Nazywała się pospolitą. Nazwę trzeba było pilnie zmienić, bo wymiera

Nie mieliśmy dotąd w dziejach polskiej fauny takiego przypadku. Nazwa „mewa pospolita” sugerowała, że ptak ten jest liczny, ale to nieprawda. To dzisiaj gatunek ginący i może wymrzeć. W tej sytuacji nazwę tej mewy trzeba było pilnie zmienić, aby nie wprowadzała w błąd ludzi. Nazwano ją mewą siwą zamiast pospolitej.

Polskie mewy. Od lewej: mewa śmieszka, mewa srebrzysta, mewa siwa (myLoupe/ Education Images)
Polskie mewy. Od lewej: mewa śmieszka, mewa srebrzysta, mewa siwa (myLoupe/ Education Images)Anna Gowthorpe Getty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Sytuacja jest zgoła paradoksalna, bowiem mewa pospolita swą nazwą zaświadczała, że jest gatunkiem licznym i powszechnie spotykanym. A jest zupełnie odwrotnie i w obliczu dramatycznej wręcz sytuacji, jaką mamy z tym gatunkiem mewy, nazwę trzeba było pilnie zmienić, by ludzie nie sądzili, że jest wszystko jest w najlepszym porządku ze zwierzęciem, który w rzeczywistości znalazł się na krawędzi.

Mewa pospolita jest już zatem mewą siwą. To ma pomóc ją uratować. Zmiana podejścia ludzi tkwi bowiem także w nazewnictwie.

Nazwa "pospolita" jest bowiem prawdopodobnie zwykłym, prostym tłumaczeniem angielskiej nazwy "common", które jednak może oznaczać "zwykła, zwyczajna" albo "wyjściowa", co ma znaczenie przy opisie spokrewnionych gatunków. W odbiorze ludzi "pospolita" oznacza często spotykana, liczna. Niekoniecznie - powszechnie znana. Nazwa jest zatem myląca na wielu płaszczyznach.

Mamy bowiem do czynienia z jednym z najbardziej dramatycznych spadków liczebności gatunku polskiego ptaka w całej naszej faunie i historii. Ptaka, który kilkadziesiąt lat temu był widywany w Polsce rzadko, ale pod koniec XX wieku jego liczebność bardzo mocno wzrosła. W latach 90. można rzeczywiście było mówić o tym, że mewa pospolita jest... pospolita.

Łupnęło już w XXI wieku. Od 2007 roku liczebność tej mewy zaczęła gwałtownie spadać, a po dekadzie ten spadek szacowano na 80 procent! To jest w zasadzie zagłada niemal całej populacji. Co się z nią stało?

Mewa siwa sfotografowana w Danii. W Polsce o to trudno
Mewa siwa sfotografowana w Danii. W Polsce o to trudnoEducation ImagesGetty Images

Inne mewy mają się świetnie, pospolita ginie

Paradoksem w historii mewy siwej, znanej niegdyś po nazwą mewa pospolita, jest to, że ona ginie chociaż inne mewy mają się świetnie. I to jest dodatkowo gubiące, bowiem ludzie widzą przecież, że mew wokół jest mnóstwo, nie można się niekiedy od nich opędzić. Nie chcą więc słuchać, że któraś z nich jest w opłakanym stanie.

Rzeczywiście, mewy mają się świetnie. Problem w tym, że nie ta. Należy ona do rodzaju Larus, czyli rodzaju dużych, silnych mew, wśród których prym wiodą podobna do niej mewa srebrzysta, a także arktyczna mewa siodłata - największa z mew pojawiających się w Polsce. Nieprawione oko nie wyłowi mewy siwej z grona jej krewniaczek. Co więcej, może jej nie wyłowić nawet z grona nieco dalej spokrewnionych, a dobrze znanych mew śmieszek, zwłaszcza w szacie spoczynkowej (bez czarnej głowy).

Mewy to ptaki specyficzne. Oportunistki, świetnie radzące sobie w nowych okolicznościach, zdobywające nowe tereny i przestrzeń dzięki zacięciu do rozbójnictwa, wpisanego w ich naturę. Wiele mew żywi się tym, co zrabuje innych ptakom, więc nie brakuje im odwagi, nawet bezczelności, o czym wie każdy wypoczywający nad morzem.

Jednakże mewy nie ograniczają się już tylko do wybrzeży morskich. - Ekspansja mew w głąb lądów jest bardzo dobrze widoczna. W Poznaniu mamy np. wielkie noclegowisko mew nad Jeziorem Maltańskim - mówi prof. Piotr Tryjanowski, zoolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Pytany o to, czy jest wśród nich mewa siwa i czy bardzo z nią źle, odpowiada: - Bywa, ale bardzo rzadko. Źle to wygląda.

Populacja mewy siwej się załamała

Załamanie liczebności mewy siwej w połączeniu z jednoczesnym wzrostem liczby i sukcesem innych gatunków mew jest doprawdy zagadkowe i nie tak łatwe do wyjaśniania. Poznański zoolog widzi to tak: - Mewę siwą gubi pewna nieemblematyczność. Jest mewą, więc kojarzy się z ptakiem, którego chronić nie ma sensu. Nie jest eksponowana, jej wizerunek nie znalazł się wśród dóbr kultowych jak chociażby cietrzewia czy kuropatwy. Wiele osób nie przejmie się jej losem.

Zarazem mewa wśród innych mew przegrywa konkurencję na całej linii. - O pokarm, o gniazda, o miejsce, łącznie z drapieżnictwem lęgowym - wymienia prof. Piotr Tryjanowski. - Mewa siwa jest takim pośrednim gatunkiem między wielkimi mewami takimi jak srebrzysta a tymi mniejszymi jak śmieszka. I na każdym froncie ulega.

Może wydawać się to dziwne, skoro mewy to takie oportunistki i potrafią wykorzystywać okazje nawet na wysypiskach śmieci. - Ale na śmietniku też panuje hierarchia. I mewa siwa się na nią nie łapie. Inne gatunki mew radzą sobie świetnie, ale ona nie - objaśnia zoolog.

Do tego dochodzą inne kwestie jak np. zmiany zachodzące w dorzeczu Wisły, z którym mewa siwa zawsze była mocno związana. Na lęgi mew fatalnie wpływa ekspansja drapieżników takich jak inwazyjna norka amerykańska, a w latach 90. dodatkowo pisklęta zdziesiątkowała plaga meszek, której wtedy doświadczyliśmy. Pisklęta traciły krew i padały ofiarami alergii.

- W wypadku tego ptaka szukanie przyczyn jej wymierania przypomina proces poszlakowy. Mewa siwa pada ofiarą syndromu Anny Kareniny, który mówi, że szczęśliwi są szczęśliwi na jeden sposób, ale nieszczęśliwi cierpią z powodów najrozmaitszych i każdy ma swój - uważa prof. Piotr Tryjanowski. - W wypadku zwierząt za sukcesem wielu z nich idzie przełamanie bariery antropofobii. Natomiast powody wymierania mewy siwej są bardziej złożone. Dlatego tak trudno ten proces powstrzymać.

Masowo odławiał chronione ptakiPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas