Kontrowersyjne zachowanie wykładowczyni wobec karpia. Uczelnia komentuje
W listopadzie na zajęciach Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie nakręcono film ukazujący zabijanie karpia bez ogłuszania. Prowadząca zajęcia wykładowczyni robiła to, według Fundacji Viva! w sposób niezgodny z aktualną wiedzą naukową. "Powodowało to w naszej opinii ogromny ból i cierpienie zwierząt" - donosi fundacja. Uczelnia odniosła się do sprawy.
Film (nagrany prawdopodobnie przez studentów) był drastyczny. Lekarka weterynarii piłowała nożem głowę karpia. Wszystko trwało ok. 30 sekund. Robiła to bez uprzedniego ogłuszenia, czego wymagają unijne przepisy.
W sprawie znęcania się nad karpiami poprzez ich uśmiercanie bez wcześniejszego ogłuszania wszczęto dochodzenie o przestępstwo określone w art. 35 ust. 2 w zw z art. 35 ust. 1 a ustawy o ochronie zwierząt. Trwa dochodzenie, a prokuratura nie wydała jeszcze żadnej decyzji. Fundacja Viva!, która nagłośniła tę sprawę, otrzymała właśnie odpowiedź od Uniwersytetu Rolniczego.
Brutalne zabijanie karpia. Odpowiedź Uniwersytetu Rolniczego
Film z zajęć został wysłany anonimowo. Fundacja Viva! najpierw złożyła w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i powiadomiła władze uczelni o tym procederze.
Z pisma Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wynika, że uczelnia nie widzi problemu w sprawie - okrutnego według fundacji - zabijania karpi podczas zajęć ze studentami. Władze uczelni stwierdziły, że nie zostały wypełnione przesłanki uzasadniające postawienie wykładowczyni zarzutów karnych. Co więcej, fundacja donosi, że osobę, która nagrała film, spotkały konsekwencje.
- Jak udało mi się dowiedzieć, w efekcie osobę, która nagrała zdarzenie, spotkały duże nieprzyjemności, włącznie z groźbami, choć to nie ona nagranie nam wysłała. To zaskakujące, bo w tej sytuacji dla uczelni najważniejsze powinno być to, jak doszło do okrutnego zabijania karpi bez ogłuszenia, a nie to, kto to okrucieństwo nagrał. Osoba, która nagrała zabijanie karpi podczas zajęć, jest osobą bardzo wrażliwą na cierpienie zwierząt. A to, jak została potraktowana po ujawnieniu nagrania, odbiło się na jej zdrowiu i opinii o niej. Dlatego napisaliśmy w tej sprawie pismo do rektora. I niestety odpowiedź zaskoczyła nas jeszcze bardziej - komentuje Anna Plaszczyk.
Sprawa jest przesądzona?
W odpowiedzi Uniwersytetu Rolniczego napisano, że komisja dyscyplinarna wciąż pracuje nad sprawą zabijania karpi na zajęciach:
"(...) sprawa uśmiercania karpia podczas zajęć ze studentami jest przedmiotem wyjaśnień w postępowaniu dyscyplinarnym prowadzonym w Uczelni, w ramach którego rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli wyjaśnia stan faktyczny, po to by w kolejnym kroku proceduralnym ustalić ewentualną odpowiedzialność nauczyciela akademickiego. Postępowanie jest w toku dlatego na ten moment niemożliwym jest udzielenie Państwu dodatkowych wyjaśnień, niemniej jednak pragnę podkreślić, że sprawa jest wnikliwie badana i nie pozostanie bez odzewu".
Zobacz również:
Fundacja obawia się, że choć postępowania dyscyplinarne się nie skończyło uczelnia już wie, jak zakończy się sprawa. Uniwersytet twierdzi, że "z uzyskanych dotychczasowych informacji i przeprowadzanej analizy sprawy przez organy dyscyplinarne wynika, że prawdopodobnie w sprawie nie zostały spełnione przesłanki uzasadniające postawienie ewentualnych zarzutów karnych nauczycielowi akademickiemu, który prowadził zajęcia, w trakcie których doszło do uśmiercenia karpia."
W opinii uczelni nie doszło do naruszenia jej wewnętrznych przepisów oraz do złamania ustawy o ochronie zwierząt. "I to wszystko już wiadomo, choć postępowanie dyscyplinarne jeszcze się nie zakończyło. Uczelnia pomija też fakt braku zgody lokalnej komisji etycznej ds. doświadczeń na zwierzętach na wykorzystanie w celach edukacyjnych żywych karpi" - podaje fundacja.