Kontrowersyjna decyzja Trumpa. Naukowcy nie polecieli na kluczowe rozmowy

Amerykańscy naukowcy nie mogli wziąć udziału w międzynarodowych rozmowach klimatycznych. Decyzja, podjęta przez Biały Dom i prezydenta Donalda Trumpa, może utrudnić globalną współpracę nad ratowaniem klimatu.

Donald Trump
Donald TrumpAFP

Administracja prezydenta Donalda Trumpa uniemożliwiła udział amerykańskich naukowców w międzynarodowych rozmowach klimatycznych. Amerykańska delegacja nie dotarła na spotkanie w chińskim Hangzhou, w ramach którego planowany jest kolejny raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Raporty IPCC są kluczowe przy formułowaniu polityk klimatycznych na całym świecie.

W ostatnich dniach administracja Trumpa podjęła szereg kroków ograniczających amerykański wkład w międzynarodowy proces badania i ratowania klimatu. NASA wycofała udział swojej głównej ekspertki, Katherine Calvin, która miała współprowadzić jeden z zespołów IPCC zajmujących się badaniem opcji redukcji emisji i ograniczania globalnego ocieplenia.

Równocześnie Departament Stanu potwierdził, że delegacja USA nie będzie obecna na spotkaniu, które miało zakończyć się przyjęciem zarysu siódmego raportu klimatycznego, planowanego na koniec 2029 r.

USA wycofuje się z wysiłków na rzecz ratowania klimatu

Decyzja o wycofaniu się została poprzedzona anulowaniem kontraktu finansującego zespół wsparcia technicznego i administracyjnego, który miał pomagać w koordynacji prac nad raportem. Anulowanie umowy realizowanej przez NASA nastąpiło na polecenie administracji, która chciała "wyeliminować nieistotne kontrakty konsultingowe". Decyzje te budzą obawy o zdolność USA do efektywnego uczestnictwa w międzynarodowych projektach naukowych.

"Obecność USA w procesie IPCC jest kluczowa, zarówno ze względu na wkład finansowy, jak i intelektualny. Jej brak to ogromna strata dla społeczności międzynarodowej" - skomentował Li Shuo, dyrektor China Climate Hub w Asia Society Policy Institute w Waszyngtonie. Eksperci podkreślają, że wycofanie amerykańskiej delegacji osłabi globalny dialog naukowy i może wpłynąć na rzetelność oraz kompleksowość raportów IPCC, które są podstawą strategii ochrony klimatu.

Niektórzy badacze podkreślają, że prace nad siódmym raportem muszą być kontynuowane, mimo braku oficjalnego wsparcia USA. Międzynarodowi eksperci oraz przedstawiciele instytucji akademickich starają się znaleźć sposoby na uzupełnienie luk wynikających z wycofania amerykańskiej delegacji. Według Chrisa Fielda, ekologa Stanford University, "prace nad raportem IPCC mają charakter dobrowolny, a większość naukowców działa na rzecz wspólnego dobra, ze wsparciem swoich uczelni czy organizacji pozarządowych".

Decyzje administracji Trumpa spotkały się z krytyką zarówno ze strony środowiska naukowego, jak i ekspertów ds. polityki klimatycznej. Andy Miller, były łącznik federalnej agencji ochrony środowiska EPA z Amerykańskim Programem Badań nad Zmianami Globalnymi (USGCRP), ostrzega: "Byłoby naprawdę przykre, gdyby USA całkowicie zrezygnowały z udziału w tej kluczowej inicjatywie, ponieważ oznaczałoby to utratę nieocenionego wkładu naukowego i finansowego".

Bez względu na decyzje administracji, proces opracowywania raportu IPCC będzie posuwał się naprzód. Pozostali uczestnicy - reprezentujący 194 kraje - zobowiązani są do kontynuowania prac.

Dyrektor Amnesty International w ''Lepszej Polsce'': Protest Ostatniego Pokolenia jest protestem pokojowymPolsat NewsPolsat News