Wiedza o słoniach legła w gruzach. Kluczowe odkrycie w Afryce
Trzeba było dopiero zbadać zawartość DNA w komórkach słoni, aby przekonać się, że prawdopodobnie myliliśmy się co do nich. Na świecie istnieją nie dwa, ale trzy ich gatunki, z których jeden powstał pod wpływem wymarłego giganta osiągającego wagę aż 10 ton. Mimo iż na tych tajemniczych słoniach Hannibal miał zdobywać Rzym, wielu naukowców nadal wątpi w ich istnienie.
Legenda Hannibala mówi, że wiosną 218 roku p.n.e. z nieznaną liczbą słoni bojowych (prawdopodobnie ok. 50) wyruszył na Rzym, ale drogą dotąd trudną do pokonania. A już na pewno - jak się zdawało - nie do pokonania przez słonie. Kartagińska armia Hannibala szła z Hiszpanii przez Pireneje i Francji przez Alpy, gdzie ogromne ssaki pokonywały górskie przełęcze. Większość albo spadła w przepaść, albo padła z głodu i wycieńczenia. Według historyków przez Pireneje przeszło 37 słoni, a do Italii wkroczyły tylko trzy.
Słonie bojowe nie były w starożytności niczym specjalnym. Używało ich wiele armii tamtego świata. Ze słoniami walczyli Macedończycy Aleksandra Wielkiego w bitwie pod Hydaspes w Indiach w 326 roku p.n.e., więc wówczas były to niewątpliwie słonie indyjskie.
Słynny król Pyrrus wkroczył do Italii ze swymi słoniami w 280 roku p.n.e., by odnieść swe pyrrusowe zwycięstwo. Tych starożytnych żywych czołgów używali także Rzymianie, np. zwolennicy Pompejusza w walce z Cezarem. Niemal zawsze były to słonie indyjskie.
Hannibal korzystał ze słoni z Afryki. Których?
Hannibal jednak poszedł w inną stronę. Sięgnął po słonie z Afryki, co w pewnym sensie było zrozumiałe z uwagi na to, że Kartagina także leżała na tym kontynencie (na terenie dzisiejszej Tunezji). Z drugiej stronie słonie afrykańskie uchodziły za zbyt duże i zbyt mało posłuszne, wręcz za nieprzydatne do użycia w warunkach bojowych, a nawet w ogóle oswojenia.
Kartagińczycy jednak korzystali ze słoni schwytanych w Afryce. Wiele źródeł historycznych wskazuje na to, że pozyskiwali swoje słonie szkolone do uczestnictwa w walce w północnej Afryce. Dzisiaj nie występują one na tym obszarze, np. w górach Atlas w dzisiejszych Maroku i Algierii wymarły właśnie w czasach rzymskich.
Ekspansja osadnictwa, ale także polowania doprowadziły do ich zagłady. Rzymianie wyłapywali słonie do swoich cyrków, gdzie pokazywano ja na arenie obok innych dzikich zwierząt. Nie można jednak także wykluczyć, że po inwazji Hannibala i idącego mu z pomocą Hazdrubala (także z armią słoni) zwierzęta te wybijano również profilaktycznie.
Poza jednostkowymi przypadkami jak Pompejusz, armia rzymska unikała stosowania słoni bojowych, które uważano za nieprzydatne i niebezpieczne. Słoń łatwo wymykał się spod kontroli. Spłoszony tratował wszystko, także swoich żołnierzy. Rzymianie nie opierali się na nich jak Kartagińczycy, ale obawiali się tych zwierząt.
W każdym razie północna Afryka została ogołocona ze słoni w czasach rzymskich, ale za czasów fenickiego panowania Kartaginy te zwierzęta w Atlasie mogły jeszcze występować. Co więcej, z mozaik rzymskich przedstawiających te ssaki, z kształtu ich ciała, wielkości ciosów i gabarytów można wysnuć wniosek, że wcale nie chodzi o słonie afrykańskie.
A przynajmniej nie o sawannowe słonie afrykańskie, które znamy dzisiaj z safari czy filmów przyrodniczych. Te największe zwierzęta lądowe czasów współczesnych zamieszkują tereny otwarte Afryki. Osiągają niekiedy ponad trzy metry i wagę sześciu ton, przewyższają rozmiarami swego indyjskiego odpowiednika.
Uważaliśmy długo, że na świecie żyją dwa gatunki słoni - większy afrykański i mniejszy indyjski. Należą do dwóch różnych rodzajów (Loxodonta i Elephas), ale to słoń indyjski jest bliższym genetycznie krewnym mamutów i wielu innych wymarłych trąbowców.
Potwierdza to fakt, że gdy teraz Colossal Biosciences prowadzi prace, by przywrócić mamuta włochatego, korzysta właśnie z komórek słonia indyjskiego. Dawniej uważano, że chociaż wielkie słonie afrykańskie kojarzą się dzisiaj z Kenią, Tanzanią, Botswaną czy Republiką Południowej Afryki, kiedyś zamieszkiwały cały kontynent, łącznie z jego północnymi krańcami. Wiele wskazuje na to, że było inaczej.
Tygrys czy słoń mogą sprawić problemy. Czy znasz zwierzęta Azji?
Słoń leśny istnieje? Nikt nie słuchał Niemca
Już w 1900 r. jednak Paul Matschie, kustosz w Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie, zauważył, że słonie żyjące w porośniętym gęstym lasem sercu Afryki wyraźnie różnią się od tych mieszkających na sawannie. On jako pierwszy opisał tego słonia z lasu jako odrębny gatunek na podstawie samca, który dotarł z niemieckiego wówczas Kamerunu do Berlina. Już kilka lat później jednak podważono tę koncepcję, a odmienny słoń z lasu był uznawany za co najwyżej podgatunek afrykańskiego.
W Afryce żył przez lata tylko jeden słoń.
W 2000 r. gruchnęła jednak wieść, że badania genetyczne słoni mieszkających w Kamerunie, Gabonie, Kongu czy Republice Środkowoafrykańskiej, wskazują na coś zupełnie innego. Mało tego, analiza genów tych zwierząt w porównaniu z materiałem genetycznym innych słoni afrykańskich, słoni indyjskich, mamutów, mastodontów i innych wymarłych trąbowców wykazała, że w DNA leśnego słonia znajduje się sporo materiału pochodzącego od ogromnego wymarłego przodka znanego jako Palaeoloxodon antiquus.
Ten ogromny słoń o wadze ok. 10 ton żył niegdyś w Europie i wymarł 33 tys. lat temu (dłużej zachował się na greckich wyspach). Potężne zwierzę przebijało rozmiarami największe słonie afrykańskie, miało też ogromne ciosy o długości przeszło czterech metrów.
Te wielkie prehistoryczne słonie zwano powszechnie słoniami leśnymi, a ogromne proste ciosy miały im pomagać w karczowaniu lasów, w których żyły w Europie i torowaniu drogi. Badania wykazały, że Palaeoloxodon był bardziej spokrewniony z leśnymi słoniami współczesnej Afryki niż ich odpowiednikami na sawannach czy słoniami indyjskimi.
To był kolejny argument, by jednak posłuchać Paula Matschiego i wyodrębnić współczesnego słonia z lasu w nowy gatunek. Zyskał on łacińską nazwę Loxodonta cyclotis, a po polski zwiemy go słoniem leśnym - tak jak ogromnego przodka.
W odróżnieniu od niego słoń leśny nie jest tak wielki. To wręcz karzełek w porównaniu ze słoniem afrykańskim z sawanny, a nawet w zestawieniu ze słoniami indyjskimi. Nie tylko nie dochodzi do czterech, ale nawet do trzech metrów wysokości. Ma dwa i pół metra, a większość osobników nie jest specjalnie wyższa od człowieka.
Zwierzę ma nieco inną sylwetkę niż słoń afrykański, mniejsze uszy i proporcjonalnie dłuższe ciosy, które dorastają do półtora metra. Są odpowiednio duże, by robić to, co ciosy przodka - torować drogę w lesie. Ponadto słoń leśny ma więcej palców w przedniej (pięć), jak i tylnych stopach (cztery) niż słoń afrykański.
Hannibal ruszył na Rzym z armią słoni
Dzisiaj to zwierzę żyje w lasach serca Afryki, ale jest mało prawdopodobne by Kartagińczycy wyprawiali się po nie aż do Konga czy Republiki Środkowoafrykańskiej. Raczej wyłapywali słonie z północnej Afryki, które - o ile mozaiki i rysunki są dokładne - jako żywo przypominają właśnie słonie leśne, a nie wielkie afrykańskie. Stąd wniosek, że ten gatunek mógł żyć tam w czasach Hannibala i dopiero współcześnie całkowicie wycofał się do dżungli.
Pewną zagadkę stanowi co prawda imię najdzielniejszego ze słoni Hannibala, który miał nazywać się Surus, co znaczy Syryjczyk. Sugerowałoby to, że pochodził z Syrii, a skoro tak, to należał do podgatunku Elephas maximus asurus żyjącego w starożytności w Syrii i Mezopotamii. Zatem do podgatunku słonia indyjskiego. Sęk w tym, że ten podgatunek wymarł około 700 roku p.n.e. Występował tam w czasach biblijnych, ale potem zniknął i nawet Aleksander Wielki nie miał już szans się na nie natknąć. To znaczy, że Surus nie mógł być słoniem indyjskim z Syrii. Możliwe, że imię było przypadkowe albo nadano mu je z jakiegoś innego powodu.
Słoń leśny, na grzbiecie którego prawdopodobnie Hannibal podbijał Rzym, jest dzisiaj w pełni respektowanym trzecim gatunkiem słonia na świecie, jednym z tych, które przetrwały wymieranie trąbowców. Mimo tego wielu naukowców uważa, że na wyrost i kwestionuje ten status. Widzą oni w słoniu leśnym nadal tylko podgatunek afrykańskiego kuzyna.