Stosowały ją babcie, powinna stać w każdym domu. Ta roślina ratuje zdrowie
Oprac.: Natalia Charkiewicz
Niegdyś była stosowana przez nasze babcie przy każdym przeziębieniu. Została zapomniana na lata, choć jest również doskonała na skórę i włosy. Tą magiczną rośliną jest niepozorna żyworódka pierzasta. Dlaczego straciła na popularności?
Żyworódka pierzasta (Kalanchoe pinnata) to gatunek rośliny z rodziny gruboszowatych. Pochodzi z Madagaskaru, z czasem stała się gatunkiem inwazyjnym w Azji, Australii i wyspach Oceanu Spokojnego oraz w Ameryce Środkowej. W Polsce jest jednym z kilku gatunków rozmnóżek uprawianych jako rośliny pokojowe. Swoją nazwę zawdzięcza sposobowi rozmnażania roślin z rodzaju Kalanchoe. Kiedyś ten gatunek był zaliczany do rodzaju Bryophyllum (płodnolist), co po grecku oznacza kiełkujący liść. Wygląda to jak drobne pierzę na krawędziach liści.
Na co jest dobra żyworódka pierzasta?
Ten niepozorny sukulent ma mnóstwo witaminy C oraz całą gamę pierwiastków, np. zawiera mangan, miedź, selen, glin, krzem, a także potas, wapń, żelazo.
Ma działanie bakterio- i grzybobójcze. Ma właściwości regenerujące, przeciwzapalne oraz immunostymulujące. Żyworódka jest doskonała na masę schorzeń: anginę, katar, bóle głowy, stany zapalne, m.in. czy zapalenie spojówek. Jest te dobra na trudno gojące się rany, odleżyny, obrzęki, swędzenie skóry, trądzik, liszaje czy też oparzenia. Stabilizuje poziom cukru we krwi, zapobiega wrzodom. Zapobiega przykrym zapachom i co ciekawe - wybiela piegi. Żyworódkę pierzastą można stosować w formie maści, ale też herbatek, naparów czy nalewek.
Jeśli chcemy uprawiać ją w domu, to musimy zapewnić jej jasnego, dobrze nasłonecznionego stanowiska, ale nadmierna ilość słońca przez cały dzień może jej zaszkodzić. Lubi temperaturę między 16 a 23 st. Celsjusza. Potrzebuje ziemi dla sukulentów i umiarkowanego podlewania raz w miesiącu.
Żyworódka powraca na salony
Ta roślina powoli powraca do mody. Niestety wygląd nie zdradza jej cudownych właściwości. Kiedyś była popularna, dlaczego została wyparta?
Wszystko przez… aloes. Stał się dostępny i był “naturalną” konkurencją dla żyworódki. Jak już wspominaliśmy najbardziej znany jest aloes zwyczajny (Aloe vera), ceniony za swoje właściwości lecznicze i kosmetyczne. Rośliny te mają mięsiste liście, często z kolcami na brzegach, wypełnione żelowym miąższem. Aloes wykorzystywano w tradycyjnej medycynie jako naturalny środek leczniczy na oparzenia i rany. Preparaty na bazie tej egzotycznej rośliny podawano również przy chorobach płuc. Obecnie w kosmetologii i dermatologii używa się dwóch gatunków aloesu — aloesu zwyczajnego i aloesu drzewiastego. Surowiec pozyskany z tych roślin pomaga nawilżać skórę, wpływa korzystnie na mikrokrążenie i odżywia skórę. Miąższ aloesowy, tzw. żel, stanowi cenne źródło minerałów, witamin, aminokwasów, enzymów i polisacharydów. Zawiera też substancje o właściwościach przeciwzapalnych (beta-sitosterol, kampesterol), przeciwbakteryjnych (lupeol, fenole, związki siarkowe) i przeciwbólowych (lupeol, mleczan magnezowy).