Tracimy węch i to nie przez covid. Wszystkiemu winien jest smog

Zmysł powonienia jest nie tylko ważny z powodów praktycznych - w dużej mierze wpływa na jakość życia. Niestety przez rosnące zanieczyszczenia powietrza możemy go nieodwracalnie uszkodzić, co niestety już się dzieje.

Szacuje się, że około 20 proc. populacji ma uszkodzony węch przez zanieczyszczenia powietrza.
Szacuje się, że około 20 proc. populacji ma uszkodzony węch przez zanieczyszczenia powietrza.123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Wielu ludzi doświadczyło tego, czym jest utrata węchu podczas pandemii COVID-19. Brak powonienia nie tylko ogranicza doznania smakowe i pozbawia nas takich przyjemności jak cieszenie się zapachem kwiatów czy ulubionych perfum - jest on również niebezpieczny. Węch pozwala nam zidentyfikować wyciek niektórych gazów a także określić, czy dany produkt spożywczy nie nadaje się już do jedzenia.

Jak powstają uszkodzenia węchu?

Przez "zanieczyszczenie powietrza" rozumiemy szereg czynników, w tym obecność tzw. pyłów zawieszonych różnej wielkości. Wyróżnia się pyły PM10, PM2,5 i pyły PM1 w zależności od średnicy cząstek.

Do tej pory badania rozwoju dysfunkcji węchowych powstałych przez narażenie na pyły były badane tylko w warunkach przemysłowych.

Wiemy jednak, że cząsteczki PM10, PM2,5 i PM1 są spotykane również w miastach, ponieważ są emitowane chociażby przez samochody, które podczas hamowania ścierają klocki hamulcowe, których mikro fragmenty unoszą się w powietrzu. Dużym źródłem zanieczyszczeń jest również spalanie paliw kopalnych.

Informacja węchowa pod względem anatomicznym jest inaczej przetwarzana przez nasz organizm od informacji z pozostałych zmysłów. Podczas gdy informacja słuchowa, wzrokowa czy czuciowa musi przejść przez część mózgu nazywaną "wzgórzem" gdzie dopiero później jest przetwarzana przez odpowiednie regiony kory mózgowej, informacja węchowa analizowana jest przez opuszkę węchową, znajdującą się tuż pod mózgiem i dopiero potem przechodzi do kory mózgowej bez pośrednictwa wzgórza.

Smog zabija nasz węch

Jak pokazują badania niektóre cząsteczki zanieczyszczeń przechodzą przez opuszkę węchową i docierają bezpośrednio do mózgu, powodując stan zapalny.

W 2016 r. zespół brytyjskich naukowców znalazł maleńkie cząsteczki metalu w ludzkiej tkance mózgowej, które przechodziły przez opuszkę węchową.

Już wtedy Barbara Maher, profesor nauk o środowisku na Lancaster University, która prowadziła badania nad zmysłem węchu, w rozmowie z BBC stwierdziła, że cząstki były "uderzająco podobne" do tych znalezionych w zanieczyszczeniu powietrza obok ruchliwych dróg.

Badanie Maher sugeruje, że te drobne cząsteczki metalu mogą stać się toksyczne i przyczyniać się do oksydacyjnego uszkodzenia mózgu, które uszkadza ścieżki nerwowe.

Naukowcy uważają jednak, że cząsteczki nie muszą dostać się do mózgu, by uszkodzić węch. Wystarczy tylko, że opuszka węchowa będzie często narażona na zanieczyszczenia, które będą ją "zdzierać", co będzie prowadzić do stanu zapalnego i uszkodzenia nerwów.

Świadczy o tym fakt, że częstość występowania ansomii - czyli utraty węchu - jest wprost proporcjonalna do długości życia. Jest tak dlatego, ponieważ im ktoś jest starszy, tym statystycznie dłużej był narażony na oddziaływanie cząsteczek.

W związku z powyższymi wynikami badań, naukowcy zadali sobie pytanie, czy pacjenci z uszkodzonym węchem żyją na obszarach o wyższym zanieczyszczeniu pyłami zawieszonymi.

Czy zanieczyszczenia powietrza uszkadzają węch?

By zbadać korelację między uszkodzeniem węchu a pyłami, naukowcy przeprowadzili badania na grupie 2690 pacjentów, którzy uczęszczali do szpitala Johns Hopkins w Stanach Zjednoczonych w ciągu czterech lat. Wśród nich około 20 proc. miało anosmię oraz większość nie paliła.

Okazało się, że poziomy pyłu PM2.5 okazały się znacznie wyższe w dzielnicach, w których żyli pacjenci z anosmią w porównaniu ze zdrowymi uczestnikami.

Nawet po skorygowaniu wyniku o wiek, płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, wskaźnik masy ciała, spożywanie alkoholu lub tytoniu, wyniki były takie same: nawet niewielki wzrost narażenia środowiskowego na PM2,5 przekładał się na większe prawdopodobieństwo posiadania ansomii..

Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że żaden z pacjentów Johns Hopkins nie mieszkał na obszarach o bardzo wysokim zanieczyszczeniu powietrza: wielu mieszkało na "zielonych obszarach" stanu Martyland

Sugeruje to, że nawet niski poziom zanieczyszczenia powietrza może powodować problemy przez wystarczająco długi czas.

Źródło: bbc.com

Polskie lasy przyszłości. Jak będą wyglądały za 50 lat?SCP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas