Wieloryby są bezpieczne? Krwawa tradycja nie zniknęła
Oprac.: Wojciech Brzeziński
Były szef Międzynarodowej Komisji Wielorybnictwa apeluje o zakończenie jej działalności. Twierdzi, że dziś wielorybom nie zagrażają już polowania.
Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa (IWC) przez dziesięciolecia odgrywała kluczową rolę w ochronie wielorybów, przyczyniając się do zakończenia komercyjnych połowów tych stworzeń. Jednak, według Petera Bridgewatera, byłego przewodniczącego IWC, organizacja ta powinna zakończyć swoją działalność. Bridgewater uważa, że IWC stała się „zombie”, która powinna z godnością zakończyć swoje funkcjonowanie.
„Komisja wykonała wielką pracę, ale to było w zeszłym stuleciu” powiedział Bridgewater w wywiadzie dla "The Observer". „Dziś, podobnie jak wiele innych międzynarodowych organizacji, IWC przekroczyła swoją użyteczność i powinna zostać spokojnie rozwiązana.”
Sukcesy i przyszłość IWC
Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa została założona w 1946 roku, by „zapewnić właściwy rozwój zasobów wielorybów i umożliwić uporządkowany rozwój przemysłu wielorybniczego”. Jednak w miarę narastających obaw o środowisko, liczba wielorybów – w tym wali szarych, humbaków, płetwali błękitnych, wielorybów grenlandzkich i innych gatunków – drastycznie spadała z powodu masowego połowu, który w latach 70. XX wieku wynosił dziesiątki tysięcy sztuk rocznie. W odpowiedzi na te kryzysy, w 1982 roku IWC podjęła decyzję o całkowitym zakazie komercyjnego wielorybnictwa, który wszedł w życie w sezonie 1985-86.
Jak zauważają Bridgewater i jego zwolennicy, są to jednak sukcesy sprzed czterdziestu lat. „Spotkania IWC od tego czasu stały się źródłem gorzkich i bezowocnych dialogów między członkami” – piszą w artykule opublikowanym w czasopiśmie "Nature". “Odejście z godnością byłoby silnym sygnałem dla międzynarodowej społeczności ekologicznej.”
Czy wielorybnictwo to już przeszłość?
Według badań populacji wielorybów, prawie wszystkie gatunki obecnie wykazują wzrost liczebności. Liczba humbaków, wielorybów błękitnych i płetwali błękitnych gwałtownie wzrosła od czasu wprowadzenia moratorium na wielorybnictwo. Wyjątkiem jest północnoatlantycki wieloryb biskajski, który znalazł się na krawędzi wymarcia, a jego populacje jest zagrożona m.in. z powodu kolizji z jednostkami pływającymi oraz zaplątania się w sprzęt rybacki.
Obecnie tylko trzy kraje – Norwegia, Islandia i Japonia – nadal prowadzą komercyjne połowy wielorybów, choć ich skala jest niewielka. „Te połowy obejmują tylko niewielką liczbę złowionych sztuk” dodaje Bridgewater. „Co kluczowe, IWC nie miała żadnego wpływu na powstrzymanie połowów w tych krajach.”
Zdaniem Bridgewatera, obecne zagrożenia dla wielorybów są zupełnie inne niż te, które istniały w momencie powstania IWC. Dziś głównymi zagrożeniami są zderzenia z jednostkami pływającymi, zanieczyszczenie środowiska i zmiany klimatyczne. Bridgewater sugeruje, że zadania IWC mogą być łatwo przejęte przez inne organizacje, takie jak Konwencja o Międzynarodowym Handlu Zagrożonymi Gatunkami (CITES).
„Poważne osiągnięcia historyczne są ważne, ale pozwalanie, by instytucje stawały się zombie, nie służy nikomu” – piszą Bridgewater i jego współautorzy w artykule w "Nature".
Reakcje na propozycję rozwiązania IWC
Propozycja Bridgewatera spotkała się z mieszanymi reakcjami. Rzecznik IWC bronił organizacji, podkreślając, że przekształciła się ona w ciało zajmujące się szerokim zakresem zagadnień związanych z nauką o ssakach morskich, ochroną środowiska i zarządzaniem. „Te działania obejmują – ale nie ograniczają się do walki z zaplątywaniem się zwierząt w sieci rybackie i ich przypadkowym przyłowem, które są największym zagrożeniem, powodującym zgon około 300 tys. ssaków morskich rocznie, a także kolizje z jednostkami pływającymi, wyrzucanie waleni na plaże, zanieczyszczenie środowiska wodnego oraz oczywiście światowy, szeroko zakrojony program naukowy IWC, który obejmuje ocenę populacji wielorybów na całym świecie.”
Argumenty Bridgewatera o zakończeniu działalności IWC wskazują jednak na wyzwanie, przed którym stoi wiele międzynarodowych organizacji ekologicznych: jak dostosować się do zmieniających się realiów ochrony przyrody. Wiele z tych organizacji, jak wskazuje Bridgewater, nadal wydaje miliony dolarów rocznie na swoje funkcjonowanie, jednocześnie mając niewielki wpływ na rzeczywiste działania ochronne.
„Dzisiejsze zagrożenia dla wielorybów to już nie połowy komercyjne, ale zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie i inne zagrożenia środowiskowe” – twierdzi Bridgewater.