Zaskakujące zachowanie dzikich ptaków w Polsce. Z miłości aż głuchną
Cały spektakl zaczyna się z pierwszym brzaskiem słońca. Ptasi aktor najpierw zajmuje potężny konar drzewa, po czym rozpoczyna swoją charakterystyczna pieśń. Dźwięki, które wydaje, przypominają odkorkowywanie butelki i szlifowanie desek. Ptak tak bardzo zatraca się w pieśni, że w pewnej chwili całkowicie głuchnie. Stąd jego nazwa - głuszec. Marzec to czas, kiedy te nasze największe kuraki rozpoczynają swoje gody. Reportaż o głuszcach oraz programie ich ochrony przygotował Marcin Szumowski, dziennikarz programu "Czysta Polska" Polsat News.
Głuszec to duży ptak, którego waga (u samców) może sięgać nawet 6,5 kilograma. Na pierwszy rzut oka przypomina połączenie koguta i bażanta. Wiosną łatwo go poznać po charakterystycznym, wręcz nieznośnym, odgłosie.
Toki głuszca hałaśliwe jak pracująca maszyna
Trzeba mieć jednak wiele szczęścia, żeby zobaczyć taką scenę w lesie - głuszców w Polsce ubywa, zostało ich w naturze ledwie kilkaset. "Są to ptaki bardzo rzadkie, na wyginięciu" - potwierdza Rafał Łapiński, fotograf przyrody, który ma na koncie wspaniałe zdjęcia odbywających gody ptaków.
Gdy w lesie robi się ciepło, koguty, czyli samce głuszców, zaczynają śpiewać. Ich toki zawsze zachwycały Polki i Polaków, choć pieśń - trzeba przyznać - bardziej przypomina pracę maszyny niż ptasie trele.
Toki głuszców składają się z czterech części - wyjaśnia Tomasz Cebula, nadleśniczy Nadleśnictwa Leżajsk. Są to: klapanie, trelowanie, korkowanie i szlifowanie. Głuszec podczas ostatniego etapu głuchnie. Stąd nazwa gatunku.
To nie koniec wyjątkowych cech głuszca. Oprócz donośnego "śpiewu", kuraki słyną też z terytorialnością. Bywa, że w czasie toków przestają się bać ludzi. Dzikie ptaki potrafią nawet wskoczyć człowiekowi na głowę i dotkliwie podziobać.
Głuszec może być agresywny. Atakuje ludzi, daje się złapać drapieżcom
"Nie wiadomo, czym to jest spowodowane, bo takie osobniki zdarzają się w populacji zarówno silnej, jak i zanikającej" - mówi Rafał Łapiński. Fotograf wspomina przypadek sprzed 20 lat, gdy kogut był tak agresywny, że uderzał skrzydłami i wskakiwał ludziom na głowy.
Podczas toków głuszce tracą hamulce nie tylko w stosunku do człowieka, ale i drapieżników. To kończy się dla nich tragicznie, bo buńczuczne koguty nie mają szans na wygraną. Teraz takie osobniki się odławia i trzyma w hodowlach, ale kiedyś zostawały po nich tylko pióra.
Zaloty głuszców to nie tylko pieśń. To także, skromny, bo skromny, ale również taniec. Kogut rozkłada wachlarz czyli ogon, wyciąga szyję i opuszcza skrzydła. "Podfruwa, kury sobie to obserwują i wybierają samca, który przedłuży pokolenie" - tłumaczy Anna Bukowska, leśniczy ds. hodowli głuszca w Nadleśnictwie Leżajsk.
Do podobnych zalotów jak te w naturze dochodzi w specjalnych ośrodkach reintrodukcji głuszca. W kraju mamy trzy takie hodowle: w Nadleśnictwach Leżajsk, Nadleśnictwie Głęboki Bród oraz Nadleśnictwie Wisła.
Jest nadzieja dla polskiego głuszca
"Głuszec potrafi zaśpiewać swoją pieśń nawet 200 do 300 razy dziennie. Najintensywniej tokuje rano i przed zachodem słońca" - dodaje Anna Bukowska.
Stado podstawowe w Leżajsku liczy 18 kur i 8 kogutów. W ośrodkach hodowli samce zajmują oddzielne woliery. Ośrodki, takie jak ten w Leżajsku czy Głębokim Brodzie, odgrywają ogromną rolę w przywracaniu głuszca polskiej przyrodzie. Tylko dzięki tym dwóm hodowlom udało się wypuścić na wolność już ok. 700 głuszców.
Największym polskim dzikim kurakom nie sprzyjają jednak zmiany klimatyczne oraz drapieżniki. Kuny i lisy potrafią zniszczyć nawet 80 proc. lęgów.