Aktywiści na ratunek drzewom w miastach

Działacze organizacji Fota4Climate chcą powstrzymać wycinkę drzew na terenach zurbanizowanych i rolniczych. W Ministerstwie Klimatu i Środowiska złożyli dziś w tej sprawie petycję.

ul. Marszałkowska w Warszawie.
ul. Marszałkowska w Warszawie. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Dokument podpisało prawie 7 tys. osób. Resort już wcześniej odpowiedział działaczom, że zmiany w prawie dotyczącym wycinki drzew nie są potrzebne.

Aktywiści apelują o reformę i przypominają: drzewa są nam niezbędne do życia.

Petycję złożono nie tylko w resorcie klimatu, ale i w Kancelariach Sejmu i Senatu oraz w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zdaniem autorów dokumentu, chodzi o przetrwanie starych drzew. - Chcemy zmiany prawa w zakresie ochrony drzew i zieleni na terenach zurbanizowanych. Nie chodzi o drzewa w lasach i parkach narodowych, ale te z miast. Są one obecnie masowo wycinane i niszczone. W ten sposób w ciągu kilku lat możemy pozbyć się starych drzew na tego typu terenach - mówi nam Andrzej Gąsiorowski z Fota4Climate.

Działacze Fota4Climate przed Kancelarią Sejmu.
Działacze Fota4Climate przed Kancelarią Sejmu. materiały prasowe

Zdaniem Jana Mencwela, autora książki "Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta" reforma zarządzania zielenią jest potrzebna, jednak petycja może iść o krok za daleko. - To, co bym tutaj wskazał, jako słaby punkt tego projektu, to, że docelowo nie jest możliwe utrzymanie całkowitego zakazu wycinki drzew w miastach. Niektóre drzewa, na przykład te martwe, trzeba wycinać. Chodzi o to, żeby wycinek było znacznie mniej, niż jest teraz, by ciąć tylko wtedy gdy nie ma innego wyjścia  - mówi przewodniczący stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze".

Coraz więcej miast w Polsce decyduje się na zlikwidowanie zieleni z miejskich placów, w miejsce czego zostają betonowe pustynie. Tak jest m.in. we Włocławku, Kielcach, Włodawie, Bydgoszczy czy Skierniewicach. Zielona Interia opisywała sprawę Bystrzycy Kłodzkiej, w której wycięto ponad 100 drzew przy wjeździe do miasta. Urzędnicy nie chcieli dla nas sprawy skomentować, a w tym samym czasie rozpoczęto wycinkę w miejskim parku.

Zdaniem Jana Mencwela, w miastach brakuje urbanistów. Ci byli przed wojną i krótko po niej. Jednak z czasem osoby odpowiedzialne za rozwój przestrzenny miast znikały z urzędów. Zastąpili je urzędnicy, którzy z jednej strony mają ręce związane prawem zezwalającym na wycinanie drzew, a z drugiej wybierają jak najłatwiejsze do utrzymania projekty. - Mamy problem z błędnym pojęciem tego, jak powinna wyglądać nowoczesna i zadbana przestrzeń miejska. Wielu samorządowcom wydaje się, że nowoczesność oznacza gładkie, symetryczne powierzchnie, czy wręcz sterylność. Drzewa im do tego nie pasują. Faktem jest, że latami place były zaniedbane i wreszcie się w nie inwestuje. Ale rykoszetem obrywają drzewa, które są przy tym masowo wycinane w imię "rewitalizacji" - tłumaczy Mencwel.

Rozwiązaniem może być powrót zezwoleń na wycinkę. Obecnie, aby wyciąć nieduże drzewo, należy to wyłącznie zgłosić. Jeżeli gmina nie wniesie sprzeciwu, właściciel gruntu ma wolną rękę. Fota4Climate proponuje, aby powrócić do idei pozwoleń na wycinki i opłat. Zdaniem Gąsiorowskiego, nie chodzi o duże pieniądze. Z kolei właściciele gruntów, którzy chronią swoje drzewa, mogliby dostawać jakąś rekompensatę od państwa, np. zwolnienie od podatku.

Coraz mniej drzew w miastach, które są zastępowane betonowymi placami, zdaniem ekspertów oznacza kolejne problemy dla środowiska. Drzewa nie tylko oczyszczają powietrze ale także zapewniają schronienie od upału, oraz zabezpieczają ziemię przed ucieczką wody. Różnica temperatur między ulicą z drzewami a bez, w czasie upału to nawet kilkanaście stopni. Zdaniem dyrektorki warszawskiego ratusza ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni Justyny Glusman, drzewa w mieście są na wagę złota. Pytanie, czy za ich wycinkę mieszkańcy nie będą płacili najwyżej ceny.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas