Wulkany w Europie się budzą. Etna i Fagradalsfjall w akcji

Islandzki wulkan Fagradalsfjall dymi i drży od października, a w jego okolicy wprowadzono stan nadzwyczajny. Teraz w mediach pojawiły się zdjęcia dymiącego wulkanu Etna na Sycylii. To sceny niczym z "Podróży do wnętrza Ziemi" Julesa Verne'a, ale powody erupcji europejskich wulkanów są odmienne. Inną sytuację mamy we Włoszech, inną na Islandii.

Etna i Fagradalsfjall
Etna i Fagradalsfjall AbacaEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Islandia jest krajem usianym wulkanami. Pozostało ponad 100 stożków wulkanicznych, ale większość jest nieaktywna. Aktywnych pozostało czternaście, z czego dziewięć odzywa się po 1950 roku.

Pod tym względem rekordzistką na skalę światową jest Indonezja z 74 aktywnymi wulkanami, w tym 50 odzywającymi się w ostatnich siedemdziesięciu latach. Japonia czy Stany Zjednoczone mają ich ponad 60.

Włochy znacznie ustępują Islandii, gdyż mają 12 wulkanów, ale dziewięć wciąż aktywnych. I to właśnie Włochy kojarzą się mocno z drugim wulkanicznym krajem europejskim. Do tego stopnia, że gdy Jules Verne w 1864 r. pisał swoją powieść "Podróż do wnętrza Ziemi", podróż swych bohaterów wchodzących w głąb skorupy ziemskiej rozpoczął właśnie na Islandii, a skończył wyjściem z włoskiego wulkanu Stromboli.

Dzisiaj byłoby to mocno ryzykowne, gdyż Stromboli odezwał się rok temu, a w tym roku odezwała się ponownie Etna.

Budzi się Etna, budzi się islandzki Kraken

W niedzielę doszło do największej aktywności Etny od pięciu lat. Góra wyrzuca z siebie pył, wylało się też nieco lawy, a zdjęcia obiegły media. Na razie lawa wylała się jedynie w obrębie krateru, a włoski Narodowy Instytut Geofizyki i Wulkanologii nie zwiększył stopnia zagrożenia aktywnością wulkaniczną w okolicy.

Niemniej Etna odzywa się akurat wtedy, gdy zaczął także odzywać się islandzki wulkan Fagradalsfjall. To dokładnie ten wulkan, który tak bardzo zaniepokoił piłkarzy Lecha Poznań w trakcie ich wizyty na Islandii i meczu Ligi Konferencji z Vikingurem Reykjavik.

Wszyscy bowiem pamiętali skutku eksplozji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, który, długo lekceważony, ostatecznie zablokował ruch lotniczy w Europie i Ameryce Północnej. Wtedy, w zeszłym roku Fagradalsfjall wyrzucił z siebie lawę, ale ta popłynęła na zasadach efuzji, to znaczy po starych śladach i korytarzach po dawnej erupcji. Nie zalewała więc nowych terenów i nie powodowała zagrożenia.

Teraz Islandczycy uspokajają, bo dla nich to standardowa sytuacja, ale miasto Grindavik zostało ewakuowane, a w regionie wprowadzono stan nadzwyczajny. Wszystko zależy od tego, w którą stronę pójdzie wylew magmy. Ciekawostką jest fakt, że wulkan Fagradalsfjall ma swój profil na Twitterze i tam zamieszczony został wpis o treści: "Kraken powoli się budzi".

Sejsmologowie zwracają uwagę na to, że przyczyny wulkanów są bardzo różne i akurat Europa jest dobrym tego przykładem. Wulkany powstają bowiem na styku płyt tektonicznych i wiele zależy od tego, czy płyty napierają na siebie, czy też przeciwnie - rozchodzą się.

Gwałtowniejsze erupcje maja te wulkany, które znajdują się w miejscu naporu płyt. Tak jest właśnie w wypadku Etny, stąd erupcje tego wulkanu są dość gwałtowne. Natomiast wulkany islandzkie leżą w miejscu, gdzie dochodzi do ryftowania, czyli rozciąganie się płyt. Wybuchy są spokojniejsze, za to groźny może być intensywny wypływ magmy.

Etna znów przypomina o swojej obecnościAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas