Ostrzegali, że w gminie grasuje wilk. Okazało się, że to pies husky
W podpoznańskiej Mosinie podniesiono alarm. Jeden z mieszkańców poinformował lokalne media, że niedawno widział w gminie wilka. Przesłał nawet dziennikarzom jego zdjęcia. Zwierzę to jednak najprawdopodobniej pies rasy husky. Przed dezinformacją w sprawie wilków ostrzegli niedawno polscy naukowcy, apelując do dziennikarzy o dokładne sprawdzanie takich informacji.

"Wilk na ulicach Mosiny" - ostrzegł we wtorek lokalny portal informacyjny. Jak przekazano, zwierzę miało być widziane 15 maja przy ul. Sowinieckiej w Mosinie.
Wilk pod Poznaniem? To prędzej pies husky
"Obecność drapieżnika potwierdza zdjęcie przesłane do redakcji, które wyraźnie przedstawia zwierzę spacerujące spokojnie miejską ulicą" - twierdzą lokalni dziennikarze "Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej".
Rzeczywiście w okolicach Poznania były obserwowane wilki, ale zwierz widoczny na zdjęciach zamieszczonych przez mosiński portal raczej wilkiem nie jest. To najpewniej pies rasy husky. Nie zgadzają się choćby wysokość (wilki szare w kłębie osiągają nawet 90 cm), inne są nogi, ogon, sierść, budowa ciała.
Na możliwość popełnienia błędu przez dziennikarzy zwrócili uwagę mieszkańcy w mediach społecznościowych. Zaczęli udostępniać nawet zdjęcia swoich psów, śmiejąc się, że po ich ogródku też spacerują wilki.
Redakcja "Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej", mimo krytyki, nie sprostowała jeszcze informacji. Napisaliśmy do dziennikarzy w tej sprawie, czekamy na odpowiedź.
Historia ta zbiegła się w czasie z publikacją apelu, który polscy naukowcy skierowali w poniedziałek do mediów właśnie w sprawie wilków. List podpisało 22 sygnatariuszy m.in. z Instytutu Biologii Ssaków PAN, Muzeum i Instytutu Zoologii PAN, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Gdańskiego.
Informacje zamieszczane w mediach na temat wilków są często nieprawdziwe, mylące i wprowadzają odbiorcę w błąd. Regularnie pojawiają się w mediach niezweryfikowane przez ekspertów opisy zdarzeń z udziałem wilków, które albo w ogóle nie miały miejsca, albo zostały przeinaczone, by przedstawić te zwierzęta w niekorzystnym świetle, jako gatunek groźny i szkodliwy

Naukowcy apelują do dziennikarzy o sprawdzanie informacji ws. wilków
Naukowcy wspominają niedawne przypadki rzekomych ataków wilków na ludzi, które okazały się niepotwierdzone i bardzo wątpliwe. Chodzi o leśnika w Bieszczadach, który najpierw pomylił drapieżniki z sarnami, a potem uciekł na drzewo oraz historię z Podlasia, gdzie pogryziony mężczyzna utrzymywał, że zaatakował go wilk. W obu sytuacjach nie znaleziono dowodów na pogryzienie przez wilki.
Przyrodnicy podejrzewają, że za szerzeniem dezinformacji na temat drapieżników mogą stać osoby, które chcą powrotu legalnych polowań na wilki w Polsce. W kraju zwierzęta te są pod ochroną od 1998 r. i ich zabijanie jest zabronione.
"Niezależnie jednak od ich pochodzenia, nieprawdziwe treści nie powinny być rozpowszechniane, bo są szkodliwe dla jakości dialogu społecznego, dla ochrony przyrody, dla standardów dziennikarstwa" - przekazali sygnatariusze listu.
Niedawno Unia Europejska zdecydowała, że ze względu na rosnącą populację tych drapieżników państwa Wspólnoty będą mogły odstąpić od ochrony wilków. Polski resort klimatu zadeklarował jednak, że w naszym kraju zmian nie będzie.
"Już teraz obserwujemy wysoki poziom nielegalnego zabijania wilków w Polsce. Rozpowszechnianie w mediach informacji niesprawdzonych lub wręcz przekłamanych dezorganizuje starania instytucji państwowych zajmujących się łagodzeniem konfliktów między wilkami a ludźmi" - podkreślili przyrodnicy w liście do mediów.