Plaża w Gdańsku zamknięta. Saperzy wydobywają bomby leżące na dnie Bałtyku
Magdalena Mateja-Furmanik
Dzisiaj między godziną 8 a 16 część gdańskich plaż będzie zamknięta ze względu na akcję rozbrajania 80-letnich bomb przeprowadzaną przez Urząd Morski w Gdyni. Niestety, jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Bałtyk kryje w sobie rzeczy o wiele bardziej niebezpieczne niż bomby.
Dzisiaj do godziny 16 plaża będzie zamknięta od wejścia 18 Ptasi Raj do wejścia 53 molo w Brzeźnie. Jednocześnie obowiązuje całkowity zakaz przebywania w wodzie.
Nad operacją będzie czuwać Policja, Straż Miejska, 7. Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej oraz patrole ratowników wodnych Gdańskiego Ośrodka Sportu na quadach aby przypadkiem żaden zbłąkany spacerowicz nie pojawił się na terenie tej bardzo niebezpiecznej operacji.
Bursztyny i bomby z Bałtyku
Międzynarodowa Organizacja Morska wyraziła głębokie zaniepokojenie stanem Morza Bałtyckiego. Określiła je jako jeden z najbardziej zagrożonych środowiskowo akwenów morskich na świecie w dużej mierze ze względu na amunicję pozostałą jeszcze z czasów drugiej wojny światowej.
Na dnie Bałtyku zalega nie tylko broń, ale również paliwo w bakach, bomby oraz broń chemiczna.
W maju tego roku Najwyższa Izba Kontroli po kampanii Fundacji MARE przeprowadziła kontrolę stanu Morza Bałtyckiego. W rezultacie NIK potwierdził pilną potrzebę zajęcia się problemem wraków na Bałtyku. Konieczne jest również wdrożenie rozwiązań systemowych.
Na razie szeroko zakrojona akcja wydobycia wraków jest niemożliwa, ze względu na wielomiliardowe koszty. Potrzeba współpracy wszystkich nadbałtyckich państw oraz dotacji unijnych na ten cel.
Obecnie realizowane są akcje rozbrajania bomb znajdujących się blisko polskiej linii brzegowej.
Nurkowie inwentaryzują wraki
Członkowie z fundacji MARE już w 2018 roku w ramach kampanii uświadamiającej stan naszego morza zrealizowali reportaż, na którym nurkowie zeszli na dno Bałtyku i pokazali, co tam zalega.
Fundacja skupiła się na tankowcu Franken - statkiem zaopatrzeniowym niemieckiej floty, w którego baku wciąż znajduje się paliwo. Jego wyciek, który jest bardzo prawdopodobny, oznaczałby katastrofę ekologiczną w Zatoce Gdańskiej.
Wiązałoby się to również z katastrofą ekonomiczną dla Trójmiasta, w dużej mierze utrzymującego się z turystów, których przyciąga plaża i morze. Jeśli dojdzie do wycieku, co jest pewne, ponieważ wszystkie wraki prędzej czy później rozpadają się, jest pewnym, że morze nie będzie się nadawać do pływania.
Cała operacja została oceniona przez nurków biorących w niej udział jako wyjątkowo ryzykowna ze względu na ograniczoną widoczność jak i niebezpieczne przedmioty, z którymi mieli styczność pod wodą.
Źródło: trójmiasto.pl, fundacjamare.pl, wnp.pl, interia.pl