Drzewa żyją w socjalizmie. Jak im się to udaje?
Magdalena Mateja-Furmanik
Przyroda uważana jest za brutalną i kojarzy się z miejscem, w którym działają bezwzględne, darwinowskie mechanizmy. Nie jest jednak tak zawsze we wszystkich przypadkach. Wiele przykładów drzew, które współpracują ze sobą, przeczy temu stereotypowi.
Współpraca ponad rywalizacją
Peter Wohlleben autor książki "Sekretne życie drzew" i zawodowy leśnik opowiada o pewnym nietypowym znalezisku, na które się natknął podczas spaceru po lesie. Był to omszały, około 500-letni pniak, który tętnił życiem, chociaż nie miał liści, więc nie mógł przeprowadzać fotosyntezy. Okazało się jednak, że buk zrósł się korzeniami z sąsiednimi drzewami i od nich pobierało składniki odżywcze. Wohllaben stwierdza, że "sąsiedzka pomoc" jest powszechna wśród drzew i dowodzi, że lasy stanowią "superorganizm" - czyli są podobnymi tworami do mrowisk.
Jak dowodzi prod. Massimo Maffei na łamach "Max Planck Forschung" nie możemy wytłumaczyć tego czystym przypadkiem, ponieważ drzewa posiadają zdolność odróżniania swoich korzeni od korzeni obcego gatunku czy korzeni swoich krewniaków.
Dlaczego jednak drzewa pomagają swojej "konkurencji"? Okazuje się, że walka o przetrwanie w równym stopniu, co na rywalizacji opiera się na współpracy.
Drzewo nie jest lasem, samo nie wytworzy lokalnego zrównoważonego klimatu, jest bez reszty wydane na pastwę wiatru i pogody.
Bezwzględna konkurencja i egoistyczne nastawienie tylko na własny zysk z perspektywy ewolucyjnej nie ma sensu. Tylko trzymając się razem, drzewa mogą stworzyć ekosystem, który złagodzi skutki silnych mrozów i upałów czy zgromadzi wystarczającą ilość wody. Gdyby każdy troszczył się tylko o siebie, las pokryty byłby dziurami jak ser szwajcarski, przez co burze łatwiej dostawałyby się do środka i obalały zdrowe drzewa. Z kolei letnie słońce paliłoby na wiór ściółkę.
Leśny socjalizm
Okazuje się, że buki są drzewami bardzo towarzyskimi i panuje wśród nich coś, co można by nazwać "socjalizmem". Badania wykazały, że w lasach bukowych, w które nie ingerowano, wszystkie drzewa mają taką samą produktywność pod względem fotosyntezy. Jest to nieoczywiste a wręcz dziwne, ponieważ każde z drzew znajduje się w nieco innych warunkach — ma inny dostęp do światła, wody oraz rośnie na innej glebie.
Buki działają jednak w myśl zasady "każdemu według potrzeb" - w efekcie okazy zasobniejsze dzielą się ze słabszymi poprzez system korzeniowy.
Przypomina to nieco system pomocy społecznej, który zapobiega temu, by poszczególni członkowie naszego społeczeństwa nie upadali zbyt nisko.
Sprzymierze z grzybami
Chociaż drzewa są prospołeczne — zwłaszcza w obrębie własnego gatunku — nie zmienia to faktu, że w niektórych sytuacjach dochodzi do rywalizacji i konieczności wyparcia jakiegoś gatunku. Decydujący jest dostęp do wody i światła. Aby zmagazynować tę pierwszą, korzenie drzew wykształciły delikatne włoski, które pomagają ją wessać. By jednak jeszcze bardziej zoptymalizować ten proces, drzewa zawarły sprzymierze z grzybami.
Dzięki grzybom, a raczej ich grzybni, która może zajmować nawet kilka kilometrów kwadratowych, drzewa zwiększają powierzchnię czynną swoich korzeni, co oznacza, że pobierają więcej wody i składników odżywczych. Jak wskazuje Wohlleben, w roślinach kooperujących z grzybowymi partnerami można znaleźć dwa razy więcej niezbędnego do życia azotu i fosforu niż w okazach, które działają samodzielnie.
Grzybnia wrasta w korzenie, dzięki temu może przekazywać nie tylko składniki odżywcze, ale również informacje np. o nadciągających owadach. Grzyby jednak nie działają zupełnie altruistycznie — za swoją pomoc pobierają nawet 1/3 całej produkcji powstałej przy pomocy fotosyntezy.
Źródło: Peter Wohlleben, "Sekretne życie drzew"