Pierwszy delfin zakażony ptasią grypą. Wirus może je zdziesiątkować
Niezwykle niebezpieczny wirus ptasiej grypy HPAI został zdiagnozowany u butlonosa zwyczajnego na Florydzie, a sekcja zwłok zwierzęcia przeprowadzona w laboratorium w Kissimmee potwierdziła te podejrzenia. To pierwszy przypadek choroby u tego walenia, niezwykle szeroko rozprzestrzenionego w wodach świata. Jeżeli okaże się, że epidemia ptasiej grypy dosięgnie też delfiny i zacznie je zabijać, skutki mogą być opłakane.
Ptasia grypa, niegdyś diagnozowana tylko u ptaków, atakuje także inne zwierzęta, w tym ssaki morskie. Taką sytuację mieliśmy na Antarktydzie i przyległym do niej wyspach, gdy wirus dosięgnął płetwonogich, takich jak słonie morskie czy foki.
Masowa śmierć, zwłaszcza młodych osobników słoni morskich i fok, na wyspach wokół Antarktydy wstrząsnęła opinią publiczną w styczniu. Był to widok straszny. Pisaliśmy w Zielonej Interii o rozdzierających scenach z konającymi w drgawkach ssakami morskimi.
Już wtedy było jasne, że tak wielki pomór słoni morskich u wybrzeży Patagonii w Argentynie i na pobliskich terenach Antarktyki sugeruje, iż wysoce zaraźliwy szczep ptasiej grypy jest obecnie przenoszony między różnymi gatunkami ssaków. A skoro tak, stanowi poważne zagrożenie dla bioróżnorodności nie tylko terenów wokół bieguna południowego, ale całego świata. Mamy tego potwierdzenie. Płetwonogie wciąż są szczególnie zagrożone, ale wirus zagraża także waleniom.
Butlonos zachorował na ptasią grypę. Delfiny zagrożone
Pierwszy przypadek zdiagnozowania ptasiej grypy u delfina stwierdzono na Florydzie u osobnika należącego do gatunku butlonos zwyczajny. To dobrze znany waleń, który jest spotykany we wszystkich ciepłych morzach świata, w tym okazjonalnie również w Bałtyku (w 2019 roku widzieliśmy butlonosa nawet u polskich brzegów).
Zwierzę w kiepskiej kondycji fizycznej znalezione zostało u wybrzeży północno-zachodniej Florydy, w wodach Zatoki Meksykańskiej. Nie udało się go uratować. Sekcja zwłok przeprowadzone w laboratorium w Kissimmee potwierdziło obawy - to szczep H5N1 wywołujący chorobę HPAI. Badający go biologowie określili nawet szczep jako 2.3.4.4b z grupy A, czyli wyjątkowo zjadliwy. Mało tego, ta mutacja ma tendencję do przekraczania barier gatunkowych. Wyniki można prześledzić w "Communications Biology".
Konsekwencje tej sytuacji mogą być opłakane. Ptasia grypa może zdziesiątkować delfiny. Ewidentnie przenosi się pomiędzy różnymi gatunkami ssaków, nie wiadomo jeszcze, które z nich są na nie podatne, a które nie. Nawet jeżeli część zwierząt wykaże odporność, to nie jest to wcale dobra informacja.
Jak podawaliśmy w Zielonej Interii, na ptasią grypę nie chorują niektóre pingwiny, a także lamparty morskie czyli amfitryty. Zdaniem naukowców jednak, brak objawów z jednoczesną obecnością wirusa w ich ciałach może uczynić z nich "konie trojańskie" łatwo roznoszące chorobę.
Nie wiadomo, jak butlonos z Florydy zakaził się wirusem i prześledzenie tej drogi może być niemożliwe. A to utrudnia ustalenie, jak rozszerza się choroba, której epidemia wybuchła ponownie na Antarktydzie jesienią. Zwierzęta chorują już także na wybrzeżach Chile i Patagonii, gdzie na ptasią grypę zapadły otarie, a także w Nowej Anglii, gdzie chorują szarytki oraz foki pospolite i teraz, na Florydzie.