Nasi przodkowie nie mieli szans na takie widoki. Wysyp czarnych gigantów
Droga prowadząca z Poznania do Zielonej Góry, okolice Grodziska Wlkp. Na polach obu stronach jest w zasadzie czarno. Ogromne czarne ptaki wielkości jastrzębia są wszędzie, słychać je i widać. Nasi przodkowie w taki powrót kruka by nie uwierzyli.

Jest to bowiem powrót tym bardziej spektakularny, że stoi w mocnej kontrze z sytuacją kruka w polskiej przyrodzie w minionych dziesięcioleciach oraz z jego pozycją na liście polskich ptaków. Nie mówimy wszak o pierwszym lepszym gatunku, ale o największym przedstawicielu krukowatych i największym przedstawicielu rzędu wróblowych - mało kto wie, że kruk także do nich należy, podobnie jak wróble, sikory, skowronki, jaskółki i wiele innych. Jest jednak od nich o wiele większy.
Mówimy o ptaku o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do niemal półtora metra i masie ciała do 2 kg. To są gabaryty większe niż u jastrzębia, czyniące kruka jednym z największych naszych ptaków i jednym z pewnością z najbardziej majestatycznych. Wrażenie, jakie już robią jego rozmiary, pogłębia głęboka czerń, która u kruka nie dotyczy jedynie piór jak u czarnowrona czy gawrona, ale także głowy i dzioba. On także jest czarny, otoczony charakterystyczną kępką piór przypominających brodę. Dzięki tym dwóm cechom jest nie do pomylenia z innym ptakiem, a gdyby ktoś miał wątpliwości, z pomocą przychodzą rozmiary. Taki gawron to spory polski ptak, o długości ciała pół metra, ale to nic w porównaniu z krukiem. Jego rozmiary 70 cm.
Dzięki temu kruk wszedł do języka polskiego, polskich baśni i legend oraz powiedzeń o wiele mocniej jako symbol niż wrony, kawki czy gawrony. Jest w Polsce niezwykle ważny kulturowo, stąd tak trudno było zaakceptować, że wymierał.
A wymierał. Już przed II wojną światową nasz największy krukowaty był rzadki, spotykany głównie na Kresach. Mieszkańcy zachodniej, centralnej czy południowej Polski nie mieli szans go zobaczyć. Także po wojnie sygnały o obecności kruka tu i ówdzie były najczęściej pokłosiem tego, że jest on tak mocno związany z polską kulturą, obyczajami i językiem. Widywano wrony, gawrony znacznie częściej, ale krzyczano: "kruk". Tymczasem kruka w Polsce już niemal nie było.
Kiedyś kruków w Polsce było jak na lekarstwo
Prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu przypomina, że kiedy przed wielu laty znany poznański ornitolog Zygmunt Czarnecki znalazł pióro kruka pod Kościanem w Wielkopolsce, była to wielka sensacja. Jeszcze na początku XXI w. spotkanie kruka graniczyło z cudem. Teraz jest dziecinnie łatwe.

Z roku na rok ich liczba się zwiększa, a obecna wiosna jest pod tym względem bardzo spektakularna. Także nasi Czytelnicy informują, że widują chmary wielkich czarnych ptaków przesiadujących na polach dziesiątkami i tym razem nie są to już tylko gawrony. To one przez lata kroczyły dostojnym, wysokim krokiem za maszynami rolniczymi, zwłaszcza pługami i bronami, aby wychwycić wszelkie owady i ich larwy wygrzebane przez rolników spod ziemi. Gawrony stały się pod koniec XX wieku stałym elementem prac rolniczych i krajobrazu rolniczego w Polsce, a można je było rozpoznać po wysokim czole i jasnym dziobie u jego nasady. To stanowczo odróżniało je od kruków.
Z nastaniem ostatnich kilkunastu lat jednak sytuacja zaczynała się zmieniać i odwracać. Informowaliśmy już w Zielonej Interii, że chociaż gawrony nadal są w Polsce liczne, to jednak trend ich liczebności jest wyraźnie spadkowy. Wręcz niepokojąco spadkowy. Gawron jest dzisiaj jednym z najszybciej ginących ptaków Polski i wschodniej Europy. Tempo jego wymierania jest przerażające. W styczniu 2021 roku wpisano go na Czerwoną Listę Polskich Ptaków, co było szokiem dla wielu ludzi. Przecież gawron zawsze był pospolitym mieszkańcem pól!
Ale już nie jest, a przynajmniej nie w takim stopniu jak kiedyś. Jego miejsce zajmuje kruk, który żyje i zachowuje się inaczej niż gawron. Nie jest takim wiernym towarzyszem prac rolniczych, ale wylega również na pola jak krewniak. Ostatnio robi to masowo, co jest widokiem tyleż spektakularnym, co sensacyjnym.

Kruki wykorzystały okazję stworzoną przez człowieka
Przez lata bowiem kruki tego nie robiły. Były ptakami typowo leśnymi i to las stanowił ich podstawowe środowisko. Nie zasiedlały pól, z uwagi na gabaryty nie wchodziły też do miast. Kruk był niegdyś gatunkiem wybitnie leśnym, co pogłębiało te wszystkie mroczne skojarzenia z tym ptakiem. Głębia lasu, czerń, mrok działały na ludzką wyobraźnię i kruk był symbolem czarownic, czarów, zaświatów, pecha i złych informacji. Krył się gdzieś w ostępach, jego widok i krakanie były rzadkie.
I nagle - zmiana! W zasadzie nie tak nagle, bo zmiany zachodzące u kruków to proces stopniowy, ale bardzo wyraźny. - Kruk był jak lis czy sarna. Związany z lasami, w końcu zaczął zasiedlać inne biotopy - mówi prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Czarnemu olbrzymowi pomogła jego ogromna inteligencja, zdolności adaptacyjne, oportunizm. Natura uczyniła kruka w sporej mierze padlinożercą. On często pierwszy zjawia się przy kawałkach leżącego mięsa, potrafi także odgonić od nich inne ptaki, a nawet niektóre ssaki. Z uwagi na duże rozmiary i gruby dziób stanowiący świetną broń jest w stanie także polować. Chwyta gryzonie, zające, inne ptaki i ich jaja, jaszczurki, w zasadzie wszystko, co ma odpowiedni rozmiar, by je złapać i zjeść. Potrafi uzupełnić dietę roślinami np. żołędziami i orzechami albo wykopanymi z ziemi bulwami. Lubi tez owady i ich larwy, ale nie w takim stopniu jak gawron.

Kruk zatem wyszedł z lasu w sposób niemal magiczny, acz zrozumiały przyrodniczo. Znalazł nowe siedliska, głównie stworzone mu przez człowieka. To nie tylko pola, ale i obrzeża miast, wysypiska śmieci, resztki zwierząt rozjechanych na drogach przez samochody. I teraz całe stada kruków siedzą na polach, wykorzystując jako punkty obserwacyjne pojedyncze drzewa, bele siana czy sterty kompostu i kiszonek.
Widać je wszędzie, niemal w całej Polsce. W jej zachodniej i północnej części, gdzie dotąd był bardzo rzadki, teraz stał się trwałym bywalcem pól. Na drodze z Poznania do Wrocławia czy Zielonej Góry widać liczne grupy kruków. Bytują pod Grodziskiem Wlkp., Stęszewem czy Bukiem, właściwie wszędzie, a ich widok zapiera dech. Takiego widoku mogliby pozazdrościć nam nasi przodkowie. Nie mieli na nie najmniejszych szans.