Wyburzyli tamy i uwolnili 700 km "rzeki łososi". Wcześniej była katastrofa
To jeden z największych w historii USA projektów hydrologicznych. Na niemal 700 kilometrach rzeki Klamath i jej dopływów usunięto zapory. Ponad 20 lat temu doszło tu do katastrofy ekologicznej. Dziesiątki tysięcy ryb umarło w wyniku wlania do przepływającej przez Oregon i Kalifornię rzeki ścieków, niektórym gatunkom groziło nawet wyginięcie. Teraz nurt został uwolniony - wszystko przez determinację rdzennej ludności.
Cztery tamy blokowały naturalny ruch wody w Klamath od kilkudziesięciu lat. Kiedy w 2002 r. wlano do niej zanieczyszczenia, zaczęły masowo umierać łososie i inne ryby. Problemy ekosystemu wpadającej do Oceanu Spokojnego rzeki potęgowało masowe tępienie bobrów. Zwierzęta pomagały w tworzeniu rozległych mokradeł i zmniejszały ryzyko wystąpienia powodzi.
Dlatego rdzenni mieszkańcy wzięli sprawę w swoje ręce i zapoczątkowali ruch, którego celem było przywrócenie rzeki do pierwotnego stanu. W efekcie udało się odblokować 676 km rzeki i jej dopływów w Kalifornii i Oregonie.
Największe usunięcie zapory w historii
Wybitny projekt zrealizowany na rzece Klamath obejmował usunięcie kilku tam, zbudowanych w latach 1918–1964. Wykorzystywano je do wytwarzania energii elektrycznej. W tamtym czasie budowle były postrzegane jako symbole postępu, wytwarzające tani prąd. Energia była w stanie zasilić ok. 70 tys. domów.
Zapory przez dziesiątki lat wpływały destrukcyjnie na faunę rzeki, a szczególnie na populację łososiowatych. Klamath była jednym z trzech największych źródeł pozyskania tych ryb w Stanach Zjednoczonych. Przed połową XIX w. szacowano, że w rzece Klamath żyje nawet milion łososi i pstrągów tęczowych.
Rzeka łososi odblokowana
Po wybudowaniu zapór ekosystem rzeki zaczął się załamywać. Populacja łososiowatych gwałtownie spadła. Do tego stopnia, że w 1997 r. ryba kiżucz (Oncorhynchus kisutch) pływająca w Klamath została wpisana na listę gatunków zagrożonych wyginięciem.
To dlatego, że cykl życia łososiowatych jest ściśle związany ze swobodnym przepływem rzek. Ryby rodzą się w słodkowodnych strumieniach i migrują do oceanu, gdzie spędzają większość życia, a następnie wracają do rodzimych strumieni, aby się rozmnożyć i umrzeć.
Rdzenni mieszkańcy Oregonu, czyli Klamatowie nazywani „Ludem Jezior”, zauważyli od razu, że tamy zakłócają naturalny cykl ekosystemu - zmieniła się temperatura wody, jej jakość się pogorszyła, a ryby traciły możliwość ucieczki z powodu zapór. Rdzenni zauważyli ponadto, że budowle wpływają także na powodzie i zalewanie ziem.
Dwadzieścia lat walki o przywrócenie rzeki
Walka o usunięcie czterech zapór zbudowanych na Klamath rozpoczęła się już na początku XXI w. Walczyły o to plemiona Yurok, Karuk i Klamatowie. Za rdzennymi opowiedział się ponadto organizacje pozarządowe i wędkarskie; American Rivers, Ridges to Riffles Conservation Group, California Trout, Save California Salmon i Native Fish Society.
Wyburzenie tam kosztowało ok. 450 mln dolarów. Do ostatecznej rekonstrukcji krajobrazu przygotowywano się latami. Od października 2023 r. do teraz zniszczono cztery gigantyczne zapory.
Ryby odzyskały przestrzeń do życia i zaczęły swobodnie migrować. Odbudowa ekosystemu będzie jednak trwać latami. W dorzeczu rzeki Klamath znajduje się wiele terenów objętych najwyższą formą ochrony.
Według organizacji American Rivers od lutego 2024 r. Stanach Zjednoczonych usunięto ponad 2000 zapór. W kraju znajduje się obecnie ponad 90 tys. takich budowli.
W wielu częściach świata nadal powstają projekty ogromnych tam. Podobne projekty mogą mieć długoterminowe skutki dla środowiska i społeczeństw. Trzeba brać ponadto pod uwagę, że wycofanie takich budowli z eksploatacji jest kosztowne.
Nie tylko sztuczne zapory degradują środowisko wodne Klamath. Wydobycie złota, nadmierne rybołówstwo, wycinka drzew i inne działania także poważnie szkodzą migrującym rybom.