Opowieści o Chinach to bzdura. Mamy absolutny przełom w ich sprawie
Chiny notują 18 miesięcy stabilnych lub spadających emisji dwutlenku węgla. Za tym trendem stoi rekordowe tempo rozbudowy energetyki słonecznej i wiatrowej - szybkie jak nigdzie indziej na świecie. Nowe analizy sugerują, że kraj osiągnął szczyt emisji wcześniej, niż planowano. Jednocześnie dane pokazują rosnące napięcia w chińskim sektorze odnawialnych źródeł energii, który produkuje już więcej, niż jest w stanie sprzedać.

W skrócie
- Chiny odnotowują 18 miesięcy stabilnych lub spadających emisji CO₂ dzięki rekordowemu rozwojowi OZE, lecz ich branża solarnych paneli zmaga się z nadprodukcją i spadającymi cenami.
- Szybszy niż zakładano spadek emisji niekoniecznie oznacza osiągnięcie ambitnych celów klimatycznych, ponieważ kraj wciąż ma problem z nadwyżką emisji w przemyśle chemicznym i trudnością redukcji intensywności emisji.
- Przed Chinami wyzwanie dalszej transformacji energetycznej i pogodzenia rosnącej roli odnawialnych źródeł z presją gospodarczą oraz globalną rywalizacją technologiczną.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Chiny - największy na świecie emitent gazów cieplarnianych - przez ostatnie półtora roku utrzymują emisje dwutlenku węgla na płaskim lub spadającym poziomie. Tak wynika z analizy Lauri'ego Myllyvirty z Centre for Research on Energy and Clean Air (Crea), przygotowanej dla portalu Carbon Brief.
W trzecim kwartale 2025 r. całkowite emisje były na poziomie identycznym jak rok wcześniej, mimo rosnącego zapotrzebowania na prąd. Udało się to dzięki niespotykanemu w historii tempu instalacji odnawialnych źródeł energii.
W pierwszych dziewięciu miesiącach 2025 r. kraj dołożył:
- 240 GW mocy fotowoltaicznych,
- 61 GW wiatrowych.
Dla porównania - w całym poprzednim roku Chiny dodały 333 GW energii słonecznej, więcej niż reszta świata razem wzięta. W trzecim kwartale 2025 r. moc słoneczna wzrosła o 46 proc., a wiatrowa o 11 proc.
Myllyvirta pisze, że emisje spadają również dzięki mniejszej aktywności sektorów wysokoemisyjnych, takich jak transport lotniczy, cement czy stal.

Szansa na wcześniejszy szczyt emisji
Zgodnie z oficjalnymi celami Chiny mają osiągnąć szczyt emisji dwutlenku węgla do 2030 r. i neutralność klimatyczną do 2060 r.. Najnowsze dane sugerują, że cel pierwszy może zostać zrealizowany kilka lat przed terminem.
Nie jest jednak pewne, czy cały rok 2025 przyniesie spadek emisji - wiele zależy od ostatniego kwartału. W Chinach latem rośnie zarówno zużycie energii, jak i emisje z energetyki węglowej. Jeśli ta sezonowość się utrzyma, Chiny mogą zamknąć rok z lekkim spadkiem emisji dwutlenku węgla₂.
Dane o emisjach pojawiły się w trakcie COP30 w Belém, gdzie globalni liderzy dyskutują o kryzysie klimatycznym. Xi Jinping nie pojawił się na szczycie, a Donald Trump nie wysłał zespołu negocjacyjnego - co dodatkowo skomplikowało rozmowy.
Mimo to w trakcie konferencji padły pod adresem Pekinu słowa uznania. André Corrêa do Lago, brazylijski dyplomata i przewodniczący COP30, stwierdził: "Chiny przedstawiają rozwiązania, które są dla wszystkich, nie tylko dla nich". Zwrócił uwagę, że bogate kraje - jego zdaniem - "straciły entuzjazm" do walki z kryzysem klimatycznym.
Chińska branża paneli w kryzysie cenowym
Rekordowa liczba instalacji prowadzi jednak do zjawiska dobrze znanego z chińskiej gospodarki: nadprodukcji. W samym tylko maju 2025 r. Chiny zainstalowały:
- 93 GW fotowoltaiki (co odpowiada ok. 100 panelom montowanym na sekundę),
- 26 GW mocy wiatrowych (ok. 5300 turbin).
Według obliczeń Myllyvirty, instalacje z jednego miesiąca mogłyby wyprodukować tyle energii, ile rocznie zużywają Polska, Szwecja albo Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Między styczniem a majem do sieci przyłączono łącznie 198 GW energii słonecznej i 46 GW wiatrowej - ilość odpowiadającą całej produkcji energii elektrycznej Indonezji lub Turcji.
Jednocześnie ceny paneli fotowoltaicznych spadły tak nisko, że nie pokrywają kosztów produkcji. W pierwszym kwartale 2025 r. pięć największych firm solarnych w Chinach odnotowało łącznie 8 mld juanów straty. Yang Liyou, dyrektor Jinneng Technology, nazwał rynek "cyklem śmierci".
Ambicje klimatyczne kontra rzeczywistość
Mimo szybkiej rozbudowy OZE Chiny mają trudności z realizacją jednego z kluczowych celów klimatycznych: redukcji intensywności emisji, czyli ilości CO₂ przypadającej na jednostkę PKB.
Między 2020 a 2025 r. miała ona spaść, ale kraj prawdopodobnie nie osiągnie tego celu, co zmusi władze do szybszych i głębszych redukcji przed 2030 r., gdy ma nastąpić 65 proc. spadek intensywności emisji względem 2005 r.
Problemem jest także przemysł chemiczny. W trzecim kwartale emisje z transportu spadły o 5 proc., ale w sektorze produkcji tworzyw sztucznych i chemikaliów wzrosły o 10 proc.
Eksperci zwracają uwagę, że chińskie cele klimatyczne są często formułowane zachowawczo, aby potem możliwe było "nadwykonanie". Li Shuo z Asia Society Policy Institute podkreśla jednak, że nowe cele ogłoszone we wrześniu 2025 r. - zakładające 7 do 10 proc. redukcji emisji do 2035 r. - są zbyt skromne jak na skalę kryzysu.

Pięciolatka z niskoemisyjną gospodarką
W Chinach oczy zwracają się teraz ku 15. planowi pięcioletniemu, który wyznaczy kierunki rozwoju gospodarki na lata 2026-2030. Choć pełnego dokumentu jeszcze nie opublikowano, władze nieoficjalnie sygnalizują, że priorytetem będzie transformacja energetyczna i budowa "nowego systemu energetycznego", opartego na niskoemisyjnych źródłach.
Xi Jinping w kwietniu przypomniał, że Chiny stworzyły "największy i najbardziej kompletny łańcuch przemysłu nowych źródeł energii na świecie", obejmujący zarówno same instalacje OZE, jak i technologie towarzyszące, np. magazyny energii i baterie.
Chiny odpowiadają dziś za prawie jedną trzecią globalnych emisji dwutlenku węgla, a jednocześnie są największym producentem baterii, turbin wiatrowych, paneli fotowoltaicznych i samochodów elektrycznych. To powoduje napięcia w relacjach z USA - w tym roku do Pekinu przyjechała grupa amerykańskich ekspertów i byłych urzędników na nieoficjalne rozmowy o klimacie.
Negocjacje między Pekinem a Waszyngtonem pozostają trudne, zwłaszcza odkąd Donald Trump wrócił do Białego Domu i ponownie podważa międzynarodowe porozumienia klimatyczne. Trump argumentował, że USA "nie będą sabotować własnych przemysłów, podczas gdy Chiny zanieczyszczają bezkarnie".
Co dalej: rosnąca rola OZE i coraz ostrzejsze dylematy
Oba opisane zjawiska - spadające lub stabilne emisje oraz rekordowe instalacje OZE - tworzą mieszany obraz. Z jednej strony Pekin szybko zbliża się do wcześniej zakładanego szczytu emisji. Z drugiej - rosną koszty gospodarcze nadprodukcji i presja na firmy OZE.
To, jak Chiny poradzą sobie w najbliższych latach, będzie kluczowe dla globalnej polityki klimatycznej. Jak ujął to André Corrêa do Lago: "Jeśli myślimy o zmianach klimatu, to dobrze, że panele słoneczne są dziś tak tanie i tak konkurencyjne".













