Dramat na polskich fermach norek. Śledztwo ujawnia przerażające fakty

W listopadzie 2023 roku działacze prozwierzęcy objęli obserwacją dwie fermy norek w powiecie starogardzkim i gdańskim. Nagrania z ferm pokazują wielokrotnie powtarzające się sytuacje stosowania brutalności i przemocy wobec norek. W UE nadal hoduje się zwierzęta na potrzeby przemysłu futrzarskiego. "Rażące naruszenia prawa pokazują, w jaki sposób traktuje się zwierzęta na fermach" - twierdzą działacze na rzecz zwierząt.

"Skrajne cierpienie zwierząt jest systemowo wpisane w chów i ubój na futra. Kwestia wprowadzenia zakazu czeka na rozstrzygnięcie przez polski Sejm od ponad 10 lat" - podaje fundacja Viva!
"Skrajne cierpienie zwierząt jest systemowo wpisane w chów i ubój na futra. Kwestia wprowadzenia zakazu czeka na rozstrzygnięcie przez polski Sejm od ponad 10 lat" - podaje fundacja Viva! Reporters / SCHEIRE/REPORTEREast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W ramach prowadzonych w listopadzie śledztw aktywiści obserwowali fermy w miejscowościach Bożepole Królewskie i Buszkowy. Zarejestrowali powtarzające się przypadki stosowania przemocy wobec zwierząt. Norki były wyciągane z klatek i przenoszenie za ogony. Na nagraniach widać rzucanie z impetem do skrzyń ubojowych oraz kręcenie norkami w powietrzu, trzymając je za ogony. Na jednej z ferm zwierzęta były uderzane ręką i upychane siłowo w przepełnionej skrzyni ubojowej.

Przemoc na polskich fermach norek. Wyniki śledztwa

"Do gazu, gazuj, gaz...". Aktywiści podczas filmowania słyszeli, jak jeden z mężczyzn mówił, które norki zostają, a które zostaną uśmiercone. Pracownicy traktowali zwierzęta przedmiotowo, a zarejestrowane sytuacje noszenia za ogony i rzucania nie były pojedynczymi zachowaniami, tylko standardową praktyką na tych fermach. Kolejny raz pokazujemy, że w takich miejscach nie ma żadnych prób zminimalizowania bólu i stresu tych zwierząt. Kolejny raz pokazujemy, że kontrole na fermach nie działają - mówi Łukasz Musiał koordynator kampanii Stopklatka.

Rażące naruszenia prawa pokazują, w jaki sposób traktuje się zwierzęta na fermach futrzarskich. Fundacja Viva! złożyła w tej sprawie dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim oraz do Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gdańskim.

Humanitaryzm na fermach nie istnieje

W zawiadomieniach organizacja Viva! zwraca uwagę na niezgodny z przepisami sposób uśmiercania zwierząt i świadome przedłużanie ich cierpienia. Chodzi zwłaszcza o przetrzymywanie dużej liczby żywych zwierząt w skrzyni ubojowej oraz brak ich obserwacji podczas zabijania - w tym wypadku zagazowywania.

W miejscowości Buszkowy uśmiercano wszystkie zwierzęta wrzucone do skrzyni na raz w jednym czasie, zamiast pojedynczo. Na nagraniach widać, że dopiero kiedy komora była zapełniona norkami, podłączano do niej rurę.

W miejscowości Bożepole Królewskie wrzucano norki jedna za drugą bez sprawdzania, czy poprzednie zwierzę jest już nieprzytomne lub martwe. Taki ubój mógł przedłużać cierpienie zwierząt.

"Piękne i dzikie zwierzęta zabijane są po to, aby stały się futrzaną kurtką, czapką, obszyciem kaptura czy pomponem, a Polska zajmuje w Unii Europejskiej pierwsze miejsce w liczbie zabijanych zwierząt na futra. To zdecydowanie powód do wstydu - komentuje Karolina Czechowska, aktywistka Fundacji Viva!

Pierwsze próby wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra w Polsce podejmowane były w ramach inicjatywy obywatelskiej w 2010 r. We wrześniu br. w kraju działało 389 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych, na których hoduje się ok. 4 milionów zwierząt - głównie norek, ale też lisów i jenotów. W Europie 20 krajów zakazało hodowli zwierząt na futro.

Aktywistki wykradły królewskie owce Karola IIImateriały prasowe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas