Węże i pająki zabijają wyspę. To jedna z największych katastrof na Ziemi
To jeden z najbardziej spektakularnych w świecie przykładów niszczycielskiego działania gatunków inwazyjnych. Wyspa Guam na Pacyfiku została zupełnie zmieniona przez przywleczone tu obce gatunki węży i pająków. Naukowcy nie są pewni, czy katastrofę da się zatrzymać, nie mówiąc o jej odwróceniu.
O konsekwencjach katastrofy na wyspie Guam pisaliśmy w Zielonej Interii wiosną, przy okazji akcji powrotu niezwykle rzadkiego ptaka, jakim jest wodnik guamski. To jeden z tych endemitów wyspy, które zniknęły z powodu presji gatunków inwazyjnych, w tym węży.
Wyjątkowa wyspa Guam
Guam leży na Pacyfiku, w archipelagu Marianów w Mikronezji. Gdy w 1521 r. odkrył ją Ferdynand Magellan podczas podróży dookoła świata i krótko przed swą śmiercią na Filipinach, nazwał ją Wyspą Złodziejską, zdumiony tym, że mieszkańcy Guam nie znali pojęcia własności i nie szanowali jej.
W czasie II wojny światowej Guam odegrało ważną rolę podczas amerykańskiej taktyki żabich skoków ku Japonii, ale bodaj najbardziej kluczowe okazało się strategiczne położenie tej wyspy w czasie wojny wietnamskiej. Stąd startowały amerykańskie bombowce do nalotów na Wietnam.
Do dzisiaj Guam pozostaje pod jurysdykcją Stanów Zjednoczonych, a bazy wojskowe, turystyka na dużą skalę, wreszcie uprawa tropikalnych roślin jak ananasy, bataty, maniok, kakao, a zwłaszcza kukurydza i trzcina cukrowa, zmieniły wyspę.
Odizolowana przez stulecia fauna stała się z czasem unikalna, przez to bezcenna, ale także bardzo podatna na wpływ ingerencji z zewnątrz, zwłaszcza inwazyjnych gatunków zwierząt. Węże, takie jak mangrowiec brunatny, dokonały ogromnego spustoszenia wśród miejscowych zwierząt. Drugim problemem są inwazyjne pająki. Całe mnóstwo pająków.
BBC opublikowało materiał poświęcony Guam, w którym opisuje próbę oszacowania skali zniszczenia i inwazji. Jest większa niż komukolwiek się wydaje.
Wyspa wygląda jak na Halloween. Cała w pajęczynach
Wyspy tej części Oceanii są właściwie pozbawione i węży, i pająków. Niewiele gatunków występuje na nich naturalnie, na większości - żadne. Tymczasem na Guam mamy do czynienia z powstaniem niespotykanego gdzie indziej na świecie pajęczego ekosystemu złożonego w sporej mierze wyłącznie z tych bezkręgowców.
W sporej mierze ogołociły już one wyspę z innych stawonogów, teraz bywa, że... polują na siebie. Zjadają się nawzajem.
Haldre Rogers z Virginia Tech, który bada dziką przyrodę Guam, tę obecną i tę utraconą, mówi na łamach BBC, że lasy wyspy są dzisiaj tak pokryte pajęczynami, iż w zasadzie wyglądają jak scenografia na Halloween. Mieszkańcy Guam mówią, że trudno przez ten las przejść, bo człowiek staje się oblepiony pajęczynami. Niegdyś tego nie było.
Na Guam zalęgła się cała masa inwazyjnych pająków różnych rozmiarów. Są zatem prządki, czyli wielkie pająki sieciowe rozpinające pajęczyny na szerokość półtora metra. Są także namiotowce, czyli jedne z nielicznych pająków społecznych budujące sieci wielopoziomowe.
Znajdziemy spachacze, niezwykle szybkie pająki przemykające wśród ściółki i drzew i jakby tego było mało, pojawiły się też podkradacze pospolite, zatem pająki zajmujące się głównie podkradaniem zdobyczy innym. Cały złożony ekosystem pajęczy, w jakimś stopniu unikalny i niespotykany nigdzie indziej, ale jednak sztuczny.
Obliczenia naukowców wskazują na to, że na Guam żyje teraz 40 razy więcej pająków niż na sąsiednich wyspach Marianów, takich jak Saipan, które też są zainfekowane gatunkami inwazyjnymi. Nie dosyć tego, pająki na Guam osiągają większe rozmiary i budują większe sieci. Nic im tu nie przeszkadza w rozwoju, ich dominacja w ekosystemie jest nienaruszona i nienaturalna.
Nie tylko pająki, ale i węże
Pająki to jedno, są jeszcze węże. Mangrowiec brunatny wybija się na czoło niszczycieli tej wyspy, ale nie jest jedyny.
Wyspę opanowała też ślepucha wazonkowa, wąż żyjący pod ziemią, a także inwazyjne gady i płazy takie jak: scynk Carlia ailanpalai z Nowej Gwinei, scynk szmaragdowy z Filipin, anolis zielony z Ameryki Północnej, żaba krabożerna z Azji Południowo-Wschodniej, szczekunka oranżeryjna z Karaibów, żaba wąskopyska z Azji, a nawet oczywiście wszędobylska aga, czyli ropucha olbrzymia. To jedna z największych niszczycielek na całym świecie, w wielu jego regionach doprowadziła do katastrofy.
Ptaki zaczęły znikać w latach sześćdziesiątych. Dopiero w osiemdziesiątych udało się ustalić, co się dzieje. To robota inwazyjnych gatunków. Dla wielu rodowitych zwierząt z Guam ta refleksja przyszła zbyt późno.
Lista wymarłych ptaków Guam jest długa
Wodnika guamskiego udało się uratować, ale muszarka rdzawopierśna ostatni raz była widziana na Guam w 1984 r. To ptak z grupy monarek, już wymarły. Trzciniak słowiczy zniknął jeszcze wcześniej, pod koniec lat sześćdziesiątych. Wtedy widziano go po raz ostatni w sitowiu tej wyspy.
Szlarnik pacyficzny wymarł na Guam w 1983 r. (na reszcie Marianów żyje jego bliski krewny szlarnik białokantarowy, ale jego los pewnie też jest przesądzony, załatwią go węże i szczury), wreszcie do kompletu istot latających mamy jeszcze nietoperza. Rudawka guamska, żywiąca się tutejszymi owocami, zniknęła bezpowrotnie, nie ma wątpliwości, że mangrowiec brunatny przyczynił się do tego.
To katastrofa, zagłada w zasadzie całej fauny tej wyspy. Nie ma ptaków, nie ma dawnych nietoperzy, zniknęły specyfika i unikalność tego miejsca. Tutejsze lasy są ciche - pisze BBC. Nie słychać ptaków, nie ma żadnych oznak życia sprzed setek lat.
Kto dzisiaj przybywa na Guam jako turysta, nie spotka już lasu, zwierząt i ich dźwięków, jakie napotkał Ferdynand Magellan pięćset lat temu. Te pięćset lat to czas jednej z największych katastrof przyrodniczych w dziejach.
Brak ptaków owocożernych oznacza także upadek miejscowej roślinności. Powiązana z ptakami, polegała na rozsiewaniu przez nich nasion. Następuje efekt domina, reakcja łańcuchowa strat w przyrodzie.
Jakaś nadzieja jest. Uratowany wodnik guamski - to raz. Przepiękny miejscowy zimorodek zwany łowczykiem cynamonowym także wciąż istnieje. Na wolności wymarł pod koniec lat osiemdziesiątych, ale ostatnie 100 osobników trzymanych jest w niewoli jak wielki skarb. Przetrwał też skworczyk mikronezyjski - jednolicie czarny krewny szpaka.
Jest zatem wciąż co ratować, ale wymaga to bardzo twardych i restrykcyjnych działań. Dzisiaj na wyspie wdrażany jest program regulacji populacji węży. Z budżetem 3,8 mln dolarów rocznie próbuje ograniczyć liczebność mangrowca brunatnego.
W ramach tego programu używa się nawet paracetamolu, który dla gadów jest toksyczny. Nie są to jednak metody naturalne, a przyrodnicy z Guam są sceptyczni w kwestii całkowitego wyeliminowania tych węży z wyspy.
Jeszcze słabiej to wygląda z pająkami. Ich liczba na Guam idzie już w miliony i likwidacja tych pajęczaków jest ekstremalnie trudna. Bez tego jednak wprowadzenie do środowiska nawet tych ocalonych resztek guamskiej fauny nie ma sensu.