Przyłapano ich jak wyrzucali 60 ton odpadów. Chcieli rozjechać inspektorów

Trwa walka inspekcji ochrony środowiska z nielegalnie deponowanymi odpadami. W czwartek w woj. dolnośląskim doszło do kolejnej szokującej sytuacji. Na terenie kopalni piasku w gminie Strzelin na gorącym uczynku przyłapano mężczyzn, którzy chcieli nielegalnie wyrzucić tam aż 60 ton śmieci. Zatrzymano ich w ostatniej chwili. To nie wszystko. Gdy zostali przyłapani, podejrzani próbowali rozjechać kontrolujących ich inspektorów. Sprawę bada policja i prokuratura.

article cover
materiały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu przy pomocy drona wykryli kolejny nielegalny zrzut odpadów. Tym razem chciano zakopać aż 60 ton śmieci. Gdy podejrzani zostali zatrzymani, jeden z nich próbował rozjechać inspektorów
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu przy pomocy drona wykryli kolejny nielegalny zrzut odpadów. Tym razem chciano zakopać aż 60 ton śmieci. Gdy podejrzani zostali zatrzymani, jeden z nich próbował rozjechać inspektorów

Do szokującego zdarzenia doszło w czwartek, 9 lutego w miejscowości Żeleźniki w gminie Strzelin (woj. dolnośląskie). Inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu prowadzili rutynową obserwację kopalni piasku przy pomocy drona. Wcześniej w tym miejscu miało już dochodzić do porzucania śmieci.

Bezzałogowe urządzenia latające są coraz częściej wykorzystywane do kontroli miejsc potencjalnie nielegalnego deponowania odpadów, i to z dobrym skutkiem. Niedawno właśnie dzięki obserwacji dronem udało się na gorącym uczynku złapać osoby, które chciały bez pozwolenia wyrzucić 30 ton śmieci w gminie Dobroszyce.

Dolny Śląsk. W kopalni piasku nielegalnie zakopano tony śmiecimateriały prasowe

Chcieli zakopać 60 ton odpadów. Zostali przyłapani

Podczas ostatniej interwencji inspektorów wrocławskiego WIOŚ w Żeleźnikach znów udało się przyłapać nielegalnie zrzucających odpady na gorącym uczynku. Tym razem przywieźli na teren kopalni aż 60 ton niesortowanych odpadów komunalnych, czyli pochodzących z gospodarstw domowych.

Śmieci przywieziono na teren dwoma transportami. Choć 60 ton, które próbowano tam nielegalnie zakopać może robić wrażenie, to inspektorzy podejrzewają, że na terenie kopalni nielegalnie zakopanych może być nawet "kilkaset tysięcy ton odpadów różnego rodzaju". Wiadomo także, że nie była to pierwsza próba zakopania śmieci w tym miejscu.

Po ujawnieniu nielegalnych transportów śmieci na terenie kopalni w Żeleźnikach na miejsce wezwano policję. Zatrzymano cztery osoby, w tym właściciela kopalni. W akcji uczestniczyła także straż pożarna, która miała ocenić poziom ew. zagrożenia, jakie mogły stanowić porzucone odpady.

Na szczęście "przy użyciu urządzeń pomiarowych wykluczono bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi ze strony substancji niebezpiecznych. Straty w środowisku są jednak znaczne" - poinformowała Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 3 PSP we Wrocławiu.

Miejsce, które kontrolował WIOŚ we Wrocławiu jest znane inspektorom. Szacuje się, że może być tam zakopanych nawet kilkaset tysięcy ton śmieci
Miejsce, które kontrolował WIOŚ we Wrocławiu jest znane inspektorom. Szacuje się, że może być tam zakopanych nawet kilkaset tysięcy ton śmieciWIOŚ we Wrocławiumateriały prasowe

Nielegalnie zrzucali odpady. Chcieli rozjechać inspektorów, którzy ich złapali

Na tym jednak nie koniec. Jak poinformowała w rozmowie z TVN24 Barbara Lewera z WIOŚ we Wrocławiu, przyłapani na gorącym uczynku mężczyźni chcieli rozjechać kontrolujących miejsce inspektorów. Pracownicy inspekcji zatrzymali podejrzanych w ostatniej chwili, gdy ci mieli już zrzucać odpady z ciężarówek. Jeden z kierowców zareagował agresywnie i chciał przejechać inspektorów. Wpadli oni do dołu przygotowanego do zrzutu odpadów, ale na szczęście nic im się nie stało.

Sprawa została skierowana do prokuratury. W postępowaniu pomagają pracownicy inspekcji ochrony środowiska oraz policja. Zatrzymane osoby są podejrzane o nieodpowiednie postępowanie z odpadami, za co według zmienionych niedawno przepisów grozi nawet 10 lat więzienia. O sytuacji powiadomiono także urząd gminy i miasta. Na miejscu był również burmistrz Strzelina, który prowadził czynności ze strażą miejską i centrum zarządzania kryzysowego.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas