Dingo to nie psy. Podręczniki trzeba pisać od nowa
Wszystko, co wiemy na temat dingo okazuje się powoli nieprawdą. Nawet to, że mówimy na nie "psy". Australijskie dingo nie mają większych związków z psami domowymi, wynika z nowych badań ich dawnego DNA. Teza o tym, że dotarły do Australii z ludźmi tysiące lat temu i wtórnie zdziczały wali się w gruzy. Mało tego, nie można wykluczyć, że mamy więcej niż jeden gatunek dingo.
Naukowcy z Queensland University of Technology w Australii uzyskali DNA dingo żyjących na kontynencie przed laty. To 42 próbki osobników zamieszkujących Australię od 400 do niemal 3 tys. lat temu.
Skąd wzięły się dingo?
To czas, gdy - jak zakładamy - dingo był już od dawna osiadły w Australii jako trwale żyjący tu, chociaż inwazyjny, ssak łożyskowy. Inwazyjny, gdyż dotychczasowe założenia mówiły o tym, że te psy przybyły do Australii wraz z ludźmi z terenu południowo-wschodniej Azji i wtórnie zdziczały. Ta teza okazuje się nieaktualna.
Zobacz również:
Podobnie jak i tezy mówiące o tym, kiedy dingo zasiedlił nowy kontynent. Pierwotne założenia mówiły o 5-6 tys. lat temu. Późniejsze badania nakazywały przesunąć datę na ponad 10 tys. lat temu, bo dingo okazały się starszym mieszkańcem Australii niż ktokolwiek zakładał. Teraz okazuje się, że było jeszcze inaczej.
Badacze ostatecznie uzyskali dziewięć pełnych genomów, w tym najstarszy kiedykolwiek zsekwencjonowany dla jakiegokolwiek gatunku w Australii. Zebrany materiał został porównany z DNA współczesnych dingo, a także wilkami, śpiewającymi psami z Nowej Gwinei i innymi rasami psów domowych.
Śpiewające psy z Nowej Gwinei, czyli Canis lupus hallstromi to zwierzęta, które po odkryciu w 1957 r. przez Edwarda Hallstroma, dyrektora ogrodu zoologicznego w Sydney, budziły ogromną sensację. Długo uznawano je za odrębny, nowy gatunek psowatych.
Dzisiaj wiemy, że to rasa psa domowego, więc zwierzęta wypadły z kręgu zainteresowań ogrodów zoologicznych, ale nadal uważano je za najbliższych krewnych dingo. One miały być potomkami psów żyjących w pobliżu człowieka na terenach Azji Południowo-Wschodniej.
Dingo nie jest psem. To odrębny drapieżnik
Analiza dawnego DNA dingo wskazuje jednak na to, że ten drapieżnik nie jest ani rasą, ani specjalnie bliskim krewnym psa domowego.
Co więcej, nie ma dowodów na to, by w czasach starożytnych dingo łączyły się z takimi psami. Nie są potomkami śpiewających psów z Nowej Gwinei i jeżeli ktoś tu jest czyimś przodkiem, to właśnie odwrotnie - nowogwinejskie psy mogą wywodzić się od dingo.
Dingo australijski jest dzisiaj traktowany jako odrębny gatunek z rodziny psowatych i jest to zgodne z badaniami genetycznymi.
Na dodatek analiza materiału genetycznego osobników sprzed lat wykazała, że próby ustalenia, kiedy te zwierzęta znalazły się w Australii nie jest takie łatwe do opisania, jak się wydaje.
Badania potwierdziły bowiem, że dingo dotarły na ten kontynent nie w jednej, ale dwóch głównych falach. Ok. 3 tys. lat temu te dwie grupy rozdzieliły się na dwie populacje, wschodnią i zachodnią. Żyły one w różnych środowiskach, podlegały odrębnym czynnikom i niewykluczone, że należałoby je traktować jako dwa podgatunki, a może nawet odrębne gatunki dingo.
Nie można zatem wykluczyć, że obie populacje dotarły w różne miejsca Australii w różny sposób i różnym od siebie czasie, dzięki pomostowi lądowemu między tym kontynentem a południową Azją. Istniał on tysiące lat temu, potem zalało go morze w postaci chociażby dzisiejszej Cieśniny Torresa, Morza Arafura i innych.
Co więcej, możliwe że migracja dingo z Azji do Australii nie miała większego związku z człowiekiem. Nie jest wykluczone, że zwierzęta posuwały się za ludźmi i ich obozowiskami, ale nie były raczej ich domowymi towarzyszami i nie zdziczały w Australii powtórnie.
Dzisiaj dingo to największy lądowy drapieżnik kontynentu i jedyny łożyskowy ssak drapieżny występujący tu od tysięcy lat. Po wymarciu wielkich mięsożernych torbaczy, takich jak lew workowaty czy wilkowór, to on jest głównym regulatorem liczebności tutejszych roślinożerców.