Największa istota na świecie. Waży 6 tys. ton i wydaje przerażające dźwięki

Jedno drzewo topoli osikowej wyrosłe niegdyś na terenie stanu Utah w USA rozrosło się z czasem do niewyobrażalnych rozmiarów, które uczyniło go największym żywym gigantem na Ziemi. No tak, ale to zwykły las - ktoś powie. Nie taki zwykły, gdyż ten topolowy las jest - jak się okazało - jednolity genetycznie. Wszystkie wyrosłe drzewa ma ten sam kod genetyczny i wspólny system korzeniowy. I razem wydają przerażające dźwięki, które teraz słyszymy.

Pando czyli topola osikowa - największy organizm świata
Pando czyli topola osikowa - największy organizm świataDaniel HeuclinEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Identyczne genetycznie topole osikowe wyrosłe w stanie Utah stanowią jeden organizm nie tylko pod tym względem, ale także dlatego, że są ze sobą połączone systemem korzeniowym. To więc jedna istota, na dodatek największa istniejąca na świecie. Zajmuje obszar trzydziestu boisk piłkarskich, na którym rośnie niemal 50 tysięcy drzew. Wazą one łącznie 6 tysięcy ton.

Topoli osikowej nie należy mylić z topolami czy osikami rosnącymi u nas. To odrębny gatunek, typowy dla Ameryki Północnej, który tworzy takie właśnie wielkie, połączone skupiska drzew wyrosłych z jednego organizmu. Przy czym to w stanie Utah przebija wszelkie inne. Naukowcy spróbowali nawet oszacować dokładną masę tego organizmu ze Stanów Zjednoczonych. Rozdzielona na wiele pni topola osikowa ma ważyć 6615 ton. Oblicza się, że rośnie nieprzerwanie od 16 tysięcy lat. To by oznaczało, że jest nie tylko największym, ale i prawdopodobnie najstarszym organizmem na świecie. A ponieważ to jedynie szacunki, może się okazać, że powstał nawet dawniej.

Kora tej topoli jest niezwykle charakterystyczna, bo gładka i jasna. Z daleka można ją pomylić z brzozą, bo wygląda niemal biało. Z wiekiem staje się ciemniejsze, pęka i brązowieje, ale las stworzony przez te topole wygląda bardzo malowniczo.

Topola osikowa rośnie w Ameryce Północnej
Topola osikowa rośnie w Ameryce PółnocnejScott CatronWikimedia

Pamiętająca czasy mamutów i tygrysów szablozębnych topola ze Stanów Zjednoczonych nie polega niemal na nikim. Nie ma swoich zapylaczy, jej pyłek roznosi wiatr, co zapewne pozwoliło jej przetrwać wiele trudnych momentów w dziejach. Uszkodzenie kilku drzew nie prowadzi do obumarcia całego organizmu. Wydaje się on nieśmiertelny. Nazywamy go pando, co pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego rozciąganie czy rozprzestrzenianie się.

Badania wskazują na to, że chociaż pando istnieje od tysięcy lat, nigdy nie było tak zagrożone jak obecnie. Powodem jest susza, znikanie wód gruntowych, a także wyeliminowanie z tych terenów dużych drapieżników. Kiedyś wilki, a wcześniej tygrysy szablozębne jak smilodony utrzymywały roślinożerców w równowadze z drzewami. Teraz jest ona zakłócona.

Wiosenne kwiaty potrafią zaskakiwać. Potrafisz je rozpoznać? [QUIZ]

Wiosenne kwiaty potrafią zaskakiwać. Potrafisz je rozpoznać? [QUIZ]

Drzewo, które mówi. To nie jest film

Historie, które mógłby opowiedzieć las pando byłyby zapewne niesamowite - o ostatnich stuleciach, o epoce lodowcowej, o Indianach i podboju Dzikiego Zachodu. Organizm, który pamięta nie tylko wielkie stada bizonów na preriach, ale i mamuty, mógłby je wszystkie opowiedzieć. I opowiada! Nowe badania naukowe wskazują na to, że ten topolowy las mówi, a w każdym razie wydaje dźwięki.

Urson posila się na topoli osikowej
Urson posila się na topoli osikowejPHILIPPE HENRYEast News

Ten unikalny proces opisuje Lance Oditt na stronie friendsofpando.org. W 2019 roku organizacja Friends of Pando postanowiła stworzyć pierwszą na lądzie fotograficzną panoramę tego lasu w zakresie 360 stopni. Teraz natomiast prezentuje projekt akustyczny, pokazujący wydawane przez organizm dźwięki. "Wiatr przekształcony w wibracje prowadzi do powstania dźwięku i przemieszcza się po systemie korzeniowym drzewa. W ten sposób może ujawnić wewnętrzne działanie ogromnego, ukrytego układu hydraulicznego pando" - mówi Lance Oditt, który zaprezentował nagrania podczas 184. Spotkania Acoustical Society of America .

Naukowcy umieścili hydrofony u podstaw gałęzi i w korzeniach drzew. Nie spodziewali się wielkiego sukcesu, tymczasem usłyszeli wyraźne, głośne i dość przerażające dudnienie. Uderzenie w jedną gałąź było przekazywane przez drzewo dalej, na dziesiątki metrów i całość zaczęła działać niczym grzybnia w "Last of Us". Dźwięk okazuje się sposobem na przekazywanie informacji w ramach jednego, tak ogromnego organizmu. Mają też pomóc badaczom w sprawdzaniu działania tej niesamowitej istoty, jej systemu korzeniowego, ruchów wody i wszelkich informacji, które drzewo samo zbiera i przekazuje dalej.

Rośliny w zgodzie z fotowoltaiką. Zaskakujący pomysł PolakówPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas