Zielone miasta po polsku, czyli ekologiczne startupy dla metropolii
Miasta coraz bardziej przyglądają się kwestii redukcji śladu węglowego. Samorządy próbują m.in. przekonać mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej, jednak nie zawsze się to udaje. - W Polsce brakuje całościowego spojrzenia na ten problem - mówi Piotr Hołubowicz ze startupu SEEDiA, który był prelegentem Green Energy Congress w Krakowie.
Mateusz Czerniak, Zielona Interia: Czym jest właściwie idea Green City?
Piotr Hołubowicz, CEO SEEDiA: Idea Green City skupia się na rozwiązywaniu wszelkiego rodzaju problemów współczesnych miast. Problemy te są spowodowane tym, że odeszliśmy od “naturalności" - zieleni, czystego powietrza i poruszania się w sposób ekologiczny np. pieszo, czy rowerami. Green City to idea powrotu do tych rzeczy, nad którą pracują przedsiębiorcy, naukowcy i samorządy.
W odpowiedzeniu na które wyzwania, związane z pójściem w kierunku Green City, pomagają miastom działalność i produkty SEEDiA?
Nasze produkty - takie jak solarne ławki, wiaty, infokioski, czy solarne ładowarki do hulajnóg i rowerów elektrycznych - są, jak sama nazwa wskazuje, zasilane energią odnawialną, więc realnie redukują ślad węglowy miasta. Pełnią także rolę edukacyjną.
Przede wszystkim jednak w bardzo dużym stopniu skupiamy się na rozwoju i współpracy w obszarze transportu miejskiego i turystyki. Mowa tu na przykład o multimodalności, czyli przewozie osób przy wykorzystaniu co najmniej dwóch różnych środków transportu. W naszym przypadku jest to łączenie standardowej miejskiej komunikacji zbiorowej z elektrycznymi hulajnogami i rowerami, co daje podróżującym większą mobilność i stanowi alternatywę dla samochodów, które są przyczyną deficytu miejsca w centrach miast i ogromnych korków. Dzięki naszym rozwiązaniom, takim jak solarne stacje ładowania hulajnóg, te środki transportu mogą być też po prostu dużo mniej emisyjne.
Wszystko to zaczęło się od solarnych ławek. Ciągle je rozwijacie?
Tak, przeprowadzamy coraz więcej prac badawczo-rozwojowych związanych z materiałami, z których ławki są wykonane. Chcemy, żeby zamiast stali używać w ich produkcji w jak największym stopniu materiałów pochodzących z recyklingu.
Z ławkami wiążą się też projekty prospołeczne i edukacyjne. Ławki mają funkcje multimedialne, więc mogą opowiadać np. o zielonych przemianach danych miejsc. W Żywcu nasza ławka opowiada historię całego regionu. W Krakowie natomiast razem z miastem przeprowadziliśmy renowację parku kieszonkowego, w którym stworzyliśmy za pomocą naszych ławek instalację edukacyjną. Same ławki są też nośnikiem coraz większej ilości danych: na temat jakości powietrza, wilgotności, temperatury, natężenia tłumu, a za chwilę też hałasu. Z niedawnych funkcji dołożyliśmy np. pętle indukcyjne dla słabosłyszących, w Pile stanęły pierwsze takie ławki na świecie.
Z biegiem lat do naszej oferty dołożyliśmy kolejne elementy małej architektury - wiaty autobusowe, infokioski, czy stacje ładujące, ale co najważniejsze - stworzyliśmy panel zdalnego zarządzania incity.io, który zbiera wszystkie dane i pozwala zdalnie zarządzać produktami. Właśnie dzięki niemu możemy mówić o smart city. Software jest naszą bazą do rozwoju kolejnych funkcji dla inteligentnych zrównoważonych miast.
Zainteresowanie waszymi produktami i działalnością jest większe w Polsce czy poza granicami nasze kraju? A może nie ma w tym aspekcie różnicy?
Zainteresowanie tym, co robimy, jest w Polsce bardzo wysokie, natomiast myślę, że różnimy się od innych krajów trochę tym, że na przykład na Węgrzech czy w Rumunii są pewne narodowe strategie budowania miast. Ostatnio we współpracy z jednym węgierskim ministerstwem projektowaliśmy pilotaż rozwiązania, które później będzie skalowane na cały kraj. U nas takiego całościowego spojrzenia brakuje. Po stronie samych włodarzy miast jest jednak coraz więcej np. departamentów, które skupiają się na Smart City czy zazielenianiu. Samorządy zaczynają się zastanawiać, jak mogą rozmawiać z mieszkańcami i przekonywać ich do tego rodzaju zmian i inwestycji. Wczoraj np. zrobiliśmy w Rzeszowie pilotaż solarnej stacji ładowania hulajnóg, jako elementu strategii rozwoju transportu miejskiego i już dziś miasto zapowiada, że będzie to ważny element rozbudowy i zmiany sposobu poruszania się po mieście.
Zobacz również:
A czy któryś kraj lub region na świecie przejawia szczególne zainteresowanie ideą Green City?
Nasze rozwiązania są ściśle związane z energią solarną, więc siłą rzeczy są to przede wszystkim kraje bardzo "słoneczne", takie jak np. Grecja czy Węgry. Coraz większy ruch obserwujemy także w USA. W zeszłym tygodniu składaliśmy ofertę średniej wielkości miastu na Florydzie, w którym mieszka ok. 130 tys. ludzi, a które chce nabyć 120 solarnych ławek. Smart City i zielone miasta to silny trend w krajach rozwiniętych w Europie, Stanach, ale też półwyspie Arabskim. Seedia właśnie w te regiony eksportuje najwiecej - łącznie do 30 krajów.
A ze strony legislacyjnej, zarówno centralnej, jak i samorządowej, są potrzebne jakieś nowe przepisy, które ułatwią miastom ich zieloną przemianę?
Uważam, że tak. Dobrze to widać na przykładzie stacji ładowania samochodów elektrycznych, gdzie pojawiają się z jednej strony dopłaty, a z drugiej odgórne uchwały obligujące samorządy do corocznego zwiększania ilości ładowarek. Podobnie powinno być w przypadku małej architektury czy innych obszarów miasta, np. w przypadku rewitalizacji jej konkretny procent powinien być zawsze terenem zielonym albo kiedy wdrażamy w mieście jakiś nowy element infrastruktury, to powinniśmy znać jego ślad węglowy lub wpływ na środowisko. To się bardzo często dzieje w przypadkach, w których na inwestycje pozyskane są zewnętrzne środki - w czym zresztą pomagamy samorządom, np. licząc, jak nasze solarne wiaty wpływają na redukcję emisji CO2 - natomiast dobrze byłoby, żeby tak się działo też przy działaniach własnych samorządów.
Piotr Hołubowicz to CEO startupu SEEDiA produkującego rozwiązania Smart City, laureat wielu wyróżnień personalnych, m.in. Forbes 30 under 30. Był prelegentem Green Energy Congress.