Wielki błąd. Dla UE spalanie drewna to wciąż odnawialne źródło energii
Na poziomie unijnym osiągnięto porozumienie w sprawie ograniczenia spalania drewna w przemyśle. Nadal jednak pozyskiwana w ten sposób energia będzie uznawana za odnawialną, choć nie powinna.
Negocjacje między Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i Radą UE zakończyły się powodzeniem. W ramach zaktualizowanych celów uzgodniono, że w 2030 r. z odnawialnych źródeł energii (OZE) pochodzić będzie przynajmniej 42,5 proc. energii elektrycznej w UE. To o 10 proc. więcej niż zakładano do tej pory.
Jednocześnie zajęto się też zmianami w podejściu do biomasy drzewnej.
Drewno wciąż jako OZE
Osiągnięte porozumienie zakłada m.in., że nie będzie już dopłat do spalania drewna, które może zostać wykorzystane przez przemysł. Drewno wciąż będzie jednak uznawane za odnawialne, czyste źródło energii, co zdaniem ekspertów jest bardzo niebezpieczne. Dlaczego?
- Ponieważ może to doprowadzić do zwiększonego popytu na drewno energetyczne, wzmożenia wycinek i zwiększenia emisji CO2 do atmosfery — odpowiada Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, współautor raportu "Lasy do spalenia — prawdziwa cena bioenergii".
Warto dodać, że mocniejsze zapisy w dyrektywie OZE, wypracowane podczas wcześniejszych prac nad rewizją, zostały osłabione na ostatniej prostej przez rządy państw członkowskich. Wśród blokujących były m.in. Polska i Szwecja, dla której wycinka lasów jest istotnym elementem gospodarki.
- Uznawanie tak wyprodukowanej energii za OZE to spełnianie celów klimatycznych jedynie na papierze — ocenia Mikos.
Nie ma co liczyć na rząd Polski
W porozumieniu przewidziano możliwość wprowadzenia przez rządy państw członkowskich dalej idących ograniczeń dotyczących uznawania drewna jako OZE na poziomie krajowym.
- Liczymy, że polscy politycy podejmą działania zgodnie z wiedzą naukową i odejdą od spalania drewna w dużej energetyce. Koniec ze spalaniem drzew w elektrowniach zapowiedziała już w swoich postulatach jedna z partii opozycyjnych [Koalicja Obywatelska], inne postulują większą ochronę lasów [Polska 2050], co jest nie do pogodzenia z rozwojem sektora bioenergii. Badanie, które zleciliśmy sondażowni Ipsos pokazuje, że tylko 18 proc. Polek i Polaków popiera dopłaty do spalania drewna w elektrowniach.
Polacy rozumieją, że spalanie lasów to ślepy zaułek. Jeśli na poważnie traktujemy walkę z kryzysem klimatyczno-ekologicznym musimy wprowadzić ograniczenia dla sektora bioenergii ambitniejsze niż w dyrektywie OZE — podsumowuje Mikos.
Trudno jednak liczyć na to, by w głosy te wsłuchał się rząd PiS, który ambitniejsze założenia w zaktualizowanej dyrektywie OZE blokował. Co więcej, w ciągu 15 lat zużycie biomasy drzewnej w polskiej energetyce wzrosło aż 140-krotnie, do czego przyczyniły się przede wszystkim dopłaty i dotacje. Tylko w 2015-2021 elektrownie otrzymały 6,8 mld zł wsparcia finansowego na spalanie drewna.
"Boom na biomasę drzewną doprowadził do zwiększenia, i tak już rekordowych w ostatnich latach, wycinek w polskich lasach. Dopłaty do spalania drewna naruszyły również interes polskiego przemysłu drzewnego. Nie mogąc liczyć na podobne dofinansowania, branża przetwórcza drewna nie jest w stanie konkurować cenowo z sektorem bioenergetyki o surowiec" - napisało w apelu do polskiego rządu kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, które domagało się poparcia przez PiS dyrektywy z poprawkami korzystnymi dla lasów i klimatu.
Apelu, który wysłuchany nie został. Przyjęty na etapie trilogów kształt dyrektywy OZE w ciągu najbliższych tygodni zostanie poddany głosowaniu przez Parlament Europejski i Radę UE.
Palenie drewnem powoduje smog...
W okresie 2004-2019 ilość pozyskiwanego w państwach UE drewna wzrosła o niemal 25%. W tym okresie ponad jedna trzecia energii z OZE we wspólnocie pochodziła właśnie z biomasy.
Dlaczego palenie drewnem nie powinno być uznawane za ekologiczne?
Pierwsza przyczyna: bo ma duży udział w zanieczyszczaniu powietrza. "Emisje pyłu PM2.5 z pieców, kotłów i kominków opalanych biomasą są niemal tak samo wysokie, jak emisje z instalacji grzewczych spalających węgiel" - tłumaczyły organizacje pozarządowe we wspomnianym apelu.
W spalanej biomasie znajdują się też niebezpieczne dla zdrowia dioksyny i rakotwórczy benzo(a)piren - i jest go o wiele więcej niż w papierosach. Oczywiście wiele zależy od tego, jakim drewnem, w instalacji jakiej klasy i jak umiejętnie się pali. W każdym ze scenariuszy spalane drewno i tak będzie jednak znacznym trucicielem i nas samych, i atmosfery.
... i wzmacnia zmianę klimatu
Druga przyczyna to wpływ spalania biomasy na klimat.
W 2021 r. grupa kilkunastu profesorów z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie zaapelowała do światowych przywódców, by "nie podważali zarówno celów klimatycznych, jak i bioróżnorodności świata" poprzez przestawienie się z paliw kopalnych na drewno.
"Od dziesięcioleci producenci papieru i produktów z drewna wytwarzają energię elektryczną i ciepło jako produkty uboczne z odpadów technologicznych. Takie zastosowanie nie prowadzi do dodatkowego pozyskania drewna. Jednak w ostatnich latach doszło do błędnego posunięcia polegającego na wycinaniu całych drzew lub wykorzystywaniu dużych części drewna z łodyg do produkcji bioenergii, uwalniając dwutlenek węgla, który w przeciwnym razie pozostałby zmagazynowany w lasach" - napisali naukowcy.
W otwartym liście tłumaczyli, że spalanie drewna będzie zwiększać ocieplenie klimatu przez dziesięciolecia, a nawet stulecia. Z jednej strony wiele drewna jest tracone już podczas pozyskiwania i przetwarzania tego surowca, a rozkład powstałych odpadów wprowadza CO2 do atmosfery bez zastępowania paliw kopalnych.
Z drugiej strony drewno jest nieefektywnym źródłem energii. Jego spalanie oznacza wypuszczenie kominami więcej CO2, niż spalanie nawet wysokoemisyjnego węgla. Tymczasem jeśli ilość dostarczanej z biomasy energii miałaby się zwiększyć globalnie o zaledwie dwa punkty procentowe, zapotrzebowanie na komercyjne zbiory drewna musiałoby ulec podwojeniu.