Wyburzyli próg na rzece, żeby ratować ryby. "Już przechodzą w górę"
Przyrodnicy wyburzyli próg wodny, który znajdował się na rzece Jemielnicy w Opolu. Tama blokowała możliwość migracji ryb od ponad 50 lat. Po zburzeniu symbolicznego muru ryby kierują się już w górę rzeki. Pozytywnych efektów tej akcji jest wiele.
Próg betonowy (o wysokości około 80 cm) na Jemielnicy został wybudowany jeszcze w latach 70. Konstrukcja blokowała kilkadziesiąt lat możliwość migracji ryb na rzece. W ciągu dwóch dni udało się zmienić bieg rzeki i prawdopodobnie los tysięcy ryb. Przebudowa odbyła się bez szkód dla środowiska.
"Uwolniliśmy około 20 km biegu rzeki" - mówi Piotr Nieznański z WWF Polska, który uczestniczył w procesie burzenia progu. Stowarzyszenie Przyrodniczo-Kulturalne "Pod Prąd" z Opola przygotowało projekt udrożnienia tej bariery i uzyskało wszystkie niezbędne pozwolenia.
- Takich inwestycji w Polsce jest coraz więcej, ale jest to pierwszy tego typu projekt w województwie opolskim. To właśnie na Śląsku do Odry wpadają najbardziej słone i zanieczyszczone wody kopalniane. Ryby mają teraz otwartą drogę ucieczki. Betonową przeszkodę przebudowaliśmy, a efekt był widoczny już po sześciu godzinach - mówi Interii Agnieszka Konowaluk-Wrotniak, prezeska stowarzyszenia.
Przyrodnicy usunęli próg na rzece. Uwolnili ryby
Zamiast betonowego progu, który blokował przepływ ryb, do rzeki wsypano tony żwiru i kamieni i zbudowano rampę. Wszystko po to, aby odtworzyć naturalne warunki panujące w ekosystemie rzeki, a w tym otworzyć rybom drogę migracji na ponad 20 kilometrach dopływów Odry. "Nie ma już progu, który był na tyle wysoki, że blokował ruch ryb" - mówił Piotr Nieznański podczas prowadzonej 6 lipca akcji.
Od teraz ryby z Odry (przepływającej przez Polskę, Czechy i Niemcy) będą mogły migrować w miejsca, do których nie miały dostępu przez ponad 50 lat. Dzięki temu projektowi ryby z drugiej najdłuższej rzeki płynącej przez Polskę, będą miały możliwość ucieczki przed trudnymi warunkami. Na przykład brakiem tlenu i nadmiernym zasoleniem wody, które dwa lata temu zabiły niezliczoną ilość ryb.
Według przyrodników akcja na Opolszczyźnie otwiera furtkę do realizacji kolejnych podobnych przedsięwzięć o charakterze renaturyzacyjnym. "Mamy nadzieję, że kiedyś nazwiemy Jemielnicę "Zdrową Rzeką". Dużo jest jeszcze do zrobienia" - informuje Stowarzyszenie "Pod Prąd".
"Środki na udrożnienie tego betonowego progu pochodzą od organizacji społecznych. Takie działania powinny mieć systemowe wsparcie ze środków publicznych i odpowiedzialnego biznesu. Są efektywne ekonomicznie i dają trwały efekt przyrodniczy" - napisał Piotr Nieznański.
Wyburzenie progu na Jemielnicy komentuje dla Interii ekspertka ds. wodnych dr inż. Ilona Biedroń z fundacji "Zdrowa Rzeka". Według niej to właściwy krok. - To kolejny w Polsce przykład oddolnej inicjatywy, która przy dobrej współpracy z urzędnikami zdobywa szereg potrzebnych pozwoleń na działanie renaturyzacyjne, a jest realizowana ze środków organizacji pozarządowych. Działania, które poprawiają stan zdrowia rzek to wyraźny kierunek, który wyznaczyły Wody Polskie. Kierunek ten wzmacnia uchwalone w ubiegłym miesiącu Nature Restoration Law, Rozporządzenie, które obliguje wszystkie kraje członkowskie do opracowania krajowych planów odbudowy w ciągu dwóch lat.
- To pierwsze, symboliczne udrożnienie bariery dla ryb w Opolskiem poprawi stan zdrowia Jemielnicy, rzeki, która wymaga przede wszystkim zoptymalizowania prac utrzymaniowych, które pozwolą jej na regenerację - dodaje ekspertka.
Polskie rzeki potrzebują ratunku
W następstwie katastrofy ekologicznej, która miała miejsce latem 2022 r., w listopadzie 2022 r. w Sejmie został zgłoszony projekt ustawy o rewitalizacji Odry. Ekolodzy podsumowali jedyną legislacyjną odpowiedź władz na katastrofę w Odrze jako "nadającą się do kosza".
Równocześnie według ekologów i organizacji społecznych sytuacja w Odrze i innych zbiornikach wodnych połączonych z rzeką jest nadal niestabilna. Nienaturalnie słona woda wciąż umożliwia zakwity złotej algi. "Mamy receptę na skuteczne działania, które mogą zażegnać takie kryzysowe sytuacje, zanim zaczną zbierać śmiertelne żniwo. Tymczasem słone ścieki z kopalń nadal płyną, ryby nadal umierają" - podkreślał niedawno Mikołaj Gumulski z Greenpeace Polska.