Hodowla zwierząt. Cierpienie napędzające zmianę klimatu

Hodowla zwierząt wpływa nie tylko na zmianę klimatu, ale również na same zwierzęta przetrzymywane w złych warunkach i brutalnie traktowane. Czy rozwiązanie tych problemów jest możliwe bez całkowitej rezygnacji ze spożycia mięsa?

Hodowla zwierząt to nie tylko zmiana klimatu, ale często również ich cierpienie
Hodowla zwierząt to nie tylko zmiana klimatu, ale często również ich cierpieniepixabay.com

Antropogeniczna zmiana klimatu spowodowana jest wieloma rodzajami zanieczyszczeń. Trzy z nich uznaje się jednak za najbardziej oddziałujące. To dwutlenek węgla, metan i tlenki azotu.

Emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa, w tym hodowli

Choć rolnictwo i produkcja żywności odpowiadają za emisję wszystkich tych gazów, to szczególne znaczenie mają tu dwa ostatnie. Działalność rolnicza, a dokładnie hodowla zwierząt generuje aż połowę antropogenicznej emisji metanu i około 75 proc. emisji tlenku azotu.

Jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla, to naukowcy zaznaczają, że w tym przypadku ciężko o miarodajną kalkulację. Co prawda niewielkie ilości  powstają w wyniku stosowania mocznika i wapna, ale biorąc pod uwagę całkowitą emisję, to śladowe ilości.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy należy uwzględniać tu emisję wynikającą np. z użytkowania ciągników, czy produkcji nawozów sztucznych i ich transportu. IPCC, czyli Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu, w swoich kalkulacjach wlicza je jednak do ogólnego transportu oraz produkcji energii. Rozwiązaniem więc będzie odejście od węgla w produkcji energii, a nie indywidualne działania związane z rolnictwem.

Emisje dwutlenku węgla są także związane z oczyszczaniem gruntów pod uprawę i pastwisk. Szacunkowo emisja tego gazu w związku z użytkowaniem gruntów do 14 proc. ogólnej emisji dwutlenku węgla przez człowieka, w tym 10 proc. ma przypadać na samo rolnictwo.

Hodowla zwierząt odpowiada za około połowę antropogenicznej emisji dwutlenku węglapixabay.com

Dlaczego emisja dwutlenku węgla jest taka zła?

Wciąż dużo rozmawia się o emisji dwutlenku węgla nie tylko dlatego, że jest on gazem cieplarnianym, ale przede wszystkim z powodu wyjątkowo długiej żywotności co oznacza, że wyjątkowo długo utrzymuje się w atmosferze. Gaz wyemitowany przez nas obecnie jeszcze przez tysiąclecia będzie oddziaływał na środowisko.

Gazy cieplarniane o krótszej żywotności są szybciej usuwane z atmosfery. Jest więc szansa na uzyskanie stanu równowagi, w której antropogeniczna emisja zrówna się z naturalnym pochłanianiem z atmosfery.

W przypadku dwutlenku węgla takiej możliwości nie ma - działanie będzie się kumulowało.

Ekwiwalent dwutlenku węgla - nieporozumienie w komunikacji

Chociaż mówimy o różnych gazach cieplarnianych, których źródłem są hodowle, to na co dzień często spotkamy się z określeniem ekwiwalentu (równoważnika) dwutlenku węgla CO2e.

Opiera się on na porównaniu zaburzenia bilansu energii atmosferycznej (tzw. wymuszenia radiacyjnego) wskutek emisji wybranego gazu cieplarnianego, np. metanu, skalowanego w stosunku do dwutlenku węgla.

Problem w tym, że wskaźnik pomija dynamikę związaną z tempem emisji i nie rozróżnia kumulacyjnego lub niekumulacyjnego charakteru różnych gazów. Nie pokazuje również przyszłych skutków środowiskowych obecnej emisji.

Chociaż równoważnik dwutlenku węgla jest chętnie stosowany w polityce klimatycznej, naukowcy z Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii sugerują, że w dyskusji naukowej należałoby z niego zrezygnować.

Cierpienie zwierząt hodowlanych

Niestety wpływ hodowli na klimat to nie jedyny problem, z jakim musimy się zmierzyć. Choć nasza wiedza z zakresu biologii i świadomość społeczna są coraz większe, to z okrutnym traktowaniem zwierząt spotkamy się na co dzień.

Masowa rzeź piskląt

Pierwszym z brzegu, ale dość dobrym przykładem może być drób. Wystarczy spojrzeć na półki sklepowe. Zobaczymy tam jaja kurze, tuszki kurze lub porcje. Ale przecież nikt nie powie, że wynaleziono naturalną cud-metodę, dzięki której rodzą się same osobniki żeńskie. Niestety w przemyśle spożywczym koguty traktowane są przeważnie jako odpad.

Co jakiś czas powraca temat przetwarzania piskląt na niskiej jakości paszę przez mielenie żywych osobników. Wskazuje się, że w Polsce w ten sposób ginie 37 milionów małych kogutów. W Niemczech rocznie ginęło 43 miliony, w związku z czym od 1 stycznia 2022 wszedł zakaz tego procederu. Na podobny krok zdecydowała się również Francja.

Co zamiast tego? Jedną z proponowanych przez rząd niemiecki metodą jest badanie hormonów pozwalające określić płeć jeszcze w fazie embrionalnej i utylizacja wybranych osobników.

Zakaz chowu klatkowego

Osobnym problemem jest chów klatkowy zwierząt, który również jest co najmniej wątpliwy etycznie. Mnóstwo zwierząt stłoczonych w ciasnych klatkach bez widoku światła dziennego. W tym przypadku rozwiązanie planuje wprowadzić Komisja Europejska. Odejście od chowu klatkowego ma być realizowane od 2027 roku i dotyczyć ma nie tylko kur, ale także gęsi, kaczek i cieląt.

Poruszany jest również temat hodowli zwierząt futerkowych. W tym przypadku aktywnie na rzecz zakazu działa społeczeństwo. Jeśli do maja 2023 zostanie złożonych przynajmniej milion podpisów z co najmniej 7 krajów należących do Unii Europejskiej fermy futrzarskie będą musiały zakończyć działalność.

Zagrożenie dla zwierząt spowodowane falami upałów

Nie tylko człowiek źle znosi gorące dni. Zbyt wysoka temperatura zmniejsza u zwierząt przyrost masy ciała i produkcję mleka w przypadku krów. Ale to najłagodniejsze skutki. W 2002 roku fale upałów w Quebecu przyczyniły się do śmierci pół miliona sztuk drobiu i to pomimo stosowania schronień i systemów wentylacji.

Z kolei pomiędzy 2010 a 2012 rokiem w Ontario padły setki sztuk bydła mlecznego z powodu ekstremalnych upałów.

Czy odejście od hodowli na rzecz upraw roślin rozwiąże problem?

Osobną kwestią związaną z dietą jest to, w jakim stopniu możemy jako gatunek zrezygnować ze spożycia mięsa. Jednak pozostają jeszcze kwestie społeczne. Wiele osób nie wyobraża sobie grilla bez kiełbaski, czy schabowego w niedzielę.

Osobiście również do końca nie wyłamuję się z tego schematu, bo grillowaną kiełbasę czy schabowego (niekoniecznie tylko w niedzielę) bardzo lubię i nie wiem, czy chciałbym z tego całkiem rezygnować. Jednak nie o całkowitą rezygnację tu chodzi, a ograniczenie spożycia i polepszenie jakości życia zwierząt.

To, co możemy zrobić od razu to z pewnością kłaść społeczny nacisk na zmianę traktowania zwierząt. Rezygnacja z klatek to jedno, ale konieczny jest także bardzo rygorystyczny monitoring rzeźni. Temat przebija się do popkultury, czego przykładem jest bardzo dobrze oceniany film Temple Grandin z 2010 roku o autystycznej kobiecie, która została ekspertem w hodowli bydła, a jej działania koncentrowały się m.in. na zmniejszeniu stresu zwierząt przed ubojem.

Jak zmniejszyć wpływ hodowli na klimat?

Choć wydawać by się mogło, że wiedza naukowa i techniczna powinna pozwolić na opracowanie realnego planu radzenia sobie z problemem, tak niestety nie jest. Eksperci wciąż dyskutują, czy większe znaczenie będą miały interwencje w rolnictwo, czy skupienie się nad redukcją emisji w innych sektorach, co jest nieuniknione.

Nawet gdybyśmy całkowicie wyeliminowali spożycie mięsa, to wykarmienie ludności światowej wymagałoby ogromnej ilości upraw. Okazuje się jednak, że każda redukcja hodowli ma znaczenie, w związku z czym warto zacząć od zmniejszenia spożycia mięsa oraz zwrócenia uwagi na niemarnowanie żywności.

Ograniczenie popytu byłoby wyraźnym sygnałem dla producentów, którzy w ramach oszczędności zmuszeni by zostali do ograniczeń, jak również moglibyśmy zapobiec wycinkom lasów (w tym lasów równikowych) pod hodowle.

Źródło: Lynch J, Cain M, Frame D, Pierrehumbert R (2021) Agriculture's Contribution to Climate Change and Role in Mitigation Is Distinct From Predominantly Fossil CO2-Emitting Sectors. Front. Sustain. Food Syst. 4:518039. doi: 10.3389/fsufs.2020.518039

Zobacz także: 

Ślad węglowy i jedzenie. Brytyjska restauracja chce poprawić sytuacjęINTERIA.TVAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas