Sąsiad Polski zaskarżony do Unii Europejskiej. Za strzelanie do niedźwiedzi
Ogród zoologiczny w Taborze w Czechach skierował do Komisji Europejskiej skargę dotyczącą Słowacji. Zdaniem Czechów sąsiedzi masowo wybijają niedźwiedzie. "Słowacja poszła drogą średniowiecza" - piszą.
To pokłosie groźnych w skutkach spotkań ludzi z niedźwiedziami brunatnymi, do których dochodziło na terenie Słowacji w tym i zeszłym roku. Wiosną kilka z nich miało miejsce w krótkich odstępach czasu.
Sytuacja nadzwyczajna na Słowacji. Chodzi o niedźwiedzie
Śmierć poniosła Białorusinka zaatakowana przez zwierzę po zachodniej stronie Doliny Demianowskiej w Tatrach Niskich. Jak później ustalono, na skutek upadku z wysokości, nie bezpośredniego ataku drapieżnika.
Potem, w Wielkanoc, niedźwiedź zaatakował kolejnego człowieka w lesie, a ostatni wypadek miał miejsce na początku października. Jak informowaliśmy w Zielonej Interii, niedźwiedź zabił 63-latka zbierającego grzyby niedaleko miejscowości Hybie. Władze słowackie na terenie całego powiatu Liptovský Mikuláš ogłosiły sytuację nadzwyczajną.
W efekcie obecne władze Słowacji wprowadziły odstrzał tych zwierząt, których liczba na terenie kraju przekroczyła 1 tys. Niektóre szacunki mówią o 1,5 tys. Dla porównania: w Polsce żyje 100 niedźwiedzi.
Słowackie ministerstwo środowiska podjęło kontrowersyjną decyzję w sprawie ograniczenia populacji tych zwierząt. Szef resortu Tomáš Taraba podkreślił, że w 2023 r. doszło do kilkunastu ataków niedźwiedzia na ludzi, a w 2024 r. zdarzyło się kilka takich incydentów.
Czesi wytoczyli działa przeciw Słowakom
Polowania i odstrzał niedźwiedzi brunatnych w słowackich lasach trwają, podczas gdy w wielu innych krajach Europy te największe lądowe ssaki Europy są ściśle chronione. W tej sprawie właśnie skargę na Słowaków do Komisji Europejskiej zdecydowało się złożyć zoo w mieście Tabor w sąsiednich Czechach.
"Politico" cytuje dyrektora ogrodu, którym jest Evžen Korec. Mówi on, że Słowacja zignorowała europejskie prawodawstwo i nazwał słowacki resort środowiska "ministerstwem lekkomyślnej eksterminacji".
Dodał też, że to niesłychana sytuacja, na którą trzeba reagować, bowiem Słowacja "poszła drogą średniowiecza"."Wtedy to powszechną praktyką było strzelanie do wszystkiego, co się ruszało w lesie, a co było odrobinę bardziej owłosione niż człowiek" - powiedział na łamach "Politico" Evžen Korec.
Chodzi m. in. o stosowanie przez Słowaków kruczków prawnych. Aby obejść europejskie ograniczenia w strzelaniu do niedźwiedzi, wprowadzają oni na określonych obszarach stan wyjątkowy. To pozwala przyspieszyć procedury i szybciej pozbyć się zwierząt.
Tomáš Taraba, który jest słowackim ministrem środowiska w rządzie Roberta Fico, twierdzi, że niedźwiedzie zabija się dla ratowania zdrowia i życia ludzkiego.
Słowacja poszła drogą średniowiecza. Wtedy to powszechną praktyką było strzelanie do wszystkiego, co się ruszało w lesie, a co było odrobinę bardziej owłosione niż człowiek
Dodajmy, że w czasie ostatnich wyborów europejskich to właśnie niedźwiedzie brunatne były jednym z tematów słowackiej kampanii. Partia SMER uczyniła z nich przykład zagrażającej życiu Słowaków ingerencji UE w funkcjonowanie kraju i obarczyła winą ekologów.
Od początku roku zabito na terenie Słowacji już 86 z 1,5 tys. niedźwiedzi żyjących w tym kraju. Na terenie Czech jest ich ok. połowę mniej - między 500 a 700 osobników.
Nowe przepisy w związku z atakami niedźwiedzi wprowadza także Rumunia, a Włochy po ostatnich atakach przeprowadziły referendum w tej sprawie w Górnej Adydze.