Pandemia to przygrywka. Szalejąca pogoda zdziesiątkuje nam gospodarkę

Ogień, woda i żar lejący się z nieba - tak ma wyglądać nieodległa przyszłość Europy. Właśnie opublikowano raport na ten temat. To bardzo niepokojąca wizja, także dla Polski.

Skutki sierpniowej nawałnicy w Lublinie
Skutki sierpniowej nawałnicy w LublinieKrzysztof RadzkiEast News

Raport Climate Impacts Atlas ma pokazać, jak ocieplający się klimat wpłynie na różne dziedziny życia. Opracowanie CMCC, czyli Euro-Śródziemnomorskiego Centrum Zmian Klimatu, nie skupia się wyłącznie na Europie, ale przyszłość naszego kontynentu, która się w nim rysuje jest wyjątkowo niepokojąca. Kontynent, który przez stulecia w zasadzie omijały naprawdę wielkie katastrofy naturalne, może paść ofiarą ekstremalnych zjawisk, na jakie nie jest tu przygotowany niemal żaden kraj. 

"Susze, fale upałów i podnoszenie się poziomu morza oraz kurczące się zapasy żywności" - takie zagrożenia wylicza Donatella Spano, współautorka raportu. 

Zła prognoza dla Polski

Zgodnie z prognozami naukowców, jeśli utrzyma się wysoki poziom emisji dwutlenku węgla, to już za kilkanaście lat fale upałów w krajach Unii Europejskiej będą trwać co najmniej 12 razy dłużej niż obecnie. Nawet przy scenariuszach zgodnych z Porozumieniem paryskim, nasz kontynent będzie latem smażył się w koszmarnych upałach. Jeśli ocieplenie zostanie powstrzymane na poziomie 2 st. Celsjusza, fale upałów będą trwać "tylko" dwukrotnie dłużej, niż teraz. Przy najbardziej optymistycznym scenariuszu, czyli ociepleniu góra o 1,5 st., wydłużą się o 60 proc. Liczba ofiar letnich skwarów wzrośnie o co najmniej 30 tys. co roku. 

Upał przełoży się na coraz gwałtowniejsze pożary. Każdego roku w Unii Europejskiej płonąć będzie o 1696 km kwadratowych lasów więcej, niż teraz. To powierzchnia trzykrotnie większa od Warszawy. I tu pojawia się bardzo niepokojąca dla Polski wiadomość. Nasz kraj będzie, obok Hiszpanii, Włoch i Grecji tym, gdzie liczba i intensywność pożarów, wedle prognozy, ma wzrosnąć najbardziej. 

"Uderzające jest to, że ten szok klimatyczny dotknie każdego" - twierdzi prof. Gernot Wagner z Uniwersytetu Nowojorskiego. "Średnie, czyli najbardziej prawdopodobne scenariusze emisji, są zwyczajnie złe" - dodaje, wyliczając ekstrema pogodowe, jak fale upałów, które już teraz co roku zaczynają się coraz wcześniej i powodzie normalnie występujące raz na sto lat. - To one nadają prawdziwej wagi określeniu "szok klimatyczny" - uważa prof. Wagner. 

W pogodowej pułapce

Razem z upałami i pożarami, w naszej części świata pojawiać się będą niemal na przemian powodzie i susze. Europa znajdzie się w hydrologicznym potrzasku. Będzie coraz bardziej wysuszona przez pogłębiające się upały - częstotliwość susz w latach 2046-2065 wzrośnie o 66 proc. w scenariuszu rosnących emisji, a przy spełnieniu założeń Porozumienia paryskiego o 30-42 proc. 

Nawet 59 mln Europejczyków może mieć problem z dostępem do wody. 

W ostatnich latach praktycznie już co roku mamy w Polsce suszę hydrologiczną i hydrogeologicznąLukasz SzczepanskiReporter

Z drugiej strony, z prognozy CMCC wynika, że ocieplający się klimat przyniesie naszemu kontynentowi burze i powodzie, przy których te dewastujące latem północną Europę, mogą wydawać się drobnymi incydentami. Niszczycielskie skutki "wielkiej wody" mają potroić się do końca wieku, dotykając szczególnie mocno państw Europy Środkowej i Wschodniej, czyli także naszego kraju. 

Ciepło pomoże roślinom? Nic z tego

Skutki rozszalałej pogody głęboko odczuje europejska gospodarka. Wywołana sztormami erozja morskich brzegów może nad Morzem Śródziemnym postępować w tempie 10 m rocznie, co bezpośrednio zagrozi nadmorskim kurortom, a szkody wyrządzone nabrzeżom mogą sięgnąć w drugiej połowie wieku 776 mld euro. 

Europejskie rolnictwo mogłoby nawet na zmianach klimatu zyskać, bo w idealnych warunkach cieplejszy klimat akurat na naszym kontynencie mógłby sprzyjać roślinom. Problem w tym, że rosnące temperatury spowodują wzrost zapotrzebowania na wodę w rolnictwie o 20 proc. w Europie Północnej i o 40 proc. na południu kontynentu. Wspomniane już burze, susze i powodzie przyłożą się do tego, że żadnego odczuwalnego wzrostu plonów zapewne nie będzie. Jednocześnie połowy ryb do 2050 r. spadną o co najmniej jedną czwartą. 

Europa odczuje także skutki zdrowotne zmian klimatu. Według ustaleń włoskich naukowców, przy średnim poziomie emisji, do 2050 r. 60 proc. ludności UE będzie żyć w klimacie, w którym możliwe będzie rozprzestrzenianie się wirusa dengi. W scenariuszu wysokich emisji ten odsetek wzrośnie do 71 proc.

To wszystko przełoży się na potężne straty w PKB całej Unii Europejskiej. Do 2050 r. kurczyć się będzie ono o 2 proc., a do 2100 r. o 5 proc.  Dla porównania, w grupie G20 średnie straty dla gospodarek wywołane pandemią COVID-19 wyniosły około 4 proc. 

Zniszczenia po tegorocznej powodzi w uzdrowiskowym mieście Bad Neuenahr-AhrweilerAFP

- Szacunki te są w dużej mierze zgodne z ostatnimi badaniami, które wykazały, że nawet "niekatastroficzne" scenariusze zmian klimatycznych mogą być niezwykle kosztowne ze społecznego i ekonomicznego punktu widzenia - mówi dr Jisung Park, ekonomista środowiskowy z UCLA i dodaje: - Straty rzędu 2-4 proc. PKB rocznie do 2050 r. to nie są małe liczby, zwłaszcza że mówimy o bogatych gospodarkach państw wysokorozwiniętych.

Straty liczone w setkach miliardów

Skutki rzecz jasna odczuje nie tylko Europa. W krajach tropikalnych będzie jeszcze gorzej. Fale upałów w Argentynie, Brazylii i Indonezji do 2050 r. mogą stać się nawet 60 razy dłuższe. W Indiach spadek produkcji ryżu i pszenicy może spowodować straty gospodarcze sięgające 81 mld euro do 2050 r., a w Australii pożary, powodzie i huragany wyrządzą zniszczenia na skalę, która spowoduje drastyczny wzrost kosztów ubezpieczeń i spadek wartości nieruchomości. Łącznie przyszłe straty mogą wynieść 611 mld dol australijskich. 

Dane przedstawione przez naukowców jasno pokazują, że skutki klimatycznej bezczynności będą o wiele bardziej kosztowne, niż cena, jaką rozwinięte gospodarki muszą ponieść, przestawiając się na bardziej przyjazne klimatowi tory. 

- Okno czasowe na działanie szybko się zamyka - mówi Laurence Tubiana, szefowa European Climate Foundation i jedna z architektek Porozumienia paryskiego. - W miarę, jak kraje G20 pobudzają ożywienie gospodarcze po COVID-19 i przygotowują plany klimatyczne przed COP26, stają przed pilnym wyborem: chronić światową gospodarkę i szybko przejść na niskoemisyjną przyszłość albo wykoleić światową gospodarkę poprzez prowadzenie polityki wysokich emisji.

Unia Europejska odpowiedzialna jest za 7,8 proc. światowych emisji dwutlenku węgla, a ich średni poziom na mieszkańca jest o 43 proc. wyższy od średniej światowej. 

Blok zobowiązał się do zmniejszenia emisji o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcia zerowych emisji netto do 2050 r. 

"Elektrownia. Wielkie wyburzanie": Nowy serial dokumentalnyPolsat PlayPOLSAT GO
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas