Elektryczne busy nad Morskim Okiem. Transportu konnego nadal nie wycofano
Oprac.: Katarzyna Nowak
Nad Morskim Okiem pojawią się cztery elektryczne busy. Mają wozić osoby z niepełnosprawnościami. Finansowanie pojazdów elektrycznych zapewniło Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Koszt wyniesie około 3,5 mln zł.
Do końca roku mają zostać kupione cztery elektryczne busy, które będą wozić do Morskiego Oka osoby z niepełnosprawnościami - powiedziała PAP Magdalena Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN). Finansowanie zapewnił resort klimatu. Zakup nie oznacza likwidacji transportu konnego, co nie cieszy aktywistów prozwierzęcych, którzy od lat walczą o całkowitą likwidację transportu konnego w Tatrach.
Wymogiem przetargu jest to, aby busy były w pełni elektryczne. Dwa z nich muszą posiadać minimum 15 miejsc siedzących, dziesięć stojących lub siedem na stojąco oraz miejsce dla osoby na wózku inwalidzkim. Kolejne dwa powinny być dostosowane do przewozu osób w dwóch konfiguracjach: minimum 19 miejsc siedzących i trzy osoby na stojąco lub minimum 16 miejsc siedzących, trzy stojące i jedno miejsce dla osoby na wózku inwalidzkim.
Górale nie chcą zwolnić koni z pracy
Pojazdy mają m.in. posiadać rampy ułatwiające wejście osobom niepełnosprawnym i muszą być klimatyzowane, a także wyposażone w tapicerkę z izolacją termiczną i dźwiękową. Na wyposażeniu busów powinny być także panele solarne do ładowania baterii. Pojazdy mają być wyprodukowane nie wcześniej niż w 2024 r. Busy mają kursować równolegle z transportem konnym, ale szczegóły mają być dopiero opracowane.
“Chcemy w pierwszej kolejności zapewnić możliwość transportu osobom mającym trudności w poruszaniu się. Zakup elektryków nie oznacza likwidacji transportu konnego” - powiedziała Magdalena Zwijacz - Kozica.
To nie pierwsza alternatywa dla koni
W sierpniu firma ze Zgorzelca udostępniła góralom wóz dopasowany do podhalańskiego krajobrazu. Elektryczny pojazd został skrojony specjalnie z tą myślą. W siedzibie Innovation AG powstał prototyp pojazdu, który wygląda jak tatrzańskie fasiągi, tyle że jest zasilany akumulatorem, więc nie emituje spalin.
- Każde rozwiązania, które chronią konie przed cierpieniem, są dobre, ale w przypadku parków narodowych na całym świecie obserwowana jest dynamika antropopresji - przekazała Zielonej Interii Anna Plaszczyk, działaczka prozwierzęca.
W maju władze TPN wraz z minister klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską oraz przedstawicielami transportu konnego na trasie i prozwierzęcymi aktywistami spotkali się, aby omówić kwestie pracy koni na terenie TPN. Wypracowano wówczas 12-punktowe porozumienie, które m.in. zakładało rozpoczęcie testów elektrycznych busów na trasie do Morskiego Oka. Resort klimatu podał ponadto, że będzie dążył do całkowitego wycofania transportu konnego w Tatrach.