4 proc.123RF/PICSEL

Miliardy ludzi bez wody

Trzecim najszybciej wysychającym miastem świata ma być Pekin. 40 proc. wód powierzchniowych w tym mieście było w 2015 r. zanieczyszczonych tak bardzo, że nie nadawały się już nawet do użytku w rolnictwie, czy przemyśle. Bank Światowy klasyfikuje niedobór wody jako sytuację, w której ludzie w określonej lokalizacji otrzymują mniej niż 1000 metrów sześciennych świeżej wody na osobę rocznie.

W 2014 roku każdy z ponad 20 milionów mieszkańców Pekinu miał zaledwie 145 metrów sześciennych. Chiny są domem dla prawie 20% światowej populacji, ale mają tylko 7% światowych zasobów słodkiej wody. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Columbia wskazało, że w latach 2000-2009 rezerwy tego kraju spadły o 13 proc.

W tych trzech miastach sytuacja jest najgorsza, ale kolejne metropolie na liście nie mają się wiele lepiej. W pierwszej dziesiątce miast, w których kryzys wodny przybiera największe rozmiary, znalazły się także Kair, w związku z poważnym zanieczyszczeniem Nilu, Dżakarta, której warstwy wodonośne zostały opróżnione tak doszczętnie, że dziś 40 proc. aglomeracji znajduje się poniżej poziomu morza, czy Moskwa, gdzie według oficjalnych danych od 35 do 60 proc. zasobów wody pitnej nie spełnia norm sanitarnych. Poważne problemy mają także Meksyk, Tokio, Istambuł czy Miami.

Opublikowane w maju prognozy ONZ mówią, ilość mieszkańców miast na całym świecie, którzy cierpią z powodu niedoborów wody, podwoi się z 930 milionów w 2016 r. do 1,7-2,4 miliarda ludzi w 2050 r.

Woda nie tylko drożeje, ale też jej brakuje. Nasilają się kradzieżePolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas